Co się dzieje, gdy zmartwienia zaczynają pączkować w głowie niczym drożdże? – Na negatywne myśli nasz mózg reaguje dokładnie tak samo jak na negatywne zdarzenia, ponieważ ich nie rozróżnia. Realne zagrożenie interpretuje identycznie jak to, które tylko sobie wymyślamy. To dla niego to samo – uważają psychologowie. – Jeśli na przykład bardzo boję się, że stracę pracę, i myślę o tym, co będzie, gdy to się wydarzy, reakcja mojego mózgu jest taka sama jak w momencie faktycznej utraty pracy. Nasze myśli przekładają się na reakcję mózgu tak jak prawdziwe zdarzenia – tłumaczą. Odpowiedź mózgu jest natychmiastowa. Bo to dobry szef całego organizmu. Gdy więc otrzymuje informację: zagrożenie, od razu uruchamia cały ciąg procesów biochemicznych. Powiadamia układ współczulny, że zaistniała sytuacja kryzysowa. Ten zaś błyskawicznie informuje o tym nadnercza, a one w odpowiedzi wydzielają hormony stresu. Te z kolei przyspieszają tętno i rytm oddechu, podnoszą ciśnienie oraz poziom glukozy we krwi. Jednym słowem: szykują organizm do walki. Jesteś na wojnie… Tyle tylko, że w rzeczywistości wojna się nie wydarzyła. Wszystko dzieje się jedynie w twojej głowie. Jest kilka sposobów, które możesz wdrożyć w życie, by dać sobie samej odsapnąć.
Po pierwsze, zaakceptuj fakt, że każdy człowiek ma na co dzień wiele trosk i wyzwań, którym nie zawsze udaje się sprostać – to normalne.
Po drugie, nie udawaj, że zmartwień nie ma. Badania pokazują, że ludzie, którzy próbują stłumić niechciane myśli, są nimi w efekcie jeszcze bardziej zestresowani.
Po trzecie, wypracuj techniki, które sprawią, że zmartwienia nie spuchną w twojej głowie do rozmiarów większych niż w rzeczywistości.
Psychologowie radzą, by po prostu wyznaczyć sobie czas na martwienie się. Tylko i wyłącznie na to. Spróbuj, bo to naprawdę działa. Naukowcy z University of Illinois w Chicago udowodnili w badaniach, że 30 minut poświęconych wyłącznie na rozmyślanie o troskach znacznie zmniejsza poziom lęku. Ograniczenie czasowe, jakie sobie wyznaczysz, ma znaczenie, bo dzięki temu nie będziesz się zadręczać problemami przez cały dzień. Najlepiej wybierz poranek, bo wówczas możesz działać, wieczorem po takiej sesji możesz mieć problem z zaśnięciem. Zaakceptuj swoje negatywne myśli związane ze zmartwieniami. Zrób listę swoich trosk. Zapisywanie problemów już samo w sobie działa terapeutycznie, bo część emocji przelewasz na papier. Sprawdź, czy to, co zapisałaś, to fakty. Ogromna część naszych zmartwień dotyczy tego, co myślą o nas inni. Tyle że zwykle wcale nie mamy pewności, co ktoś o nas myśli, dopóki go nie zapytamy. Domysły możesz więc od razu wyrzucić z listy, zobaczysz, o ile punktów będzie krótsza! Spróbuj o tych kłopotach, które na liście zostały, pomyśleć konstruktywnie. Zapisz konkretne działania, które od razu możesz podjąć, by je rozwiązać. Zastanów się, czy jesteś w stanie zmierzyć się z nimi sama, czy potrzebujesz czyjejś pomocy. Przy każdym kłopocie wynotuj konkretną osobę, która może cię wesprzeć. Każdy problem od razu staje się mniejszy, gdy nie czujemy się z nim sami.
Rota