Szczęście trudno zdefiniować, dla każdego oznacza coś innego. Co innego nieszczęście. Nieszczęście bardzo łatwo określić. Gdy zauważa się, że ktoś jest nieszczęśliwy od razu tak samo czujemy się nieszczęśliwymi.
Ekspert podkreśla, że według badań to właśnie nasze nawyki i sposób myślenia w połowie wpływają na poczucie szczęścia.
Okoliczności życia takie jak zarobki, rodzina, dom czy praca, mają o wiele mniejszy wpływ na nasze poczucie szczęścia niż mentalność. Badania Univerystetu Illinois, w którym osoby zarabiające najwięcej – ponad 10 mln dolarów rocznie – są tylko odrobinę szczęśliwsze od przeciętnego pracownika, który dla nich pracuje.
Z kolei z badań Uniwersytetu Kalifornii wynika, że genetyka i warunki życia odpowiadają tylko za ok. 50 proc. poczucia szczęścia, bo reszta to kwestia mentalności i nawyków. Jednocześnie nieszczęście powoduje, że wpada się w pewien cykl, który nie tylko powstrzymuje przed osiąganiem sukcesów, ale wręcz umacnia w poczuciu nieszczęścia.
Niektóre nawyki są bardziej szkodliwe niż inne, te które najsilniej budują poczucie nieszczęścia. Do nich należą m.in.: czekanie na przyszłość. Dlatego powtarzanie sobie „będę szczęśliwy, gdy...” jest jedną z najprostszych dróg do tego, by popaść w nieszczęście.
Dlatego ekspert radzi, by nie tracić czasu na robienie czegoś, o czym i tak wiemy, że na koniec nie ma wpływu na nasz nastrój. Lepiej zaś skupić się na byciu szczęśliwym w obecnej chwili, bo nikt nie ma żadnej gwarancji przyszłości.
Osoby żyjące w skrajnej biedzie odnotowują znaczny wzrost szczęścia, gdy polepszają się ich warunki finansowe, ale... zjawisko to zanika przy większych zarobkach. Pieniądze nie czynią szczęśliwymi, a gdy pojawi się nawyk gonienia za rzeczami, prawdopodobnie znowu wraca stan nieszczęśliwy.
Ponieważ szybko się okaże, że rzecz, którą chciało się mieć, nie przynosi dużo szczęścia jak się spodziewano, więc... jesteśmy nieszczęśliwi. Często też potem okazuje, że tę rzecz zdobyto kosztem czegoś, co naprawdę mogło uszczęśliwić – spotkania z przyjaciółmi, czasu z rodziną, realizowania swojego hobby.
– Gdy się czuje nieszczęśliwym, kuszące jest unikanie innych ludzi. Jest to jeden z największych błędów. Socjalizacja, nawet jeśli nie daje radości, świetnie działa na nastrój – wskazuje dr Bradberry.
Specjalista odradza zamykanie się w domu, gdy jest smutno, ponieważ to jeden z nawyków niszczących poczucie szczęścia. Nieszczęście czyni antyspołecznym, trzeba zmusić się do wyjścia i poczuć różnicę, gdy się spędzi trochę czasu z ludźmi.
Jak wyjaśnia dr Bradberry, nieszczęśliwi ludzie stawiają się domyślnie na przegranej pozycji. Uważają, że życie jest ciężkie i poza ich kontrolą, czyli przekonują siebie, że życie próbuje im dokopać i nic z tym nie mogą zrobić.
– Zasadniczym problemem takiego podejścia jest fakt, że wzmacnia ono poczucie beznadziei i bezradności, co przekłada się na znacznie mniejszą skłonność do podjęcia jakichkolwiek działań. Im bardziej się uwierzy, że życie się uwzięło, tym mniejsza szansa do zmiany tego stanu. Każdy ma prawo czuć się nieco zdołowany raz na jakiś czas, ale ważne jest, by nie pozwolić wpłynąć takim uczuciom na postrzeganie świata – zaznacza dr Bradberry.
Według dr Bradberry, jedno z najlepszych „paliw” dla nieszczęścia to pesymizm, który nie tylko destrukcyjnie wpływa na nastrój, ale działa też jak samospełniająca się przepowiednia.
W przypadku, kiedy powtarza się jakąś czynność, na przykład narzekanie, neurony rozgałęziają się w stronę innych neuronów, by ułatwić przepływ informacji. Mózg uwielbia efektywność i nie chce wykonywać więcej pracy niż musi. Dzięki temu w przyszłości powtarza się daną czynność o wiele łatwiej – tak jest z narzekaniem, które dr Bradberry określa jako „utwierdzające negatywne przekonania”.
Dr Bradberry opiera się i wskazuje, że według badań naukowców z Uniwersytetu Stanforda narzekanie zmniejsza hipokamp – część mózgu odpowiedzialną m.in. za rozwiązywanie problemów, inteligencję i pamięć. To głównie ten obszar jest niszczony przez chorobę Alzheimera. Jeżeli zwierzyć się i opowiedzieć komuś, co faktycznie dręczy, można mieć pewność na zbawienne skutki terapeutyczne. Regularne narzekanie po prostu niszczy mózg i do tego inni ludzie mogą nim się zarazić.
Niekompatybilna ze szczęściem jest też zazdrość, więc jeśli nieustannie porównuje się siebie do innych ludzi to najlepiej przestać, radzi dr Travis Bradberry.
Porównywanie się do innych jest zgubne także dlatego, że zawsze trafi się jakaś „większa ryba” – nigdy więc nie dobijemy do szczęśliwej przystani, bo zawsze ktoś będzie miał więcej i lepiej.
Na podst. Onet.pl