"Patrząc na obecny styl życia, wielu z nas codziennie narażonych jest na sytuacje stresowe - ciągle gdzieś się spieszymy, nieustannie towarzy nam presja czasu, terminy, obowiązki. Każdego dnia pracujemy na najwyższych obrotach. Co powoduje, że nasz organizm niemal ciągle uwalnia hormony stresu, a te mogą mieć istotny wpływ na naszą masę ciała. Ciągłe działanie hormonów stresu może prowadzić m.in. do otyłości brzusznej" - tłumaczy dietetyk dr Marilyn Grenville.
Kortyzol powoduje zwiększenie stężenia glukozy we krwi. Jej nadmiar wychwytywany jest przez komórki tkanki tłuszczowej, gdzie zostaje przekształcona do lipidów, co w efekcie zwiększa ilość tłuszczu podskórnego. Co więcej, przewlekły nadmiar kortyzolu we krwi prowadzi do przemieszczania się depozytów tkanki tłuszczowej, czego wynikiem może być np. otyłość brzuszna.
Tłuszcz zgromadzony w okolicach brzucha - to szczególnie niebezpieczny rodzaj otyłości, który wiąże się z otłuszczeniem narządów wewnętrznych. Może również zwiększać ryzyko wystąpienia cukrzycy typu 2, chorób serca, udaru, nadciśnienia, a nawet raka.
"Głównym powodem, dla którego otyłość brzuszna dotyka coraz większą liczbę osób, jest fakt, że nieustannie jesteśmy narażeni na sytuacje stresowe. Nasze ciała zostały tak zaprogramowane, aby szybko reagować na zagrożenia. Kiedy mózg myśli, że twoje życie jest w niebezpieczeństwie, pobudza wydzielanie adrenaliny i kortyzolu. Jest to bardzo mądra i skuteczna reakcja, która zapewnia natychmiastowy wyrzut energii, która pozwala na szybkie reagowanie w sytuacjach niebezpiecznych. Niestety w dzisiejszych czasach żyjemy w permanentnym stresie, do którego nasze organizmy nie są przyzwyczajone. Choć czasy i styl życia się zmieniły, reakcje organizmu pozostały te same" - wyjaśnia Grenville. PAP Life