Byli skazani na niepamięć
Tragedia „niezłomnych“ polegała nie tylko na tym, że jakże często walczyli osamotnieni, skazywani byli na szczególnie ciężkie wyroki na pokazowych procesach, to jeszcze na „dodatek“ życiorysy ich urabiano na bandytów i pozbawiano mogił, zacierając najmniejszy po nich ślad. Bilans strat antykomunistycznego podziemia w Polsce Ludowej był tragiczny. W latach 1944-1963 ponad 5 tysięcy osób skazano na karę śmierci przez sądy wojskowe, 21 tysięcy zamęczono w więzieniach, około 8-10 tysięcy zginęło na polu walki. Komunistyczna propaganda nazywała stawiających opór wobec sowietyzacji i komunizacji Ojczyzny „zaplutymi karłami reakcji”, „zdrajcami”, „bandytami, działającymi na zlecenie imperialistów i podżegaczy wojennych”, szykanowano członków ich rodzin. Jednak zarówno mogiły, jak słynna warszawska „łączka“, tak i oni zostali przywróceni pamięci – zniesławiani i wyklinani, wreszcie odzyskali prawo do honorowego miejsca spoczynku i pamięci potomnych.
Dzień 1 marca dla upamiętniania żołnierzy niezłomnych wybrano nieprzypadkowo. Właśnie 1 marca 1951 roku w więzieniu na warszawskim Mokotowie, po pokazowym procesie, strzałami w tył głowy wykonano wyrok śmierci na siedmiu członkach niepodległościowego IV Zarządu Głównego Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”. Ofiarami egzekucji zostali: podpułkownik Łukasz Ciepliński (prezes), major Adam Lazarowicz, major Mieczysław Kawalec, kapitan Józef Batory, kapitan Franciszek Błażej, kapitan Józef Rzepka oraz porucznik Karol Chmiel.
Stanęli do walki, by Polska była Polską
Armia sowieckla przyniosła ze Wschodu, wraz z wyzwolenie od Niemiec faszystowskich, w walce z którymi polski żołnierz brał udział na wszystkich frontach II wojny światowej oraz w okupowanym kraju i okrył się chwałą, nową ideologię, nowy ustrój i nowe granice, wszystko to czyniąc według swego uznania za nieomalże niemą zgodą wojennych sojuszników, którzy złożyli zarówno Polskę, jak i inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej w ofierze Sowietom za udział w rozgromieniu III Rzeszy.
Po zakończeniu II wojny światowej i po znalezieniu się Polski w strefie sowieckich wpływów ci, którzy nie mogli się pogodzić z ustanawianą rzeczywistością po sześciu latach oddanej, krwawej walki o wolność i niezależność Ojczyzny, podjęli walkę z nową władzą, wprowadzaną na sowieckich czołgach, poprzez komunistyczną propagandę, ustanawianie socjalistycznej Polski i jej „budowniczymi“. Była to walka desperacka, prowadzona w podziemiu i w oddziałach partyzanckich, mimo realiów politycznych trwająca prawie 20 lat – do symbolicznego i jakże tragicznego w swojej wymowie dnia 21 października 1963 roku, kiedy w obławie we wsi pod Lublinem rażony kulą padł Józef Franczak „Lalek” – ostatni z żołnierzy niezłomnych, walczących o to, by Polska była Polską.
Szacuje się, że polskie podziemie antykomunistyczne podczas swego apogeum liczyło w swych szeregach około 180 tysięcy osób, z których ponad 20 tysięcy jako partyzanci walczyli z bronią w ręku. Strzegli oni ludności wiejskiej przed rabunkami i prześladowaniami nowej władzy, wyzwalali z więzień przetrzymywanych tam aresztowanych, piętnowali kolaborantów i likwidowali zdrajców. Zrzeszenie WiN, będące ruchem oporu i tajną organizacją społeczno-polityczną, miało na celu krzepienie na duchu rodaków wobec sowieckiego zniewolenia oraz dokumentowanie wszystkiego, co niosła sowietyzacja Polski.
Niezłomni z Wileńszczyzny
Historia tak się potoczyła, że zdecydowana większość żołnierzy AK biorących udział w operacji „Ostra Brama” zapłaciła wysoka cenę: tymczasowi sojusznicy w wyzwalaniu Wilna w lipcu 1944 roku w perfidny sposób, podstępem aresztowali dowództwo oraz tysiące żołnierzy. Jednak wielu, którym udało się uniknąć okrążenia i rozbrojenia kontynuowało zbrojny opór, teraz już przeciwko Sowietom. Wśród nich szczególnie się wsławił dowódca oddziału AK, porucznik Jan Borysewicz „Krysia”, który poległ w potyczce pod Kowalkami koło Naczy 21 stycznia 1945 roku. Jego sponiewierane ciało w celu zastraszenia miejscowej ludności enkawudziści wozili po okolicy, po czym ukryli zbezczeszczone zwłoki akowca. Do dziś nie jest wiadomo gdzie spoczywa. Ma jedynie symboliczny grób w kwaterze wojskowej na cmentarzu parafialnym w Ejszyszkach – hołd potomnych, którzy po kilkudziesięciu latach dali wyraz temu, że pamięć jest żywa. Tak samo jak i o niezłomnych, którzy podjęli walkę z sowieckim okupantem o wolną Ojczyznę, żołnierzach V i VI Wileńskich Brygad AK, walczący w latach 1945-1947 na Białostocczyźnie, Podlasiu i Pomorzu. Ich imiona i nazwiska, które miały być – zgodnie z planami nowych władz – na zawsze poddane niepamięci, dziś zostały zasłużenie przywrócone na karty naszej chlubnej historii.
Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka“ (1910-1951) walczył w kampanii wrześniowej 1939 r.; dostał się do sowieckiej niewoli, z której uciekł i wrócił do Wilna. Od początku 1940 r. działał w konspiracji w środowisku 4. Pułku Ułanów, przyjmując pseudonim „Łupaszka“. Organizował siatkę wywiadowczą, potem dowodził V Brygadą Wileńską AK. Walczyła ona z okupacyjnymi wojskami niemieckimi i litewskimi jednostkami, które z nimi kolaborowały oraz z wrogo nastawioną sowiecką partyzantką. W lipcu 1944 r. jednostka została częściowo rozbrojona przez Armię Czerwoną. Odtworzona, wiosną 1945 r. przeprowadziła kilkadziesiąt akcji przeciwko NKWD, UBP, MO i KBW. We wrześniu 1945 r. oddział rozformowano, Szendzielarz wyjechał na Pomorze, gdzie prowadził działalność dywersyjną. Jesienią 1946 r. z grupą żołnierzy przeniósł się na Białostocczyznę i dołączył do VI Brygady Wileńskiej. W marcu 1947 r. opuścił oddział. Początkowo przebywał w Warszawie, później w okolicach Głubczyc i w Osielcu koło Makowa Podhalańskiego. Tu 30 czerwca 1948 r. został aresztowany przez funkcjonariuszy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Podczas śledztwa trwającego blisko dwa i pół roku zachował godną postawę, biorąc na siebie całkowitą odpowiedzialność za działania podległych mu oddziałów. 2 listopada 1950 r. Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie skazał go na karę śmierci. Wyrok wykonano 8 lutego 1951 r. w więzieniu na Mokotowie. W latach 90. Izba Wojskowa Sądu Najwyższego unieważniła ten wyrok. Miejsce pochówku Szendzielarza przez kilkadziesiąt lat nie było znane. 30 czerwca 2008 roku, w 60. rocznicę aresztowania „Łupaszki”, odbył się jego uroczysty, symboliczny pogrzeb na cmentarzu wojskowym na Powązkach, przy Panteonie Żołnierzy Polski Walczącej. Szczątki żołnierza zidentyfikowano dopiero w 2013 r. w wyniku ekshumacji przeprowadzonych przez IPN na tzw. Łączce na Wojskowych Powązkach. Legendarny dowódca pośmiertnie awansowany do stopnia pułkownika, Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka” został dopiero 65 lat po śmierci pochowany z wojskowym ceremoniałem na Wojskowych Powązkach. W uroczystości uczestniczyli przedstawiciele najwyższych władz państwowych RP.
Danuta Siedzikówna, ps. Inka, urodziła się 3 września 1928 r. W wieku 15 lat złożyła przysięgę AK i odbyła szkolenie sanitarne, była sanitariuszką dowodzonej przez „Łupoaszkę“ V Brygady Wileńskiej AK. W czerwcu 1946 r. została wysłana do Gdańska po zaopatrzenie medyczne. Tutaj aresztowało ją UB. Po ciężkim śledztwie została skazana na karę śmierci. Wyrok wykonano 28 sierpnia 1946 r. Wraz z „Inką“ zginął - również skazany na śmierć - ppor. Feliks Selmanowicz, ps. Zagończyk. Urodził się 6 czerwca 1904 r. w Wilnie. Jako ochotnik uczestniczył w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 r. W czasie II wojny był m.in. żołnierzem 3. oraz 5. Wileńskiej Brygady AK mjr. „Łupaszki“, gdzie pełnił funkcję zastępcy dowódcy plutonu. Został aresztowany w lipcu 1946 roku. Miejsce pochówku „Inki“ i „Zagończyka“ długo pozostawało nieznane. Sądzono, ze ich szczątki spoczywają na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku, gdzie pochowano wielu żołnierzy wyklętych zabitych lub zmarłych w pobliskim areszcie przy ul. Kurkowej. Na terenie jednej z kwater tego cmentarza prace poszukiwawcze prowadził kierowany przez prof. Krzysztofa Szwagrzyka zespół złożony głównie z pracowników IPN. We wrześniu 2014 r. członkowie zespołu natrafili na szczątki mężczyzny i kobiety.
1 marca 2015 r. w Narodowym Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych podczas uroczystości w Pałacu Prezydenckim IPN ogłosił, że badania genetyczne potwierdziły, iż kobiece szczątki należą do Danuty Siedzikówny. Z kolei w czerwcu 2016 r. IPN poinformował, że męskie szczątki znalezione obok pochówku “Inki” to szczątki “Zagończyka”. Rodziny zadecydowały o wspólnym pochówku na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku. Uroczysty państwowy pogrzeb miał miejsce 28 sierpnia 2016 r., w 70. rocznicę wykonania wyroku na „Ince” i „Zagończyku”.
Na wileńskiej Rossie spoczywa ostatni z wileńskich żołnierzy niezłomnych Sergiusz Zyndram-Kościałkowski (1915-1945). Wywodzący się z rodziny polsko-francuskiej, był oficerem brygady „Łupaszki” (w piechocie) i „Juranda” (dowódca kawalerii), także na Wileńszczyźnie egzekutorem Kedywu i komendantem oddziału partyzanckiego AK. Służba „Fakira” (używającego również pseudonimów „Lech”, „Antoni”, „Kapitan Grób”) w Kedywie i oddziale polowym pozostawała szerzej nieznana przez ponad pół wieku. W Wilnie „Fakir” wykonał kilka wyroków śmierci wydanych przez sądy Polskiego Państwa Podziemnego. Za służbę w Kedywie i oddziale partyzanckim otrzymał awans oficerski i Krzyż Walecznych. Za walkę o niepodległą Polskę został „wyklęty” przez socjalizującego brata, Mariana. Sergiusz Kościałkowski „Fakir” żył intensywnie. I tak zginął. 4 lutego 1945 r., gdy organizował oddział partyzancki, wówczas liczący 50 żołnierzy, zaskoczony został przez sowiecki zwiad wojskowy w Raubiszkach koło Podbrodzia. Po ponad godzinnej walce i ciężkim zranieniu ewakuowany został przez podkomendnych furmanką w kierunku Niemenczyna. Pogrzebany został nad jeziorem Dubińskim. Po kilku tygodniach został potajemnie ekshumowany i zwłoki przewieziono do Wilna. Pochowany został w kwaterze wojennej. Ze względów konspiracyjnych ze zmienionymi datami urodzin i śmierci...
Mieli być wyklęci, wymazani ze świadomości społecznej - bohaterzy antykomunistycznego podziemia. Jednak dziejowa sprawiedliwość zaistniała: ich niezłomna postawa, wynikająca z przekonania, że być zwyciężonymi i nie ulec – to zwycięstwo, wbrew socjalistycznej propagandzie, dała im szacunek potomnych. Ten ich powrót z niebytu wyznacza dziś szczególny przebieg obchodzonego 1 marca Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych i liczne formy też poza Polską, również na Litwie, w Wilnie i na Wileńszczyźnie m. in. poprzez organizowanie biegu ku ich czci „Tropem Wilczym”, do którego aktywnie się przyczyniało od kilku lat koło ZPL „Wileńska Młodzież Patriotyczna”.
Nasza Gazeta
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.