Ruchoma szopka – a właściwie instalacja historyczno-patriotyczna – powstała w kościele dzięki finansowaniu Polskiej Fundacji Narodowej, zaś zrealizowana została przez ludzi (ceramików, jubilerów, krawców, złotników, inżynierów) z Litwy i Polski. Jest to projekt koordynowany przez Wileńskie Centrum Kultury i Duchowości. Poświęcenie szopki miało się odbyć w IV Niedzielę Adwentu. Niestety, pandemia pokrzyżowała plany. Uroczystość poświęcenia została przeniesiona na lepsze – zdrowsze – czasy. Ale, jak zapewniają franciszkanie, na pewno jeszcze w okresie kolędniczo-karnawałowym odwiedzający najstarszą wileńską świątynię będą mieli okazję obejrzeć to nieznane dotąd w Wilnie i na Litwie dzieło.
Projekt dojrzewał od dawna
Lepszego miejsca na tak nowatorską szopkę jak kościół franciszkański nie mogło być. Wszak to św. Franciszek pierwszy urządził szopkę – w grocie we włoskiej wsi Greccio w noc Bożego Narodzenia w 1223 roku, a jego duchowi synowie rozpowszechnili ten zwyczaj w krajach Europy i na całym świecie. Już jedenaście lat po śmierci mistrza, jego duchowi synowie przynieśli ten zwyczaj do Polski. Pomysł św. Franciszka wyprzedził epokę, ponieważ regularne szopki zaczęto ustawiać w kościołach o wiele później.
Franciszkanin o. Marek Adam Dettlaff mówi, że pomysł ruchomej szopki, która odzwierciedlałaby ważne dla historii Litwy i Polski wydarzenia, dojrzewał od dawna. Kilkakrotnie składał prośbę o sfinansowanie projektu do instytucji litewskich. Dopiero Polska Fundacja Narodowa odezwała się na propozycję wileńskich franciszkanów. Jest to jeden z czterech przedsięwzięć, które ta instytucja realizuje u franciszkanów w Wilnie.
– Szopka jest odzwierciedleniem pewnego etapu w najnowszej historii naszego kościoła. Pierwsza była zrobiona jeszcze przed poświęceniem świątyni, zaraz po jej zwrocie. Znajdowała się w końcu kościoła mniej więcej z tej samej strony, co i obecna. A była to zagroda z żywymi zwierzętami. Potem wykonywaliśmy skromne szopki w bardzo zimnym kościele. Mech, który przywoziliśmy był zaśnieżony i ten śnieg nie topniał – wspomina o. Marek i podkreśla, że dzieło to ma walor edukacyjny dla uczniów z polskich szkół na Wileńszczyźnie.
Szopka – nieszopka; święci – nieświęci
Szopka, która przybrała miano historyczno-patriotycznej instalacji, znajduje się w końcu prawej nawy kościoła, tuż obok wejścia. Jest to stała konstrukcja o powierzchni 12 m2 i wysokości 4 m z 32 półmetrowymi figurkami. Będzie dostępna dla odwiedzających wiernych oraz turystów przez cały rok.
Centralne miejsce zajmuje Święta Rodzina, obok której znajdą się tradycyjne dla szopki figurki – pasterzy, Trzech Króli, owiec, aniołów.
– W świątecznym orszaku do Dzieciątka Jezus pójdą święci Pańscy, którzy są wspólni dla Polski i Litwy oraz ważni dla franciszkanów, a także postacie duchownych i władców, którzy odegrali istotną rolę w historii Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Są to: św. Franciszek i św. Klara, założyciele zakonów franciszkańskich; św. Ludwik i św. Elżbieta, patroni Trzeciego Zakonu Franciszkańskiego; Andrzej Jastrzębiec i Jakub Plichta, pierwsi wileńscy biskupi; bł. Michał Giedroyć, św. Jadwiga królowa i Władysław Jagiełło; św. Kazimierz Jagiellończyk; św. Andrzej Bobola, św. Jozafat Kuncewicz, bł. Jerzy Matulewicz; św. Maksymilian Maria Kolbe, bł. Herman Stępień, bł. Piotr Żukowski i bł. Antonin Bajewski, franciszkańscy męczennicy z II wojny światowej; bł. Michał Sopoćko i św. Faustyna Kowalska – wylicza o. Marek i podkreśla, że w orszaku jest jeszcze miejsca i w przyszłości może on być powiększany o kolejnych świętych i błogosławionych.
Święta, święta i po…
A co będzie z szopką po świętach? Konstrukcja jest stała, nikt nie będzie jej montował każdego roku od nowa. Dlatego zaplanowano wersję mniej świąteczną. Orszak świętych i postaci historycznych w okresie zwykłym roku liturgicznego będzie kroczył ku Białej Pani – kopia cudownej figury znajduje się na kole obrotowym ze Świętą Rodziną. Na ten czas ukryte zostaną figurki pasterzy, którzy są ubrani w stroje ludowe Rusina, Litwina i Polaka, Trzech Króli, owieczek i aniołów. Tutaj warto podkreślić, że całość jest wpisana w zabytki sakralne, ważne dla Wilna i franciszkanów. Poza tym jest też wersja muzyczna: w szopce słychać śpiew kolęd w wykonaniu scholi franciszkańskiej. Natomiast świątecznemu orszakowi towarzyszy historyczny komentarz. Na razie jest w wersji polskiej, ale wkrótce zostanie przetłumaczony na litewski.
Orszak wychodzi z dzwonnicy kościoła franciszkańskiego (nie zachowana do dnia dzisiejszego) i „chowa się” w Ostrej Bramie. W tle jest kościół pw. Wniebowzięcia NMP, pw. Świętego Krzyża (późniejszy bonifratrów) oraz św. Mikołaja, Góra Trzech Krzyży, zaś w przyszłości ma stanąć kaplica pw. św. Anny, która niegdyś była częścią zamku dolnego – są to miejsca w stolicy, związane z działalnością duszpasterską franciszkanów.
W całość wkomponowany jest plan Wilna autorstwa Tomasza Makowskiego z 1600 roku.
Twarz Maryi i serce z siana
Mechanizm konstrukcji został wykonany w Polsce. Nad jego montażem pracowali: Robert Jaźwiński i Łukasz Zwoliński, którzy przywieźli też „szkielety” do figurek.
– Zależało mi, żeby figurki w szopce nie były w formie kukiełkowej. Szukając wykonawców, zaproponowaliśmy tym, którzy przychodzą do naszego kościoła, są z nim związani, „czują” jego ducha – opowiada franciszkanin.
Nad dobraniem ekipy wykonawców figur skupiła się Regina Karpowicz, dyrektor Wileńskiego Centrum Kultury i Duchowości. Ponad rok temu złożyła ona propozycję dla Giedrė Bardzilauskė, która ma własne studio ceramiczne, żeby wykonała dla figurek twarze, ręce i nogi. Nie była to jej pierwsza praca wystawiona w kościele franciszkańskim.
– Praca nad szopką pozostawiła niesamowity ślad w sercu. Dla mnie cały ten kościół jest szczególny. Przed 20 laty, jeszcze będąc studentką na Akademii Sztuk Pięknych, byłam zafascynowana przedstawieniem Maryj w stanie błogosławionym. Przez wiele lat lepiłam figurki Matki Boskiej brzemiennej, dlatego ten kościół z Białą Panią był mi bliski. Każda „moja” Maryja zawsze miała nieco inną twarz. Najpierw te twarze były bardziej prymitywne, potem coraz to bardziej skomplikowane i w czasie pracy z figurkami Matki Boskiej towarzyszyło mi ciche marzenie, żeby zlepić bardzo dużo różnych twarzyczek. W związku z tym, propozycja dyrektorki Reginy Karpowicz, żebym wykonała figurki do szopki, była swoistą odpowiedzią na moje ciche marzenie. Ucieszyłam się, ale moja radość była przyćmiona obawami, czy zdążę, czy poradzę. Tym bardziej, że pracę musiałam rozpocząć w czasie, kiedy urodziła się moja trzecia córeczka – w rozmowie z „Tygodnikiem” zwierza się Giedrė Bardzilauskė. Pracę rozpoczęła od wykonania świętych kobiet w habitach (nie potrzebują fryzury), natomiast zwieńczeniem wszystkich dzieł była Matka Boska. Jej twarz, jak zauważa twórczyni, jest najdoskonalsza.
Artystka dzieli się też pewnym spostrzeżeniem: kiedyś w audycji Radia Maryja usłyszała życzenia na Boże Narodzenie, żeby nasze serca były z siana. Najpierw się zdziwiła, ale kiedy wykonywała figurki do szopki i rozważała nad tajemnicą Betlejem, zrozumiała, że to w sianie spoczął maleńki Bóg, Jezus. Dlatego teraz, szykując nasze serca na Boże Narodzenie powinniśmy się postarać, żeby serca były z siana, w którym spocznie nowonarodzony Jezus.
Duchowa komunikacja
Nad wykonaniem figurek pracowały też: Lilia Wierbiel (szyła ubrania), Aurelija Markutelytė (haftowała królewskie stroje); Vaida Druskytė (wykonała prace jubilerskie – korony, monstrancje, ozdoby). Co ciekawe, że wszystkie panie, pracując nad figurkami, nie ustalały między sobą żadnych szczegółów. Każda była skupiona na swojej, bardzo czasochłonnej, pracy.
– Kiedy wchodziłam do sklepu z materiałami, to mój mąż żartując komentował: „O, to na długo”. Zanim przystąpiłam do pracy, czytałam życiorysy świętych, obejrzałam różne wizerunki, musiałam poznać epokę, żeby ubrać królów w odpowiedni strój. Pewnego razu weszłam do sklepu, a na wieszaku miałam ubranka, do których szukałam odpowiedniego wykończenia. Ekspedientka podeszła, obejrzała i zdziwiona powiedziała: „To nie dla dziecka” – opowiadała Lilia Wierbiel.
Wszystkie panie przejmowały się, czy figurka, po wykończeniu będzie ładna, czy strój nie zeszpeci całości, czy twarz będzie pasowała do ubioru. Zakładając stroje na figurki, panie Lilia i Aušra były mile zaskoczone. Okazało się, że nawet barwa oczu i włosów oraz karnacja pasują do strojów i ich ozdób.
– Wszystko tak pomyślnie się ułożyło, że nie umawiając się, dopasowałyśmy naszą pracę wręcz idealnie – zwierzały się mistrzynie, między którymi na pewno musiała zajść komunikacja na poziomie duchowym. Wykonawczynie dzieła zgodnie twierdzą, że cieszy je fakt, iż talent, który otrzymały od Boga, może służyć innym w skupieniu, modlitwie, zgłębieniu tajemnicy Bożego Narodzenia.
***
Szopka w całej swej krasie – to jedno z najpiękniejszych wspomnień dziecięcych. Pamiętam – a Boże Narodzenia mego dzieciństwa spędzałam w Niemenczynie – jak moi dwaj wujkowie pomagali w kościele w przygotowaniu szopki. Zawsze chciałam, żeby zabrali mnie ze sobą, bardzo bowiem pragnęłam zobaczyć, jak powstaje to piękne dzieło. Przyglądałam się potem stajence podczas pasterki i miałam żal, że po raz kolejny ominęła mnie ta przygoda... Byłam wtedy w wieku przedszkolnym. Moje marzenie się spełniło po latach – kiedy byłam studentką niejednokrotnie przesiadywałam u franciszkanów nad komponowaniem figurek w szopce. Rzeczywiście ten kościół jest miejscem, gdzie się spełniają ciche marzenia serca.
Teresa Worobiej
Tygodnik Wileńszczyzny