Jana Mincewicza znałem od 50 lat. Poznałem go będąc uczniem w Szkole Średniej Nr 26 w Wilnie, gdzie Jan Mincewicz pracował jako nauczyciel muzyki.
Prowadził chór chłopięcy „Orlęta”, do którego należałem. Woził nas do Wilna na różne przedsięwzięcia, koncerty – tak naprawdę nam, młodzieży z Nowej Wilejki, otwierał okno na świat.
Będąc uczniem klasy 6., przez dłuższy czas leżałem w szpitalu. Jan Mincewicz przychodził do szpitala i, jako członkowi chóru, przynosił mi owoce. Ale robił to anonimowo. Przez dłuższy czas nie wiedziałem, od kogo to mam. Dopiero po jakimś czasie dowiedziałem się, że to nauczyciel przychodził.
Później, niestety, zwolniono go ze szkoły za wydawanie gazetki „My chcemy Boga”. Była to gazetka pisana odręcznie, niektóre egzemplarze zachowałem dotychczas. Uczył nas katechezy, a w tamte czasy było to nielegalne. Wytropili, że na lekcjach muzyki uczy religii, stracił pracę. Dopiero po dłuższym czasie przyjęto go do niemeńczyńskiej szkoły.
Później pisałem o koncertach „Jutrzenki”, która była wówczas bardzo popularna. Pamiętam pierwszy koncert „Wileńszczyzny”. Kiedy pracowałem w „Czerwonym Sztandarze”, poprosił o napisanie broszury o „Wileńszczyźnie”. Niestety cenzura nie zgodziła się na artykuł o pierwszym koncercie „Wileńszczyzny”, który opatrzyłem tytułem „Powstał zespół „Wileńszczyzna”. Nie poszło do druku w tej formie, artykuł ukazał się pod nazwą „Będzie nowy zespół”. Cenzura zakazała używania słowa „Wileńszczyzna”. Po pierwszych koncertach „Wileńszczyzny” pisałem broszurę ilustrowaną, gdzie w końcu udało się po raz pierwszy przemycić słowo „Wileńszczyzna” – jeszcze nie w gazecie, ale w broszurce.
Przez wiele lat w dniu imienin Michała przychodził do mnie do pracy, a pracowałem wówczas w wydawnictwie rosyjskojęzycznym, wraz z dwoma zespolakami ubranymi w stroje ludowe, by powinszować z okazji dnia imienin. Co roku przynosili nowe, duże, kolorowe zdjęcie „Wileńszczyzna”, bym widział, jak zespół rośnie. Na odwrocie zdjęcia przybijano co roku, a ta tradycja trwała około 10 lat, pieczątkę z napisem: „Zespół „Wileńszczyzna” swemu chrzestnemu ojcu".
W ciągu bez mała 50 lat mam wiele, wiele wspomnień.
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.