– Mówiąc krótko – odczuwam satysfakcję. Pomimo wielu niełatwych wyzwań, które stawały przed organizacją, której miałem zaszczyt tak długo przewodniczyć, Związek stawał na wysokości zadania, działał zgodnie ze Statutem i był wierny tym ideałom, które wyartykułowane zostały na założycielskim zjeździe przed z górą 30 laty.
W maju 2002 roku, gdy wybrano mnie po raz pierwszy na prezesa, Związek przeżywał, jakbym dzisiaj to ocenił, głęboki kryzys, był w pewnym sensie w rozsypce. Nie od razu, ale krok po kroku udało się nam pokonać zaistniałe trudności, odbudować szersze zaufanie wśród społeczności polskiej, wzmocnić i rozszerzyć struktury ZPL. Zostały zarejestrowane nowe oddziały: Jezioroski Rejonowy, Kłajpedzki, Szyrwincki Rejonowy, Orański. Odbudowano struktury związku w Wisagini, rejonie święciańskim, Druskienikach, Kownie. W Wilnie do Związku powróciły koła zespołów twórczych, wielu placówek oświatowych.
W wyniku tych działań powstała prężnie działająca, obejmująca praktycznie cały kraj organizacja. Kolejne lata działalności, skierowane na konsolidację i wspieranie nowych inicjatyw (powstał niezwykle prężnie działający Wędziagolski Oddział; został wyodrębniony Oddział Szyłucki; młodzieży dał pole do popisu Oddział Sportowy) pozwoliły Związkowi osiągnąć dobrą kondycję. Prawda, czas nieubłagalnie pędzi do przodu i powstaje kwestia zmiany pokoleń, z którą poszczególne koła i oddziały różnie sobie radzą. W całości – chyba nie najgorzej. Oto, nawet wbrew niespotykanym dotąd trudnościom bieżącej kadencji – pandemii, niewybrednym atakom nieprzychylnych nam sił – kampania sprawozdawczo-wyborcza odbyła się dość sprawnie, w kołach i oddziałach miały miejsce rzeczowe dyskusje, wyłoniono delegatów na zjazd.
Myślę, że ZPL jest zdolny sprostać stojącym przed nim wyzwaniom: uświadamiania wagi zachowania polskości oraz jej propagowania, zachowania stanu posiadania społeczności polskiej, promowania osiągnięć Polaków na Litwie zarówno w aspekcie historycznym, jak i obecnej rzeczywistości. Ma to służyć rozwojowi i prosperowaniu społeczności polskiej na Litwie.
– Jakie inicjatywy, wydarzenia ubiegłych dwudziestu lat zostawiły, Pana zdaniem, najbardziej trwały ślad w życiorysie ZPL i utkwiły w pamięci.
– Było ich wiele. W krótkim wywiadzie nie da się wszystkiego nawet wymienić. Sporo inicjatyw, wydarzeń na pewno zostawiło swój ślad i miało znaczenie, jeżeli nie ogólnokrajowe, to lokalne. Do tych ogólnokrajowych śmiało możemy zaliczyć parady polskości, zainicjowane przez Zarząd Główny ZPL w 2004 r. Stały się one wielką manifestacją polskości i niezapomnianym przeżyciem, bo każdy rodak uczestnicząc w paradzie czuł się członkiem jednej wielkiej polskiej rodziny – Polaków na Litwie. Nie możemy też pominąć spaw opieki nad miejscami pamięci narodowej. Oczywiście, są instytucje w Polsce, których podstawowym obowiązkiem jest dbanie o nie, ale nie do wszystkich potrafiliśmy w swoim czasie dotrzeć i przekonać o konieczności ocalenia od zapomnienia i ostatecznej utraty. W takiej sytuacji podejmowaliśmy czyny samodzielnie, polegając wyłącznie na własnych siłach i decydując się na ryzyko. Tak było np. z pomnikiem obrońcy Lwowa w Starych Trokach; kamienia pamiątkowego w Boguszach; cmentarza przedstawicieli rodów Balińskich i Śniadeckich w Jaszunach; miejsca martyrologii Polaków w Macikach w rejonie szyłuckim; cmentarza wojskowego w Duksztach Starych; upamiętnienia bohaterów-patriotów w Bartkiszkach w rejonie jezioroskim. I, oczywiście, z Zułowem – miejscem urodzin Marszałka Józefa Piłsudskiego.
Te miejsca zostały ocalone, upamiętnione, zawdzięczając bezinteresownej, oddanej społecznej działalności wielu członków Związku. Tu chciałbym podkreślić, że przy okazji tych prac odbywały się liczne uroczystości nacechowane ogromnym uczuciem patriotyzmu i dumy z przynależności do wielkiego i bohaterskiego narodu, którego cząstkę stanowimy.
– Zatrzymajmy się przy Zułowie, bo jest to największa i mająca szczególna wagę inicjatywa ZPL w ciągu minionych lat Pana prezesowania.
– Zgoda. Właśnie to miejsce najwięcej potrzebowało i potrzebuje wysiłku, oddania i poświęcenia. Jedną sprawą było nabycie ruin pokołchozowych ferm, głęboko wbetonowanych w ziemię i uporządkowanie oraz dalsze utrzymanie terenu tej prawie 5-hektarowej działki w należytym porządku, a inną – godne upamiętnienie miejsca urodzenia Marszałka wraz z założeniem Alei Pamięci Narodowej. Należy podkreślić, że właśnie prace porządkowe w Zułowie przyciągały wiele patriotycznie nastawionych młodych ludzi. A imprezy odbywające się w Zułowie z okazji znamiennych dat i świąt narodowych przyciągały Polaków praktycznie z całej Litwy. Do Zułowa kierują swe kroki również rodacy z Polski.
Zułów zainspirował również kolejne inicjatywy: wielki rozgłos miały koncerty charytatywne „Piłsudski pamięcią przyzywa” transmitowane w telewizji. W Internecie doczekały się one nawet milionowych przeglądów.
Uporządkowaniu Zułowa udzielaliśmy priorytetowe znaczenie, bo potrzebował najwięcej poświęcenia. Zdecydowaliśmy się na to, bo byliśmy i jesteśmy przekonani, że to miejsce powinno być zachowane dla przyszłych pokoleń jako polskie miejsce pamięci narodowej – tu zostały upamiętnione wydarzenia i ludzie mające szczególne znaczenie dla narodu i polskości. Mamy prawo odczuwać satysfakcję i radość z tego, że o własnych siłach potrafiliśmy tego dokonać. Szkoda, że do tej sprawy nie zdołaliśmy przekonać instytucji i urzędów w Polsce. Napotykaliśmy mur obojętności i niezrozumienia, a nawet profanowania i zohydzania idei. Szkoda.
– Co jeszcze można odnieść do kategorii „szkoda”?
– Niestety, w tej kategorii też jest kilka tematów. Prezesowanie w ZPL rozpocząłem od spraw sądowych z byłym prezesem, który podjął działania skierowane na rozbicie Związku. Sądy trwały prawie 8 lat. Ocaliliśmy Związek, ale szkoda straconego czasu. Dziś znów na horyzoncie mamy kolejne sądy i bzdurne oskarżenia. Paradoks, ale i dziś, i przed 20 laty w sprawy rzucania kłód pod nogi działalności Związku wchodzi ta sama rządowa warszawska fundacja.
Szkoda też, że Dom Polski w Wilnie zbudowany z inicjatywy i wielkim staraniem ZPL, działający od początku do dnia dzisiejszego według tymczasowego Statutu, został ostatnio wmanipulowany w rozgrywki wyeliminowania go spod wpływu ZG ZPL.
Jednak stwierdzam z całym przekonaniem, że skutecznych inicjatyw i pozytywnych przeżyć było w ciągu tych dwóch dekad nieporównywalnie więcej niż niepowodzeń i przykrych zdarzeń. Działo się tak za sprawą ludzi – oddanych patriotów swojej ziemi, z którymi razem działaliśmy w szeregach Związku. Dziś chcę powiedzieć im Szczere Dzięki.
– Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała
Janina Lisiewicz
Nasza Gazeta nr 11 (1437)
Komentarze
Tak nie może być żeby tę sprawę zostawić bez wyjaśnienia!
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.