Komisja śledcza ds. Pegasusa przyjęła plan pracy oraz zwróciła się o dokumenty m.in. do Kancelarii Premiera, szefów służb i kilku ministerstw. Komisja wybrała także piętnastu doradców. Wśród nich znalazł się Dariusz Pilarz – były zastępca szefa SKW, a według polityków Prawa i Sprawiedliwości uczestnik współpracy z rosyjskim FSB.
– W środku znajduje się ten zgłoszony pan doradca. To jest zdjęcie wykonane w Federacji Rosyjskiej, dlatego ta informacja powinna zostać zweryfikowana – powiedział zasiadający w komisji poseł Jacek Ozdoba z Suwerennej Polski.
Kandydaturę Dariusza Pilarza zgłosił poseł Tomasz Trela z Lewicy.
– Jego wiedza, jego kompetencja, która była wielokrotnie wykorzystywana przez Rzeczpospolitą Polską, pokazuje, że to jest osoba, która niewątpliwie ma bardzo dobrą opinię – argumentował polityk.
Komisja powołała także świadków. Wśród nich są m.in. Beata Szydło, Maciej Wąsik, Zbigniew Ziobro, Krzysztofa Brejza, Mariusz Kamiński, Marian Banaś i Jarosław Kaczyński. Prezes PiS ma być jednym z pierwszych osób, które będą zeznawać przed komisją.
Pierwsze przesłuchania odbędą się dopiero za trzy tygodnie. Część świadków zaproponowanych przez Prawo i Sprawiedliwość przepadła. Zdaniem polityków tej partii rząd Donalda Tuska chce wyłącznie igrzysk.
– W mojej ocenie jest to typowy temat zastępczy – ocenił szef Klubu Parlamentarnego PiS, Mariusz Błaszczak.
Z tą opinią nie zgadza się koalicja rządząca.
– Obywatele będą widzieć, komu zależy na dojściu do prawdy, a kto próbuje tylko i wyłącznie zrobić awanturę, tak jak pan Gosek i jego koledzy – powiedział poseł Koalicji Obywatelskiej, Marcin Bosacki.
O rzekomym inwigilowaniu systemem Pegasus od lat informowały media. Podczas zeszłotygodniowej Rady Gabinetowej Donald Tusk przekonywał, że ma na to dowody.
– Lista ofiar tych praktyk jest niestety bardzo długa – stwierdził premier.
Szef rządu nie ujawnił listy, którą przyniósł do Pałacu Prezydenckiego, a nawet nie przekazał jej prezydentowi. Wątpliwie jest też, czy dokumenty przedstawione na Radzie Gabinetowej były odtajnione. Co to oznacza, tłumaczył dr Michał Skwarzyński, prawnik z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
– Mamy różne kategorie tajemnic: tajemnice państwowe, oklauzulowane dokumenty – wynoszenie i ujawnianie ich treści stanowi przestępstwo – wskazał ekspert.
W Kodeksie karnym czytamy, że za ujawnienie informacji tajnych lub ściśle tajnych niezgodnie z prawem oznacza karę więzienia od 3 miesięcy do 5 lat.
TV Trwam News