– Planujemy przeprowadzić prace terenowe m.in. na cmentarzu przy ul. Panewnickiej w Katowicach. Jak wynika z zapisów w księdze cmentarnej, spoczywają tam szczątki grupy żołnierzy NSZ, skazanych w połowie grudnia 1946 roku przez katowicki Wojskowy Sąd Rejonowy, obradujący na sesji wyjazdowej w Będzinie. Byli to łącznicy zgrupowania dowodzonego przez kpt. Henryka Flamego „Bartka” – pośredniczyli w planowanym przerzucie oddziału na Zachód, którego miano dokonać z okolic Zielonej Góry. Przerzut okazał się fikcyjny – była to zakrojona na szeroką skalę ubecka prowokacja.
– Ile ofiar pochowano na katowickim cmentarzu?
– Z księgi cmentarnej wynika, że obok siebie spoczywa sześciu żołnierzy NSZ. W niedalekiej odległości pochowany został żołnierz Konspiracyjnego Wojska Polskiego.
– Żołnierze, o których mowa, zostali skazani przez sądy wojskowe, a mimo wszystko fakt ich pochówku został odnotowany w cmentarnym rejestrze. Zupełnie inaczej niż np. na „Łączce” Cmentarza Wojskowego na Powązkach…
– Zgadza się. Ale kwatery na cmentarzach się zmieniały – ich obecny układ jest inny niż kilkadziesiąt lat temu. Zmianom uległa nie tylko numeracja grobów, ale także ich układ – nie jest zatem łatwo szukać mogił uwzględnionych w rejestrze. W tym przypadku wskazówką okazały się jednak dwa groby, regularnie opłacane przez rodziny do czasów współczesnych.
– Wiemy o zbrodniach UB na żołnierzach NSZ w rejonie Starego Grodkowa i na tzw. uroczysku Barut. Co z dalszymi poszukiwaniami?
– Stan badań jest dynamiczny, za każdy razem prace terenowe przynoszą zaskakujące skutki. Korzystamy m.in. z relacji człowieka, który odpowiadał za likwidację polskich żołnierzy. Mowa o funkcjonariuszu UB w Cieszynie Janie Zielińskim, który w latach 90. – przed śmiercią – opisał miejsca, w którch dochodziło do zbrodni. Była to dla nas oczywista wskazówka.
Skala prowokacji na Opolszczyźnie i Podbeskidziu, skutecznie przeprowadzonej przez UB, była ogromna.
– Na czym polegała ta prowokacja?
– W 1946 roku, po rozbiciu śląskich struktur NSZ, kpt. Flame „Bartek” rozpoczął rozmowy z kpt. Henrykiem Wendrowskim „Lawiną”, który miał pośredniczyć w próbie nawiązania kontaktów z kierownictwem NSZ. Wendrowski, były oficer AK, a już wówczas funkcjonariusz bezpieki, spotkał się z „Bartkiem” w sierpniu 1946 roku za sprawą jednego z łączników, których właśnie szukamy. Uzyskał w ten sposób niezbędne informacje o działaniach dowódcy NSZ, który nie spodziewał się podstępu. W latach 90. Wendrowski wypierał się, że plan likwidacji zgrupowania „Bartka” miał doprowadzić do fizycznej likwidacji żołnierzy. Wspominał jedynie o zamiarze ich aresztowania. W rzeczywistości funkcjonariusze UB, udający żołnierzy NSZ, przeniknęli do oddziałów „Bartka”. Założyli pod zajmowanymi przez nich barakami materiały wybuchowe, częstowali ich m.in. zatrutym alkoholem – wskazują na to choćby znalezione w Starym Grodkowie fragmenty strzykawki. Później była już tylko brutalna likwidacja…
– Zacierano ślady?
– Tak, grupy likwidacyjne próbowały ukryć ślady zbrodni, np. na terenie Starego Grodkowa szczątki ofiar utykano w lejach powstałych po alianckich bombardowaniach; większość ukryto w rowie wykopanym nieopodal baraku. W wielu przypadkach szczątki znajdowały się bardzo płytko pod ziemią.
Miejsce zbrodni w Barucie różni się diametralnie od tego w Starym Grodkowie – to pierwsze zostało niemal całkowicie „wyczyszczone” przez sprawców ze śladów masakry. Do tej pory odnaleziono tam wyłącznie pojedyncze szczątki.
– Gdzie jeszcze mogą spoczywać ofiary komunistycznych represji?
– W tym roku planujemy badanie terenowe na Śląsku Cieszyńskim i Żywiecczyźnie – ostateczną lokalizację wskaże prof. Krzysztof Szwagrzyk. Wśród rozpatrywanych miejsc jest las Kamieniec w Ogrodzonej, a także położony w tej miejscowości stary cmentarz katolicki. Być może pochowano tam żołnierzy Narodowej Organizacji Wojskowej. Ofiary zostały upamiętnione w miejscowym lasku, choć nie wykluczamy, że może to być mogiła symboliczna. Będziemy szukać śladów w najbliższej okolicy. Z relacji świadków – okolicznych mieszkańców – wynika, że szczątki żołnierzy zostały bardzo niedbale ekshumowane przez UB, a następnie pochowane na pobliskim cmentarzu w Ogrodzonej. Oba te miejsca – las i cmentarz – są więc ze sobą związane.
Od 1990 roku Prokuratura Rejonowa w Bielsku prowadziła śledztwo, kilkukrotnie wznawiane, które trafiło w końcu do IPN. Świadkowie zeznali, że w nocy – w trakcie przywożenia ciał pomordowanych – jeden z mieszkańców pod przymusem pomagał funkcjonariuszom UB. Sytuacja miała mieć miejsce zimą 1947 roku, ale jest to sprzeczne z datami śmierci poszukiwanych żołnierzy NOW. Dlatego bierzemy pod uwagę także innych straconych albo zmarłych w więzieniu w Cieszynie. Zabezpieczamy materiał od ich żyjących krewnych.
Na pewno warto sprawdzić także siedziby Powiatowych Urzędów Bezpieczeństwa Publicznego – zarówno w Bielsku, jak i w Białej. Straceni w więzieniach mogli być chowani na cmentarzach ewangelickich, m.in. w Cieszynie.
– Co jest podstawą tych hipotez?
– Dokumenty, wspomnienia, zdjęcia lotnicze, badania terenowe. Ważnym tropem jest fakt odkrycia w latach 70. na terenie siedziby PUBP w Bielsku ludzkich szczątków. Według relacji bezpośrednich świadków, natychmiast na miejsce przyjechało SB.
Jest też wiele wątków pobocznych. Mamy np. wiele relacji z drugiej ręki, złożonych na podstawie rozmów ze strażnikami więziennymi lub funkcjonariuszami bezpieki. Wszystko trzeba dokładnie sprawdzić i zweryfikować.
Rozmawiał Waldemar Kowalski (IPN)
Na podst. ipn.gov.pl