Ja tam wolę niefeministyczne zwroty w stylu „przedstawicielka", „działaczka", „aktywistka" czy „pani". Z góry też przepraszam za użyty we wstępie zwrot „tobie". To nie przez brak szacunku, tylko przez fakt, że nie wypada mi przerabiać Hemingwaya.
Teraz o niepopieraniu. W demokratycznym wolnym kraju każdy ma prawo do niepopierania bądź popierania czegokolwiek, a też do obnoszenia się ze swoją pozycją po wszelkich mediach, zwłaszcza, gdy obie strony czerpią z tego przyjemność. Jak w tym przypadku. Pani Gorszkowa zagwiazdorzyła sobie jako persona, która „nie popiera", zaś DELFI zapiało z zachwytu: „Rozłam: Rosyjska polityk Litwy wymierzyła policzek Polakom" (brzmi koślawo, ale nie sposób tego tytułu inaczej przetłumaczyć). Ja zaś przy tej okazji dokonałam dla siebie kilku interesujących odkryć. Primo: że istnieje na Litwie rosyjska polityk Olga Gorszkowa. Secundo: że przedstawiciele Akcji Wyborczej Polaków na Litwie – jako radni stołecznego samorządu – „bez większych problemów mogli zrealizować poprawki do Ustawy o oświacie" (dlaczego nie od razu zmienić Konstytucję?). Tertio: „że najlepszym sposobem na rozwiązywanie problemów jest dialog, a nie wiec". Quatro: że nastąpił jakiś rozłam. Wydawało mi się bowiem, że AWPL współdziała z Aliansem, a nie ze Związkiem Rosjan. Zadziwił mnie też bojowy ton członka Litewskiego Związku Rosjan, która ostrzegła: „nie będziemy tego (wiecu) tolerowali"... nie dodając, czy wypowiada się w imieniu całego LZR, czy tylko w swoim własnym.
No cóż, jeżeli pani polityk, która poprzednią kadencję jako radna spędziła w stołecznym samorządzie (w ogóle – na Litwie), oskarża AWPL o bezczynność w kwestii szkół mniejszości narodowych, to, błagam, niech ją jakiś książę wreszcie obudzi z letargu. A gdyby tak jeszcze ktoś w kilku zdaniach streścił obudzonej przebieg batalii o polskie szkolnictwo, którą Akcja Wyborcza toczy już prawie od ćwierćwiecza, byłoby cudnie. No chyba że szkoda czasu na dyskusję z osobą, która twierdzi, że radni mogą podług swojej czy czyjejś fantazji majstrować przy ustawach. Osobie przedstawianej jako „polityk" wypadałoby wiedzieć, że od tego jest Sejm, gdzie zresztą posłowie AWPL próbują rozwiązywać problemy mniejszości metodą i dialogu, i perswazji, i inicjatyw ustawodawczych. Z niewielkim skutkiem, bo dmuchają przeciwko wiatrowi. A też są do wiatru przez partnerów od dialogu wystawiani, czego skutkiem chociażby nie tak dawne wycofanie się AWPL z rządzącej koalicji.
Tym bardziej zazdroszczę optymizmu komuś, kto po latach amputacji dokonywanych bez znieczulenia na polsko- i rosyjskojęzycznym szkolnictwie ciągle wierzy w sprawczą moc pogaduszek z miłościwie nam panującymi. Zresztą Litewskiemu Związkowi Rosjan nikt prowadzenia dialogu nie broni. Jak coś pozytywnego dla szkół mniejszości wydialogują, to – chapeau bas! Byleby się tylko w kolejce chętnych do konwersacji nie potratowali z gadułami z Polskiego Klubu Dyskusyjnego. No i żeby w międzyczasie przedmiot dialogu nie został zaorany. Bo dzwon dla szkół mniejszości dzwoni u nas coraz głośniej. I jest to dzwon na trwogę.
Lucyna Schiller
PS Czy mi się wydaje, czy wbrew nietolerancji pani Gorszkowej, Rosjan na wiecu w obronie szkolnictwa mniejszości narodowych nie zabrakło.
Komentarze
O to chodzi, Gorszkowa w polityce jest nikim, ale że powiedziła coś krytycznego na AWPL w różnych gadzinówkach robi się z niej wręcz jakiś autorytet...
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.