Nie nadąża nawet z ostrzeganiem przed nią współobywateli, którzy jeszcze nie dyndają na ideologicznym haczyku Kremla. Na szczęście do procesu włączyli się sami obywatele. Departament Bezpieczeństwa przyznał otóż w swoim cytowanym szeroko przez media raporcie, że dostaje „wiele listów od patriotycznie nastawionych ludzi, w których zawarte są prośby o zwrócenie uwagi na (podejrzaną według nich) informację rozpowszechnianą w mediach oraz społecznościowych serwisach". Patrioci nawołują ponoć VSD, by szerzycieli takiej informacji namierzał, tropił i karał. Żądają kneblowania, aresztowania, wstrzymywania i wyłączania, jak to ostatnio uczyniono z telewizją „RTR Planeta". Słowem: chcą powrotu cenzury.
Jak więc widać, VSD ma pełne ręce roboty (spróbujcie no tylko przerobić takie stosy patriotycznej korespondencji), a będzie miał jeszcze pełniejsze. Bo nasze służby specjalne do wora z proputinowskimi propagandzistami i tylko czekającymi na rozkaz z Moskwy sołdatami wrzucili taki wachlarz ludzi, mediów, instytucji i organizacji, że nie wiadomo, jak to wszystko opędzić. A wór im ciągle pęcznieje. Wystarczy, że jakieś medium jest krytyczne wobec polityki władz, i już jest na celowniku. No bo taka krytyka bywa tożsama z oszczerstwami, które pod naszym adresem sączy Moskwa – ogłosili nasi bezpieczniacy. I nie przychodzi im do głowy, że litewscy dziennikarze mają za co krytykować rodzime władze niekoniecznie szukając natchnienia u rosyjskich mocodawców. Że może być tak, iż to (niechętny nam bez wątpienia) Kreml czerpie z litewskich mediów tematy do kompromitowania i upokarzania miłościwie nam panujących, a nie odwrotnie. To przykre, rzecz jednak w tym, że zasady niekalania własnego gniazda nijak nie da się pogodzić z normą cywilizacyjną zwaną wolnością słowa. Fakt, iż mamy takiego, a nie innego sąsiada nie może być kagańcem dla prawa do publicznej krytyki tego, co jest w naszym państwie niesłuszne, niesprawiedliwe, karygodne, antyspołeczne czy obłudne. No ale zdaje się, że wkraczamy w nowy etap. Nie trzeba nawet krytykować władz, żeby być podejrzanym.
Na liście ewentualnych zleceniobiorców i tzw. „cyngli" Kremla wylądowali u nas i dziennik Respublika, i portal balsas.lt, i skrajny narodowiec, sygnatariusz Aktu Niepodległości Rolandas Paulauskas z całą jego internetową publicystyką, a też... litewscy eurosceptycy, nacjonaliści, Żmudzini, że już o przedstawicielach narodowych mniejszości oraz rosyjskich i białoruskich dyplomatach nie wspomnę. Naszym służbom specjalnym podpadli nawet rodzimi miłośnicy paintballa. To ci wariaci, którzy lubią bawić się w pozorowaną wojnę strzelając do siebie z pseudokarabinów wypełnionymi farbą kulkami. VSD otóż wytropił, że nasi paintballowcy w ubiegłym roku wzięli udział w turnieju zorganizowanym w... (bingo!) obwodzie kaliningradzkim. Okazuje się, że odtąd trzeba na członków litewskich „šratasvydžių klubų" mocno uważać, bo organizatorzy wspomnianego turnieju najpewniej ich wyszkolili, by w razie ruskiej na nas napaści walczyli po stronie ichnich sił zbrojnych. Ależ się ta Rosja na nas uwzięła! Ale nic to. Nasz pałac prezydencki, ustami doradczyni Giedrė Kaminskaitė-Salters, właśnie domaga się od VSD aktywnego kontrataku, do którego ma poprowadzić jego nowo zaprzysiężony szef Darius Jauniškis. Za poprzedniego – Gediminasa Girny – Departament co prawda obywateli zacieśnianiem się kremlowskiej pajęczyny mocno straszył, ale też bredził, że póki nie jest łamane ustawodawstwo, cenzury wprowadzać nie wypada.
Lucyna Schiller
Komentarze
Cóż widocznie to nie był przypadek, że Lietuva ochoczo kolaborowała i ze Stalinem i z Hitlerem a zawsze przeciw Polakom. Jak widać po traktowaniu mniejszości narodowych w ich mentalności ta cecha pozostała do dzisiaj.
może ciut więcej obycia, widzę, ze ktoś tu "pust govoriat się na oglądał"
nie nabierajcie się tej prostackiej kultury, drodzy Polacy!. To, że ktoś ma inne zdanie od was nie oznacza, że jest przeciw wam.
Czy to III Rzesza z lat 30-tych?
Nie, to współczesna Lietuva z początku XXI wieku!!!
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.