A że nam tych transporterów nie sprzedadzą, trąbili przez całą minioną niedzielę. I to nie tylko na portalu „Die Welt", na który powołują się litewskie media. „Keine Panzer für Litauen!" za news dnia uznały też i wpływowy dziennik „Handelsblatt", i telewizja publiczna „Das Erste". A dodając do krzywdy zniewagę niemieckie media rozpowiedziały wszem i wobec, że litewska armia śni o Boxerach, bo aktualnie ma na wyposażeniu tylko „300 przestarzałych amerykańskich transporterów".
Aż się zdenerwowałam! Odra tym Niemcom na mózg padła (nie chodzi mi bynajmniej o rzekę, tylko o szalejącą tu akurat epidemię odry-choroby), że się tą odmową tak chwalą? I co to w ogóle za historia z tymi Boxerami? No to ja buch na litewskie portale, by się dowiedzieć całej prawdy. I mnie zupełnie skołowało. Najsampierw bowiem agencja BNS puściła w świat pocieszającą wieść, że minister Olekas odmownych wieści z Berlina nie dramatyzuje, bo oficjalnie Niemcy jeszcze „nie powiedzieli nie". Po czym – z dalszej części tekstu – dowiedziałam się, że... Litwa w ogóle nie zwracała się do niemieckiego rządu z prośbą, by sprzedał nam te Boxery na skróty. Że nie jest prawdą jakobyśmy, powołując się na rosnące zagrożenie ze strony Rosji, chcieli ominąć obowiązującą przy takich zakupach długotrwałą procedurę przetargową. I że stąd niby ta próba dogadania się z Berlinem, by odściubił nam kilkadziesiąt takich pojazdów z własnego (a ściślej - z bundeswehrowskiego) już posiadanego lub planowanego wyposażenia. Poza tym, jak dumnie zakomunikował nasz minister od haubic, jesteśmy zasypywani ofertami innych producentów podobnych cacuszek. Co najmniej dziesięciu takich, wśród których jest również wytwórca Boxerów, tłoczy się do nas w kolejce ze swoim asortymentem. I niech się Niemiaszki nie łudzą, że wybierzemy akurat ich transportery.
To pies z tymi Boxerami tańcował! – pomyślałam ze złością. Ale trochę zgłupiałam, gdy po tym stanowczym dementi minister Olekas poskarżył się w wywiadzie dla publicznego radia, że za odmową sprzedaży Litwie transporterów Boxer „może się kryć prowokacja" (najprawdopodobniej są to knowania Rosji), mająca na celu wysłać w świat wiadomość, że „w dobrych niemiecko-litewskich stosunkach jest coś nie tak". Czyli jednak chcieliśmy je kupić? A nawet, jak się dzień później z naszych mediów dowiedziałam, najgłówniejszy inspektor Bundeswehry generał Volker Wieker dzwonił do dowódcy naszych sił zbrojnych generała Jonasa Vytautasa Žukasa z zapewnieniem, że ichnie media napisały nieprawdę. Że Berlin nam tych ciężko opancerzonych cacek wcale nie odmawia. Wynikałoby z tego, że Niemcy w niedzielę, z nudów albo z podszeptów Rosji, narzucali na Litwę kalumni, by je w poniedziałek odszczekiwać. No to znalazłam w „Handelsblatt" (inni milczą) to dementi. I prawda, aż dwoje niemieckich rzeczników naraz (rządu i ministerstwa obrony) zapewniło, że wieść o odmowie „zabrzmiała nieprawdziwie". Okazuje się, że Litwa może bez specjalnych krępacji te Boxery u producenta kupować, ale nie z pominięciem obowiązujących procedur i już na pewno nie korzystając z protekcji niemieckiego rządu i rezerw Bundeswehry.
A swoją drogą: czy u nas tam też panuje jakaś epidemia? Co też naszych podkusiło, by próbować kupować takie „zabawki" lecąc na skróty przez dziedzińczyk? Zwłaszcza że nasza prezydent Dalia Grybauskaitė chwali się na lewo i prawo, że dostarczamy uzbrojenie na Ukrainę. Skąd nieakceptujący tego Niemcy mają mieć pewność, że do tych swoich dostaw nie dorzucimy kupionych u nich „spod lady" Boxerów? Zwłaszcza i nasz minister spraw zagranicznych Linas Linkevičius też właśnie ostrzegł Zachód, że „nie istnieje żadna międzynarodowa umowa zabraniająca (komukolwiek) dostarczania na Ukrainę broni".
Lucyna Schiller
Komentarze
from this web page, and your views are pleasant for new
users.
Also visit my blog post :: mp3 พกพา: https://youtu.be/9oIdLwG6VfQ
W przypadku realnego zagrożenia będzie jak już kiedyś było. Tylko wtedy to Niemcy były agresorem, a reszta świata nic nie reagowała.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.