Wyborcza dyskryminacja
To, co dzieje się z rejestracją nazwy Koalicji AWPL i Aliansu Rosjan „Blok Waldemara Tomaszewskiego", wpisuje się w ciąg antypolskich działań władz litewskich wymierzonych w mniejszości narodowe. Do haniebnej dyskryminacji językowej, oświatowej i narodowościowej dochodzi jeszcze dyskryminacja wyborcza, której doświadczają Polacy na Litwie. W niszczeniu polskości władze i organy państwa posuwają się do najbardziej niegodziwych metod i środków rodem z państw totalitarnych. Siłą, bo wbrew woli i bez zgody mniejszości narodowych, dokonuje się próby wyeliminowania ich z życia politycznego, wprowadzając niekorzystne dla nich zmiany w prawie wyborczym. Przykładem takiego działania było wprowadzenie progu wyborczego dla mniejszości narodowych, pomimo że nie jest to praktykowane w krajach Unii Europejskiej. W Polsce taki próg dla mniejszości w ogóle nie istnieje. Wielokrotnie zmieniano też granice okręgów wyborczych zamieszkałych przez Polaków, oczywiście w niekorzystny dla nich sposób. Złamano tym samym traktat polsko-litewski mówiący wprost o tym, że „umawiające się strony powstrzymają się od jakichkolwiek działań, mogących doprowadzić do asymilacji członków mniejszości narodowej wbrew ich woli oraz zgodnie ze standardami międzynarodowymi powstrzymają się od działań, które prowadziłyby do zmian narodowościowych na obszarach zamieszkanych przez mniejszości narodowe". Mało tego, praktyki te były wielokrotnie krytykowane przez wysokich przedstawicieli OBWE monitorujących sytuację mniejszości narodowych na Litwie. Bo Litwa z premedytacją lubuje się w łamaniu Ramowej Konwencji Rady Europy o Ochronie Mniejszości Narodowych, którą władze litewskie podpisały i ratyfikowały. Wbrew zasadom i dobrym obyczajom międzynarodowym nie implementowały jej do swojego systemu prawnego. Umów należy dotrzymywać, to jedna z podstawowych norm w stosunkach między państwami, potwierdzana w wielu aktach prawnych. W konwencji wiedeńskiej o prawie traktatów zapisano, że każda umowa jest wiążąca, powinna być wypełniona w dobrej wierze i nie można złamania umowy usprawiedliwiać postanowieniami prawa wewnętrznego. A to właśnie czyni Litwa. Ponurego obrazu dyskryminacji dopełnia brak ustawy o mniejszościach narodowych, które stanowią przecież aż 16% mieszkańców kraju.
Walka z nazwiskiem
Walka z Tomaszewskim to też długa historia. W 2009 roku władze robiły wszystko, aby nie zarejestrować lidera AWPL jako kandydata w wyborach prezydenckich. Doszło do tego, że zażądano od niego przedstawienia metryk urodzenia nie tylko rodziców, ale też dziadków, aby sprawdzić, czy wszyscy oni urodzili się na terenie Litwy. To swoiste kuriozum na skalę światową, gdyż nawet takie supermocarstwo jak USA żąda od swojego kandydata na prezydenta tylko jego aktu urodzenia. A gdy okazało się, że metryki dziadków są i nie można wyeliminować Tomaszewskiego z wyborów, zaczęto opóźniać wydawanie kart do zbierania podpisów poparcia, ale też bezskutecznie. Mimo przeszkód zebrano ich kilkadziesiąt tysięcy. Antypolska frustracja narastała. A wypowiedzi Landsbergisa czy Kubiliusa były coraz bardziej radykalne i nienawistne. W międzyczasie Parlament Europejski w specjalnej rezolucji potępił Litwę za bezprawne działania wobec przewodniczącego Akcji, a cenzurowanie jego pracy europoselskiej i nałożenie na niego kary przez instytucje litewskie uznał za rażące naruszenie prawa unijnego. Jednak zaślepienie litewskich nacjonalistów nie zna granic. Rozpoczęli więc walkę z nazwiskiem.
Czego boją się władze?
Tym razem, w 2015 roku, na miesiąc przed wyborami do rad samorządowych i bezpośrednimi wyborami merów, mniejszościom narodowym, które połączyły się w koalicję, rzucono pod nogi kolejne przeszkody. Okazuje się, że niektóre samorządy nie chcą rejestrować nazwy koalicji „Blok Waldemara Tomaszewskiego". Nazwy, która była używana zarówno podczas wyborów samorządowych w 2011 roku, jak też podczas ubiegłorocznych wyborów do Parlamentu Europejskiego. A zatem, o co chodzi? Czego boją się władze i Główna Komisja Wyborcza? Nazwiska Tomaszewski, oto odpowiedź. Używając pokrętnych interpretacji przepisów wysuwane są żądania rejestracji nazwy koalicji bez nazwiska Tomaszewskiego. A cóż takiego się wydarzyło, że dwukrotnie taka formuła mogła istnieć, a teraz już nie? Czy pojawiło się coś nadzwyczajnego? Tak. Pojawił się strach wśród politycznych oponentów AWPL i jej koalicjanta przed kolejnym z rzędu sukcesem Bloku. Gwarantem tego sukcesu jest Waldemar Tomaszewski, polityk z zasadami, prowadzący politykę uczciwą i opartą na wartościach chrześcijańskich, dotrzymujący słowa i potrafiący jednoczyć wokół siebie ludzi, co jest rzadkością w litewskiej polityce. Zjednoczył wokół wspólnych spraw nie tylko mniejszości narodowe, ale też uzyskuje rosnące poparcie wśród litewskich wyborców. Pokazały to doskonale wyniki wyborcze ostatnich lat. W wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2014 roku AWPL uzyskała 8,1% głosów w skali całego kraju, a podczas wyborów prezydenckich kandydat AWPL uzyskał 8,4% poparcia, w stołecznym Wilnie było to aż 17,2%. A na Wileńszczyźnie zwyciężył bezapelacyjnie, pokonując urzędującą prezydent Grybauskaite i deklasując wszystkich pozostałych kontrkandydatów. To dlatego nastawieni szowinistycznie politycy próbują usunąć nazwisko Tomaszewskiego z nazwy koalicji, a to oznacza, że również z kart wyborczych. Tym samym jest to kolejny akt złej woli i przejaw dyskryminacji na tle narodowościowym, niemający sobie równych we współczesnej Europie. Nazwa komitetu wyborczego jest nazwą własną i o ile nie zawiera wyrazów obraźliwych, może funkcjonować pod każdą postacią. Jedynym ograniczeniem jest liczba znaków nazwy, ale to wymóg czysto techniczny. Takie są standardy wyborcze w państwach demokratycznych. Wszystkie inne zakazy muszą zawsze budzić zaniepokojenie, a gdy sprawa dotyczy mniejszości narodowych - obawę przed celową dyskryminacją. Tak jest i w tym przypadku. I nie pomogą tu żadne pokrętne tłumaczenia polityków czy przedstawicieli komisji wyborczych. Manipulacja wyborcza jest faktem. Takim działaniem Litwa sama stawia się poza nawiasem państw w pełni demokratycznych. Wygląda na to, że OBWE będzie miała jeszcze długo pełne ręce roboty w tym kraju.
Nie przemogą
Pomimo kolejnych nieprzyjaznych gestów ze strony władz litewskich jednego jestem pewien. Dobrego wyniku wyborczego AWPL i jej koalicjantów. Życie wielokrotnie już pokazało, że im silniejszy atak na Tomaszewskiego przypuszczają antydemokratyczne hordy politycznych barbarzyńców, tym lepszy wynik wyborczy on uzyskuje. Tak samo jest z AWPL, którą jej przewodniczący z powodzeniem prowadzi przez ciernie litewskiej polityki. Bo Polacy z Wileńszczyzny mają szczególny dar jednoczenia się i poświęcenia dla sprawy w trudnych dla całej wspólnoty chwilach. Wiedzą dobrze, komu można zaufać i kto ich nie zawiedzie. Dlatego popierają AWPL i Waldemara Tomaszewskiego, bo to są sprawdzeni ludzie na trudne czasy, a nieprzychylne siły ich nie przemogą.
dr Bogusław Rogalski, politolog
Doradca EKR ds. międzynarodowych w Parlamencie Europejskim
Komentarze
Do tegorocznych wyborów samorządowych koalicja "Blok Waldemara Tomaszewskiego" idzie z trzema hasłami: „W jedności siła", „Uczciwość i kompetencja" oraz „Zgodni w różnorodności".
Ale jest też dobra rada: "Jedność i uczciwość - gwarancją sukcesów!"
Zatem do boju, oczywiście wyborczego....
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.