Wojny zaczynają się, kiedy chcesz, ale...

2014-09-03, 10:35
Oceń ten artykuł
(1 głos)

Prezydent USA Barack Obama jeszcze w Waszyngtonie – przed planowanym w tym tygodniu spotkaniem z przywódcami krajów bałtyckich w Tallinie – studził zapały naszych wojowników-teoretyków, którzy uważają, że NATO powinno już co najmniej od kilku tygodni wojować z Rosją. Z terytorium lub na terytorium Ukrainy.

Nasze media są pełne moralizatorskich tekstów, których autorzy nie kryją zniesmaczenia faktem, że i „stare kraje unijne", i całe NATO, i osobno wzięte USA migają się od tego wojowania jak spasione, bezwolne i wyrachowane tchórze. Któż to widział, by nawet prezydent skorych do wojenki Stanów Zjednoczonych (zapewniając jednocześnie kraje bałtyckie o gwarancjach bezpieczeństwa USA i NATO) zapowiadał, że jego kraj „nie zamierza udzielać wojskowego wsparcia Ukrainie, która nie jest członkiem NATO".

„Nie podejmiemy wojskowych działań skierowanych na rozstrzygnięcie ukraińskiego problemu" – rozwiał nadzieje stronników konfliktu zbrojnego z Kremlem. Zamiast tego główny lokator Białego Domu zamierza konsolidować wspólnotę międzynarodową do wywierania silniejszego ekonomicznego i politycznego nacisku na Rosję.

Również kanclerz Niemiec Angeli Merkel do wzniecania trzeciej wojny światowej nieśpieszno. Co prawda w miniony poniedziałek, podczas wystąpienia w Bundestagu, ostro skrytykowała politykę Rosji wobec Ukrainy oraz (po raz już nie wiem który) zapewniła Polskę i kraje bałtyckie, że Niemcy wywiążą się ze zobowiązań sojuszniczych wobec partnerów z NATO, ale jednocześnie bardzo wyraźnie zaznaczyła, że „konfliktu na Ukrainie nie można rozwiązać środkami militarnymi". Zapowiedziała, że Berlin zamierza w dalszym ciągu zabiegać o jego dyplomatyczne rozstrzygnięcie, zwłaszcza że w dalszym ciągu nie chce naruszać traktatu o współpracy NATO-Rosja z 1997 roku. A ten stanowi, że „bezpieczeństwo możliwe jest nie przez konfrontację, lecz przez współdziałanie". Ot, taki kaprys, a może polityczny kodeks honorowy, polegający na przestrzeganiu międzynarodowych umów (tak długo, jak się tylko da), nawet w sytuacji, gdy druga strona zaczyna być z tym przestrzeganiem na bakier.

Naszych politycznych messerschmittów taka postawa irytuje. Wszak NATO, niech by no tylko wkroczyło na terytorium Ukrainy, w try miga rozprawiłoby się z podpalającą ten kraj swołoczą, kimkolwiek ona jest – prorosyjskimi separatystami, czeczeńskimi najemnikami czy zakamuflowaną regularną rosyjską armią. I gdzieś mamy traktaty, na które oglądają się oportunistyczni Niemcy czy inni „ES ir NATO senbuviai". A NATO nasze messerschmitty postrzegają jako stwór dość abstrakcyjny – to jakieś potężne siły militarne, jacyś tam dobrze wyszkoleni i jeszcze lepiej uzbrojeni żołnierze, najlepiej amerykańscy lub z „krajów starej Europy". Nasi – nie. My przecież – trywialnie rzecz ujmując – nie mamy ani kim, ani czym wojować. Sami potrzebujemy obrony i ochrony, o którą się coraz natarczywiej w tym ospałym i nieruchawym NATO dopominamy.

Ciężko też obrażamy się na takie porady, jakiej Angela Merkel udzieliła nam podczas swojej niedawnej wizyty w Rydze. Radziła mianowicie przywódcom krajów bałtyckich (w tym również Polski), abyśmy... zainwestowali w obronę narodową. „Czyżby Berlin zamierzał porzucić nas na pastwę Rosji?!" – lamentowały w reakcji na tę uwagę nasze oburzone wojaki-gaduły. Nie zamierza, po prostu ustami pani kanclerz przypomniał, że nie jesteśmy wyłącznie beneficjantami NATO, lecz też mamy wobec sojuszu takie czy owakie zobowiązania. M.in. takie, że jeżeli NATO pójdzie na wojnę z Rosją, to nie będzie wirtualna gra komputerowa, tylko krwawa jatka, w której mamy obowiązek uczestniczyć ponosząc zupełnie realne ofiary.

Czy prezydent Dalia Grybauskaitė, która podczas szczytu unijnego w Brukseli oznajmiła, że „UE powinna wesprzeć Ukrainę przed agresją Rosji, w tym sprzętem wojskowym" jest tego świadoma? I jaki konkretnie sprzęt wojskowy nasza stalowa magnolia gotowa jest na to wsparcie przeznaczyć? I kto konkretnie będzie ten sprzęt obsługiwał? Czy (wzorem rosyjskich wojskowych – pomagierów separatystów) będą to litewscy żołnierze, którzy udadzą się na Ukrainę „zupełnie prywatnie", w „ramach urlopu", bo na ukraińskiej wojnie jest przecież ciekawiej niż na tureckiej plaży. Czy może wyślemy tam oficjalnie naszą wojskową wizytówkę, chlubę i dumę, naszego dzielnego „Żelaznego Wilka"? Mam tu na myśli nie tego wilka z postumentu pomnika księcia Giedymina, tylko brygadę piechoty zmotoryzowanej, cały nasz potencjał wojsk lądowych.

Na tle bojowych pohukiwań pani prezydent „metoda na głoda" w postaci nowych ostrzejszych sankcji wobec Rosji, które szykuje Unia Europejska (jeśli w ciągu tygodnia nie dojdzie do deeskalacji działań na Ukrainie lub sytuacja się pogorszy) – może wydawać się przejawem pewnej bezwolności, a nawet tchórzostwa, ale to tylko złudzenie. Przypomnijmy sobie chociażby prezydenta Ronalda Reagana, który bez jednego strzału pokonał ZSRR... wykańczając sowieckie imperium gospodarczo. I tylko tak w XXI wieku należy toczyć wojny, których nie sposób uniknąć. Bo te militarne – z użyciem broni i wojska – wprawdzie „zaczy-nają się, kiedy chcesz, ale nie kończą się, kiedy prosisz". Dwoje najbardziej wpływowych polityków świata – Obama i Merkel – zdają się być świadomi, że to spostrzeżenie Niccolò Machiavelli'ego, średniowiecznego filozofa, jest nadal aktualne. A nas dokąd nieokiełznana fantazja niesie?

Lucyna Schiller

Komentarze   

 
#13 januk 2014-09-05 14:10
chwała Bogu, że Grybauskaite nie jest przywódcą jakiegoś światowego mocarstwa. Wojnę światową mielibyśmy już dawno.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#12 nicer 2014-09-04 17:49
najwięksi politycy świata jak Obama czy Merkel podchodzą do wydarzeń na Ukrainie "na zimno". Tak powinno być w polityce, a nawoływanie do wojenki przez panią prezydent wygląda śmiesznie, bo najpierw trzeba spróbować innych sposobów, bez przelewu krwi. Waldemar Tomaszewski już dawno mówił o tym, że problemy powinny być rozwiązywane za stołami rozmów, a nie z użyciem broni i to jest postawa poważnego polityka, dla którego cudze życie ma wartość.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#11 www 2014-09-04 15:40
czy Grybauskaite chce rozpętać III wojnę światową??? Może jej zadaniem jest dać pretekst dla Putina, by rozpocząć otwartą wojnę i dlatego tak namawia do wysłania broni Ukraińcom?
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#10 pl 2014-09-04 08:42
Sprawa jest dyskusyjna,przed 39 też się zastanawiano,a Hitler tylko anektował nie wahając się.Oby to nie była powtórka.Sankcje w postaci zabrania zawodów sportowych Putinowi to kuriozum,przyznam że tego bym nie wymyślił.Sumując -postawa panienki,która zadziera kieckę mówiąc-róbta co chceta,byle nie bolało jest dobrą zachętą dla agresora,a nie straszakiem.Nota bene temat jest szerszy,pytanie-kto podpuścił Ukraińców,a potem ich sprzedał jest aktualne.Ślizganie się po temacie jest marne.Ale strach jest wielki.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#9 da 2014-09-03 22:26
ta nadgorliwość Grybauskaite wobec Rosji zastanawia. Zadziałał chyba ten sam mechanizm, gdy złodziej najgłośniej krzyczy "to nie ja ukradłem!"
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#8 Marianna 2014-09-03 21:22
niech odważna Dalia pójdzie w kamasze, na pewno uszyją jej gustowne wdzianko moro ;)
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#7 Jan Kran 2014-09-03 18:19
wszyscy odważni, ale do momentu gdy mogą wyrazić tą odwagę cudzymi rękami. Pani Grybauskaite nie powinna wyrywać się przed szereg, bo wygląda to co najmniej śmiesznie i niepoważnie- głowa małego bezbronnego kraiku ma najwięcej do powiedzenia w kwestii konfliktu rosyjsko- ukraińskiego....
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#6 Litwin 2014-09-03 16:52
Cytuję Artiom Generał:
wystarczy zbombardowac Kijów i zmusic banderowcow do porozumienia z miłującą pokój Rosją, prawda panie Jedinskij?


Za to buńczuczny sołdat tow. Grybauskaite zbombarduje Moskwę, przynajmniej tak wychodzi z jej zapowiedzi. A przynajmniej wszystkich dokoła rozśmieszy.
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#5 mac56 2014-09-03 16:28
niedobrze jest gdy ratlerek myśli, że jest rottweilerem ;) "nasza" prezydent jest jak zawsze mocna w gębie, bo wypowiedzieć słowa jest najprościej, ale pięknymi słowami ani dzieci nie nakarmisz, ani kraju nie obronisz...
Cytować | Zgłoś administratorowi
 
 
#4 Artiom Generał 2014-09-03 15:58
wystarczy zbombardowac Kijów i zmusic banderowcow do porozumienia z miłującą pokój Rosją, prawda panie Jedinskij?
Cytować | Zgłoś administratorowi
 

Dodaj komentarz

radiowilnowhite

EWANGELIA NA CO DZIEŃ

  • Piątek, 28 czerwca 2024 

    Św. Ireneusza, biskupa i męczennika, doktora Kościoła, wspomnienie

    Mt 8, 1-4

    Słowa Ewangelii według świętego Mateusza

    Gdy Jezus zszedł z góry, podążał za Nim wielki tłum. Wtedy podszedł do Niego trędowaty, pokłonił się i prosił: „Panie! Jeśli zechcesz, możesz mnie oczyścić”. On wyciągnął rękę, dotknął go i powiedział: „Chcę, bądź oczyszczony”. I natychmiast został oczyszczony z trądu. Jezus mu nakazał: „Pamiętaj, nie mów o tym nikomu, lecz idź, pokaż się kapłanowi, a na świadectwo dla nich złóż ofiarę, zgodnie z nakazem Mojżesza”.

    Czytaj dalej...
 

 

Miejsce na Twoją reklamę
300x250px
Lietuva 24Litwa 24Литва 24Lithuania 24