Prawda, wielu wątpi, że po tej pandemii stanie się ono w pełni „normalne”. Jednak i w takim scenariuszu zarówno w świecie, jak i na Litwie, jest dość sporo osób, które są krytycznie ustosunkowane do szczepień. I bynajmniej nie chodzi tu o „zacofane babcie”. Sceptycznie ustosunkowanych do szczepionek znajdziemy zarówno w szeregach nauczycieli, jak i medyków. Właśnie te dwie grupy oraz osoby powyżej 80 lat są obecnie szczepione na Litwie.
Drugi problem polega na tym, że Litwa, zresztą jak i inne kraje UE, która się zdecydowała na scentralizowany zakup szczepionek i rozdzielanie ich proporcjonalnie krajom członkowskim w zależności od ilości mieszkańców, ma dostawy dość skąpe, a stąd i ograniczone możliwości osiągnięcia w krótkim czasie zbiorowego odporności (przy zaszczepieniu ok. 70 proc. ludności).
Przy takim rozkładzie i ilościach dostarczanych szczepionek (trzech firm) i odpowiedniego do nich tempa szczepień poszczególnych grup ludności, pożądany efekt może być osiągnięty, jak obliczają specjaliści i prognozuje Ministerstwo Ochrony Zdrowia, do końca roku. Innego zdania jest prezydent. Oskarżany o zbyt małą aktywność w okresie pierwszej kwarantanny, w czasie drugiej prezydent i jego urząd wykazał się wręcz pokazową aktywnością. Dobrze to czy źle?
Troski nigdy za wiele, ale dwa ośrodki inicjatyw i informacji, chociaż współpracujące między sobą, dają możliwość różnic w komunikowaniu, co w takich zapalnych tematach jak pandemia, szczepionki, obostrzenia i poluzowania źle służy. No i rodzi niepotrzebne emocje. Jeszcze na starcie procesu szczepień (ostatnie dni grudnia ub.r.) prezydent rzucił hasło, że poziom 70 proc. dokonanych szczepień Litwa ma szansę osiągnąć do Dnia Koronacji Mendoga (6 lipca). Wkrótce pozwolił sobie na przesunięcie termiu na 15 lipca.
Dobrze jest dawać udręczonym ludziom nadzieję, ale nie złudną. Takie ustalanie dat finiszu starszemu pokoleniu z pewnością przywodzi na myśl tak modne sowieckie zagrania, kiedy to za wielki robotniczy sukces uważano wykonanie rocznego planu do rocznicy wybuchu rewolucji październikowej (7 listopada). Pobożne życzenie prezydenta, oparte na obliczeniach według idealnego scenariusza dostarczania szczepionek na Litwę, nie jest ani potwierdzane, ani odrzucane przez Ministerstwo Ochrony Zdrowia i panią premier. Minister ochrony zdrowia Arūnas Dulkys, człowiek stosunkowo młody, najwidoczniej nie lubi efektownych deklaracji. Ze stoickim spokojem twierdzi: szczepienia będą przebiegały zgodnie z grafikami, o ile nie zawiodą producenci oraz dostawy i za najbardziej optymistyczny termin osiągnięcia 70 proc. uważa koniec lata.
Czy warto być realistą, czy jednak stawiać na efekt przekonamy się już za kilka miesięcy. Przypomnieć wypada, że oba scenariusze mają szansę na sukces, o ile my, obywatele, będziemy chcieli się wzorowo szczepić.
Nasza Gazeta
Nr 2 (1428)