To już bodajże piąta z rzędu wygrana PiS. Co sprawia, że mimo wrogiej, opozycyjnej retoryki ludzie wciąż stawiają na tę formację?
– Jest kilka przyczyn, ale jedną z najbardziej rzucających się jest kompletny brak programu Koalicji Europejskiej i sukcesy ekonomiczne Prawa i Sprawiedliwości. Jeśli rządzący mają sukcesy, to wyborcy zwykle nie chcą zmieniać takiej władzy. Tak więc jedną z przyczyn wygranej PiS jest to, że po drugiej stronie nie ma programu. Jest oczywiście element zjednoczenia, ale on jest pod hasłem anty-PiS: odsunąć PiS od władzy i tyle. A to za mało. I to jest jedna z głównych przyczyn wygranej Zjednoczonej Prawicy i porażki Koalicji Europejskiej. Ponieważ ten brak programu, brak koncepcji był tak daleko posunięty wśród opozycji, to jedynym procesem pozytywnym miało być zjednoczenie wszystkich bytów okrągłostołowych, począwszy od dawnego PZPR-u przez dawnych i obecnych liberałów oraz PSL-u, pod jednym szyldem, ale to za mało w sensie programowym. Po drugie, te wybory mogły być zwycięskie dla opozycji, ponieważ zwykle elektorat prawicowy nie jest zainteresowany wyborami europejskimi, natomiast poprzez wojnę ideologiczną rozgrzano emocje, doprowadzając do sytuacji, że te wybory stały się plebiscytem, i to nawet nie za jedną czy drugą partią, ale za rewolucją kulturową lub przeciw niej.
I to stało się główną osią politycznego sporu?
– Dokładnie. Proszę zwrócić uwagę, że główną osią sporu nawet nie była „piątka Kaczyńskiego” czy wszystkie uderzające w wizerunek rządu premiera Mateusza Morawieckiego ataki na rodzinę, czy chociażby kwestia spółki „Srebrna”, a więc działania atakujące Jarosława Kaczyńskiego, ale główną osią sporu stała się wojna religijna, której przejawami były: deklaracja LGBT+ Rafała Trzaskowskiego, marsze aż po obrazoburczy marsz gdański, wypowiedzi Jażdżewskiego czy Tuska, Matka Boska tęczowa, wreszcie nagonka na Kościół i kapłanów po filmie Sekielskiego. Tego było tak dużo i wywołało to tak skrajne reakcje, że zmobilizowano elektorat konserwatywny na niewyobrażalną dotąd skalę. I ten plebiscyt – z uwagi na to, że polskie społeczeństwo jest konserwatywne – musiał się dla totalnej opozycji skończyć źle. Wiemy przecież, jak zareagował elektorat wiejski, stając twardo po stronie PiS-u. I mimo iż zsumowano wszystkie siły opozycyjne, jakie są, to wybory przegrano. Ważne jest w tym wszystkim to, że przy tym całym plebiscycie co do rewolucji kulturowej, neomarksistowskiej, Polacy opowiedzieli się przeciwko.
Jaki udział w porażce Koalicji Europejskiej ma Donald Tusk i jego wojaże po Polsce?
– Donald Tusk przyjechał do Polski i rozpoczął ten wyborczy maraton na Uniwersytecie Warszawskim. To przed jego wystąpieniem padły niezwykle brutalne, antykościelne wypowiedzi Leszka Jażdżewskiego. Tylko dziecko może być na tyle naiwne, żeby uwierzyć, iż emisja filmu braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu” była przypadkowa, i cały ten kontekst, co w istocie nie tylko miało dać zwycięstwo Koalicji Europejskiej, ale miało też doprowadzić do rewolucji kulturowej w Polsce.
Co motywowało do takiego działania Donalda Tuska, który zrobił niedźwiedzią przysługę Schetynie, a do tego pogłębił wojnę religijną?
– Odpowiedzi jest tutaj wiele. Jedna z nich jest taka, że Tusk zrobił to, co mu każe Europa, która zaplanowała rewolucję we wszystkich państwach. Po drugie – wbrew pozorom – Tusk niekoniecznie życzył Schetynie zwycięstwa, bo – jak wiemy – między tymi dwoma politykami chemii nie ma. W związku z tym podejmując takie, a nie inne kroki, nie liczył się ze Schetyną i jeśli odegrał jakąś rolę w tym całym procesie, to wyłącznie negatywną.
Musi się zatem pojawić temat przywództwa. Czy Platforma z obecnym liderem jest w stanie osiągnąć dobry wynik w jesiennych wyborach? W Koalicji Europejskiej już trzeszczy…
– Do wakacji – jak myślę – w tym partyjnym konglomeracie będą bardzo duże wstrząsy wewnętrzne, bo to przywództwo Grzegorza Schetyny jest rzeczywiście słabe. Projekt Koalicji Europejskiej nie wypalił. W tym względzie trudno jest wyrokować, czy Schetyna utrzyma przywództwo w Platformie i czy Koalicja Europejska przetrwa. Jedno jest powiązane z drugim. Ale po kolei. Jeśli chodzi o przetrwanie Koalicji Europejskiej, to najsłabszym elementem tej układanki jest PSL, ponieważ formacja ta zdaje sobie sprawę, że owszem – uzyskała cztery mandaty w Europarlamencie, ale przy okazji straciła zaufanie wsi. Dzisiaj na polskiej wsi jest potężne poparcie dla PiS-u, natomiast PSL – mimo zwiększonej frekwencji – nie zyskuje nowego elektoratu, co więcej, stracił ten posiadany na rzecz partii Jarosława Kaczyńskiego. W tym względzie rozwód ludowców z Koalicją Europejską mógłby nawet doprowadzić do tego, że jesienią PSL w ogóle nie dostanie się do polskiego parlamentu. Z kolei pójście do wyborów, ale nie na czołowych miejscach na listach, mogłoby doprowadzić do marginalizacji tej partii. Jeśli zatem ludowcy pozostaną w tym konglomeracie, to będą musieli licytować bardzo wysoko – oczywiście zakładając, że Koalicja Europejska w ogóle przetrwa, co też nie jest takie oczywiste.
Ze Schetyną czy bez…?
– Problem jest taki, że jeśli się zmieni lidera, bo takie są wnioski i takie też są naciski – również ze strony prasy i mediów liberalnych – żeby wymienić Schetynę, tylko jest pytanie: na kogo? Tu jawi się Tusk, ale on też był, można powiedzieć, architektem – przynajmniej w jakimś stopniu – tej wyborczej porażki. To wszystko pokazuje, że nie bardzo jest pomysł, jaka i na kogo powinna być ta zmiana, tym bardziej że wszystko wskazuje, iż PiS na fali zwycięstwa będzie szedł w kierunku możliwie jak najszybszego terminu wyborów. Do Bożego Ciała pozostało niewiele czasu, który po stronie totalnej opozycji zostanie wykorzystany na podsumowania; zbliżają się też wakacje, kiedy to ludzie stronią od polityki, a zatem to też będzie czas nie do wykorzystania w sensie wyborczym, a później jest wrzesień i czasu na kampanię pozostaje niewiele. W istocie, jeśli PiS nie popełni jakiegoś rażącego błędu, to logika zdarzeń dla opozycji jest dramatyczna. Czy w tej sytuacji da się zmienić lidera na takiego, który byłby twarzą i powiewem świeżości? Myślę, że będzie trudno znaleźć taką osobę. Czasu nie ma, żeby ktoś nowy się pojawił i przekonał do siebie wyborców, i w tym sensie Grzegorz Schetyna będzie się starał dotrwać do jesieni. Ale tak czy inaczej opozycja totalna ma wielki kłopot, bo: zostawić Schetynę – źle, wymienić Schetynę – też niedobrze.
Swoją drogą mimo porażki Koalicji Europejskiej w Brukseli ten konglomerat będą reprezentować byli prominentni działacze PZPR, którzy w zasadzie nie prowadzili kampanii, a SLD będzie miało w ogóle pięciu reprezentantów…
– Proporcjonalnie najwięcej w tym konglomeracie, bo aż pięciu reprezentantów, ma SLD, czterech – PSL, jest Janina Ochojska, piłkarz Tomasz Frankowski i okazuje się, że mimo iż Platforma jest głównym bytem Koalicji Europejskiej, który spinał całą tę formację, to jednak straciła parę mandatów na rzecz innych bytów partyjnych. Dla SLD, a szczególnie dla ich działaczy, ta koalicja okazała się deską ratunku, bo w Europarlamencie będą oni mocno reprezentowani, i dla nich dobrą perspektywą jest wtopić się w ten cały układ. Teraz, ponieważ istnieje zagrożenie, że ten konglomerat mógłby się rozpaść, SLD będzie mogło – podobnie jak PSL – mocniej licytować. Ale taka jest cena, jaką Schetyna płaci za konsolidację w ramach Koalicji Europejskiej.
Dlaczego zatem zdecydował się na taki ruch?
– Pod uwagę – jak sądzę – wzięto kalendarz wyborczy, czyli główną bitwę chciano stoczyć nie o polski Parlament, ale o Europarlament, mając nadzieję, że na fali wznoszącej – przy dobrym układzie, w ramach właściwie jednej przedłużonej kampanii, biorąc pod uwagę wakacyjną przerwę, da się upiec dwie pieczenie. Dlatego zdając sobie z tego sprawę przy założeniu, że wejdą w zasadzie z jednej kampanii w drugą, wytoczyli teraz wszystkie działa, spodziewając się zwycięstwa w wyborach do Parlamentu Europejskiego i zdobycia władzy na jesieni, ale zapłacili za to bardzo wysoką cenę. Widać bowiem, że ten plan, ta wizja zwycięstwa w wyborach europejskich spaliła na panewce, co więcej: oddala się wizja zdobycia władzy w Polsce po jesiennych wyborach do Sejmu i Senatu. Teraz napięcie i problemy wewnątrz tej koalicji rosną jeszcze bardziej i, co ciekawe, nie bardzo widać sposobu ich rozwiązania.
Można chyba powiedzieć, że Schetyna – dawny polityk solidarnościowej opozycji – dał drugie polityczne życie postkomunistom Leszkowi Millerowi i Włodzimierzowi Cimoszewiczowi…?
– Metaforycznie rzecz ujmując, można powiedzieć, że Miller czy Cimoszewicz to są zabytki postkomunizmu, którzy ze względu na swoją historię nie tylko symbolizują dawną PZPR, ale w sytuacji, kiedy się wydawało, że już nic nie może ich czekać w politycznym życiu, nagle przedłużają swą polityczną emeryturę w Brukseli. Myślę, że za to obaj panowie mogą być Grzegorzowi Schetynie bardzo wdzięczni, ale działacze Platformy są wściekli. Również działacze PSL dostali się do Parlamentu Europejskiego, i to dzięki elektoratowi Platformy. Np. w Lublinie widziałem, jak wygrywał Krzysztof Hetman z PSL z Joanną Muchą – Platformą, mimo że jeśli bierzemy pod uwagę Koalicję Europejską, to Lublin w dużej mierze jest elektoratem Platformy, a nie PSL-u. Można zatem powiedzieć, że na elektoracie Platformy do Parlamentu Europejskiego dostał się SLD, PSL, a politycy partii Schetyny musieli zaciskać zęby na poczet przyszłych zysków, których jak na razie nie widać.
Dziękuję za rozmowę.
Komentarze
A jakieś pacanki czepiały się, że AWPL miał niby nieco słabszy wynik liczbowy w samorządzie i prezydenckich i już krakali jakąś klęskę. A tu od razu kolejny wielki sukces w wyborach europejskich i trzeci raz z rzędu AWPL ma swojego europosła a Polacy swojego przedstawiciela w Brukseli. To się nazywa dobra robota i mocna polityczna siła na scenie politycznej.
„To co widzicie to nie Rada Miejska w państwie muzułmańskim. To spotkanie Rady Miejskiej w brytyjskim mieście Luton w ubiegłym tygodniu. Dobranoc Wielka Brytanio!” – napisał na Twitterze „Online Magazin”. Podczas odprawiania modłów wszyscy pochylili głowy.
Na jesieni to będzie horror...
Tak, to było szokujące, że PSL stanął w jednym wyborczym szeregu ze skrajnymi antyklerykałami i postkomuną. Teraz chyba zrozumieli swój błąd i próbują się z tego wykręcać, ale ludzie już chyba stracili cierpliwość, a zaufanie trudno jest odbudować. Tym bardziej, że wybory już za kilka miesięcy.
Wiceminister Michał Wójcik przywołuje wyrok Trybunału Konstytucyjnego: Penalizacja obrazy uczuć religijnych nie narusza istoty wolności. Obraz Matki Boskiej podlega szczególnej ochronie; to najświętszy obraz dla chrześcijan - podkreślił wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.