Prof. Mieczysław Ryba zwracał uwagę na kwestie praworządności w innych krajach.
– Komu do głowy przyszło, aby uzależniać wypłaty środków unijnych, środków, które są też naszymi środkami ze względu na ogromne sumy przekazywane przez nas do budżetu Unii Europejskiej, od tego, kto jest praworządny. W jakim sensie Hiszpania była praworządna, pacyfikując Katalonię, w jakim sensie Francja wprowadzając ustawodawstwo stanu wojennego, w jakim sensie Niemcy niewykonujące wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, bo przecież tak było – podkreślił.
Wykładowca WSKSiM przestrzegł, aby być czujnym w debatach prowadzonych na temat środków z budżetu Unii Europejskiej.
– Owszem, możemy przyjąć pewne interpretacje, że jeśli Rada Europejska będzie ewentualne kary weryfikować, to krótko mówiąc jesteśmy bezpieczni. Jest jednak pewna kwestia, że Parlament Europejski i Komisja Europejska nie spoczną w dyskusji, dopóki nie dodadzą nowej interpretacji i wykładni. Wszystko jest pisane talmudycznym językiem, tzw. „brukselicą”. Jeżeli jakiś kraj nie będzie robił tego, czego chce Unia Europejska, mogą rząd danego kraju „postawić do kąta”– wskazał gość „Aktualności dnia”.
Profesor akcentował, że mniejsze kraje członkowskie nie mają takiego wpływu na Unię Europejską jak te większe.
– Musimy pamiętać, że nie od dzisiaj kraje dopłacające do budżetu nie czynią tego za darmo. Takie działania mają na uwadze, aby wypłukiwać suwerenność z mniejszych i biedniejszych krajów i tworzyć coś w rodzaju superpaństwa – to jest taktyka od dziesiątek lat. Teraz sytuacja jest szczególna ze względu na pandemię koronawirusa i ten czas zadecyduje, czy UE doprowadzi do wyjścia z kryzysu albo pogrąży się w chaosie – dodał.
Analizując dokument ze szczytu Unii Europejskiej, a szczególnie zagłębiając się w konkluzje, wyraźnie określone są kwestie praworządności.
– Ci, którzy negocjowali mieli za zadanie, aby praworządność była elementem koniecznym. W momencie kiedy Komisja Europejska albo Trybunał Sprawiedliwości ocenia, co jest praworządne, a co nie, to bylibyśmy „ugotowani”. Na szczęście jest odwrotnie. Węgry i Polska postawiły zapis o praworządności, ale w ich rozumieniu pusty. Oznacza, że jest on skuteczny dopiero wtedy, kiedy da się wyegzekwować karę, a da się ją wyegzekwować dopiero, jakby była ta większość. Póki co jesteśmy na etapie, że na najwyższym szczeblu jesteśmy bezpieczni – zapewnił prof. Mieczysław Ryba.
Gość „Aktualności dnia” odniósł się do praworządności jako wojny kulturowej. Wskazał, że Bruksela możne blokować Polskę, jeżeli nie spodobają jej się nasze reformy.
– Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej uzurpuje sobie kompetencje, tak było w przypadku próby ingerencji w polskie sądownictwo. W ten sposób uzurpują sobie władzę nad mniejszymi krajami. Czym według nich jest praworządność? I tu zdajemy sobie sprawę, że lewica dominuje w Unii Europejskiej. Ich interpretacja praworządności może polegać na tym, że w Polsce tej praworządności nie ma, bo nie ma małżeństw homoseksualnych. Ile razy Parlament Europejski krytykował nas, że nie wprowadzamy edukacji seksualnej w szkołach, że prześladujemy gejów i łamiemy prawo człowieka, bo nie ma u nas dobrowolnej aborcji – zauważył politolog.
Całą rozmowę z prof. Mieczysławem Rybą w „Aktualnościach dnia” można odsłuchać tutaj.
Komentarze
Czy ludzie noszą maseczki?
Czy ludzie uznają wyniki demokratycznych wyborów?
Co się kryje pod tym hasłem? Kto ma decydować co ma być przestrzegane, a co nie i jaką ma to wagę?
To zwykły bat dla mających swoje zdanie i sprzeciwiających się państw jak Polska.
Statystyki zadłużenia pokazują ciekawą prawidłowość. Okazuje się bowiem, że najbogatsze kraje doszły do obecnego poziomu w dużej mierze na kredyt. Wyjątkiem jest bogata Szwecja czy Dania, która może się pochwalić długiem nieprzekraczającym 35 proc. PKB.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.