We wtorkowy wieczór, 17 grudnia, w Teatrze na Pohulance, dwoma spektaklami pożegnano pracowity rok PST.
– Wielkim sukcesem jest udostępnienie widzom kontaktu ze sztuką w prawdziwym gmachu teatru. Teatru, z duszą i sceną, na której debiutowali najwięksi aktorzy. Poniedziałki na Pohulance to bardzo udany projekt i to dodaje nam skrzydeł... – stwierdza kierownik Lilia Kiejzik, która od 30 lat walczyła o udostępnienie teatru Osterwy polskiej publiczności.
Spektakle, którymi zakończono rok kalendarzowy (sezon teatralny ciągle trwa) to dwa monodramy, dwie różne postaci, kompletnie różna tematyka, a jednak... w każdym z bohaterów kryją się symbole zniewolenia. W przypadku Feliksa Rzepki to fałszywe poczucie sławy i uznania, w przypadku Miszy Zubowa indoktrynacja. Reżyser obu przedstawień, Sławomir Gaudyn, wydobył z bohaterów szczere wyznania, próbę rozliczenia się z własnymi błędami. Dzięki temu spektakle kolejny raz ogląda się jak po raz pierwszy. Niewątpliwa w tym zasługa aktorów. Łukasz Kamiński („Kolega Mela Gibsona”) i Edward Kiejzik („Zapiski oficera Armii Czerwonej”) wykreowali tragikomiczne postaci. Pod przykrywką zabawnych zachowań i treści ukryli prawdziwy dramat człowieka zaplątanego w dziejowe koleje losu. Dlatego spektakle, mimo iż grane kolejny raz, zgromadziły niemal całą widownię. I nie przeszkodził w tym medialny koncert kolęd, nagrywany przez TVP z udziałem prawdziwych gwiazd polskiej estrady.
Patrz /Oto teatr, przyszedłeś, boś chciał,/ Bo tu mądrzej lub chociaż zabawniej... /Bo wiadomo, kto gra – śpiewał Zbigniew Wodecki. I miał rację. Ci, co przyszli, bo chcieli, nie rozczarowali się, wręcz przeciwnie... Na moment znaleźli się w innym świecie. Nieco cichszym, mniej kolorowym, ale chyba bardziej prawdziwym...
Monika Urbanowicz
Fot. archiwum PST
Rota
***
Polskie Studio Teatralne w Wilnie w 2020 roku obchodzi 60-lecie działalności.