Do zwalczania barszczu Sosnowskiego zastosujemy innowacyjne metody m.in. wstrzykiwanie środków chemicznych do szyjki korzeniowej - zapowiedzieli specjaliści z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie.
Barszcz Sosnowskiego rośnie na polach, nieużytkach, nad brzegami rzek i potoków. Może mierzyć do 4 metrów wysokości. Dojrzała roślina zajmuje powierzchnię ok. 4 m kw., powodując zanikanie roślinności rodzimej. Dla ludzi barszcz Sosnowskiego jest szkodliwy, ze względu na właściwości parzące i alergizujące. Kontakt z rośliną wywołuje reakcje skórne: zaczerwienienia, obrzęki, pęcherze porównywalne z oparzeniami.
Walka z tą rośliną jest trudna ze względu na jej wysoki współczynnik rozmnażania, odporności na wiele herbicydów oraz konieczność wielokrotnego powtarzania zabiegów niszczących. „Podstawą sukcesu jest kompleksowość działań. Zwalczanie barszczu Sosnowskiego na małym obszarze nie przynosi efektów" – mówił PAP koordynator ds. naukowych projektu „Środowisko bez barszczu Sosnowskiego" prof. Kazimierz Klima z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie.
Jedna roślina wytwarza rocznie 20–40 tys. nasion, które zalegają w glebie i zachowują zdolność kiełkowania przez pięć lat, więc zabiegi eliminujące oślinę muszą być realizowanie co roku przez pięć lat. Projekt prowadzony przez UR potrwa do wiosny 2016 r. „Szacujemy, że uda nam się w tym czasie zlikwidować co najmniej 80 proc. populacji rośliny" – mówił prof. Klima.
W ramach projektu, specjaliści zastosują mechaniczne i chemiczne metody walki z barszczem Sosnowskiego. Rośliny będą w ciągu roku trzykrotnie wycinane i opryskiwane zestawem środków chemicznym, a wzdłuż cieków wodnych, gdzie nie można prowadzić oprysków, środek chemiczny będzie wstrzykiwany bezpośrednio do szyjki korzeniowej roślin. „Iniekcje doprowadzą do obumarcia korzenia" – wyjaśnił PAP kierownik projektu Jerzy Jaskiernia z UR.
Programem objęto m.in. obszary Natura 2000 wzdłuż Dunajca i na terenie dolinek jurajskich - będą one szczególnie monitorowane w zakresie stosowania metody chemicznej. Jak podkreślił prof. Klima, środek, stosowany do zwalczania barszczu Sosnowskiego, jest bezpieczny dla ludzi i pszczół.
„Barszcz Sosnowskiego (...) przeszkadza w życiu i odwiedzaniu wielu gmin, zwłaszcza terenów położonych nad wodą. Szukaliśmy rozwiązań i dziękujemy naukowcom z UR za pomoc" – mówił w środę wojewoda małopolski Jerzy Miller.
W Małopolsce zinwentaryzowano dotąd 140 ha, na których występuje barszcz Sosnowskiego. Walka z tą rośliną ma być prowadzona na 134 ha w 30 gminach Małopolski oraz na części gruntów Uniwersytetu Rolniczego i Instytutu Hodowli i Aklimatyzacji Roślin.
Projekt „Środowisko bez Barszczu Sosnowskiego", którego liderem jest Uniwersytet Rolniczy w Krakowie, jest w 85 proc. finansowany z funduszy Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Całkowity koszt inwestycji to 3 mln 798 tys. zł, z czego prawie 3 mln 229 tys. zł będzie pochodzić ze środków Islandii, Liechtensteinu i Norwegii.
Parterami UR w realizacji projektu są Małopolska Izba Rolnicza oraz Instytut Hodowli i Aklimatyzacji Roślin (Zakład Doświadczalny - Grodkowice)
Barszcz Sosnowskiego – roślina pochodząca z Kaukazu - trafił do Polski w latach 70. Daje bardzo wydajne plony, próbowano zakiszać barszcz i wykorzystywać jako paszę. Jednak hodowla wymknęła się spod kontroli. Barszcz zaczął z pól wypierać rodzime gatunki roślin, niebezpieczny dla ludzi był też jej zbiór, dlatego uprawę wstrzymano. (PAP)