Rozmawiano na ten temat podczas dorocznej konferencji Institute of Food Technologists, zakończonej niedawno w Chicago.
„Na świecie żyje obecnie 7 miliardów ludzi. Do 2050 roku liczba ta wzrośnie do 9 miliardów - mówi dr Aaron Dossey, kierownik zespołu badawczego zajmującego się wykorzystaniem owadów w przemyśle spożywczym. - Tymczasem zużyliśmy już jedną trzecią zasobów ziemskich nadających się pod hodowlę zwierząt, a zapotrzebowanie na białko, szczególnie zwierzęce, stale rośnie. Rośnie szybciej niż liczba ludności".
„A owady to bardzo odżywcza alternatywa" - dodaje.
Naukowiec uważa, że owady mogą być lekiem na klęskę głodu doświadczaną w wielu zakątkach świata. Wśród właściwości, które czynią je cennym źródłem pokarmu wymienia m.in. wydajność, pozyskiwanie bez szkody dla środowiska naturalnego, płodność, bioróżnorodność i pożywność.
Hodowla owadów, jak mówi Dossey, zużywa mniej gruntów, wody, paszy, energii i innych zasobów niż hodowla zwierząt gospodarskich. Pozyskiwanie pokarmu z owadów nie wymagałoby takiej, jaką obserwujemy teraz, emisji gazów cieplarnianych. Organizmy te są także wolne od pestycydów i hormonów.
„Dzięki niespotykanej nigdzie indziej płodności populacje owadów hodowlanych odtwarzałyby się szybko, co zapewniłoby sprawną regenerację zubożonych zasobów - opowiada dr Dossey. - Jednocześnie jest to grupa o ogromnej różnorodności. Składają się na nią miliony gatunków, co sprawia, że można by je hodować w każdej lokalizacji".
Ostatnią kwestią, o której wspomina naukowiec, jest pożywność owadów. Organizmy te, jak mówi, są bogate nie tylko w białko, ale także kwasy omega 3, które pomagają obniżać poziom cholesterolu we krwi.
Zdaniem dr. George'a C. Ziobry z Centrum Bezpieczeństwa Żywności amerykańskiej Agencji Żywności i Leków (FDA), mimo iż wyniki badań są obiecujące, wprowadzenie owadów jako elementu typowej diety ludzkiej nie będzie łatwe. Jedną z przeszkód są surowe wymogi FDA dotyczące czystości i oznakowania produktów żywnościowych, których w przypadku tak specyficznej grupy organizmów trudno dochować. „Musiałyby być one specjalnie hodowane, a nie pozyskiwane ze środowiska naturalnego, ze względu na ryzyko przenoszenia chorób lub potencjalną zawartość pestycydów" - mówi specjalista.
Druga kwestia to podejście konsumentów. „Wszyscy jemy owady lub przynajmniej ich części, często w ogóle nie zdając sobie z tego spawy - mówi Ziobra. - FDA ogranicza sprzedaż żywności zaatakowanej lub uszkodzonej przez owady, ale takie przypadki oczywiście się zdarzają. Jednak zdecydowana większość z nas nie chce oglądać owadów na swoim talerzu". (PAP)