Bezpieczeństwa wyborów strzeże w całej Hiszpanii 92 tys. funkcjonariuszy różnych formacji policyjnych, z czego najwięcej, około 6 tys., w Katalonii. W regionie tym od 14 października trwają protesty po skazaniu dziewięciu liderów separatystów na 9-13 lat więzienia za organizację regionalnego referendum niepodległościowego w 2017 r. Dotychczas w zamieszkach rannych zostało tam ponad 650 osób.
W sobotę tysiące separatystów wzięło udział w ponad 200 wiecach na terenie Katalonii, będących wyrazem solidarności z osadzonymi regionalnymi politykami. W większości przypadków miały one spokojny przebieg.
Politolodzy przypominają, że publikowane przed wyborami badania wskazywały na duże grono niezdecydowanych wyborców, stanowiących ponad 30 proc. z 37 milionów uprawnionych do głosowania Hiszpanów. Niektórzy eksperci uważają, że drugie w tym roku wybory parlamentarne mogą sprawić, że mniej ludzi pójdzie do urn w niedzielę.
Opublikowany we wtorek ostatni przedwyborczy sondaż firmy Gesop daje ugrupowaniu premiera Sancheza 115-120 mandatów w 350-osobowym Kongresie Deputowanych, niższej izbie parlamentu. Dotychczas socjaliści mieli ich 123.
Z kolei druga w badaniu centroprawicowa Partia Ludowa (PP) mogłaby zdobyć od 80 do 85 miejsc; obecnie ma ich 66. Jej potencjalny sojusznik, liberalna partia Obywatele (Ciudadanos-Cs), mająca dotychczas 57 posłów, może, według sondażu, stracić aż 44 mandaty.
Utraty ośmiu posłów firma Gesop spodziewa się w przypadku lewicowego sojuszu wyborczego Unidas Podemos (UP), który obecnie posiada 42 deputowanych. Ugrupowanie to po ostatnich wyborach z 28 kwietnia 2019 r. bezskutecznie negocjowało umowę koalicyjną z PSOE.
Największą niespodzianką ostatniego przedwyborczego sondażu jest wynik partii Vox, uważanej za skrajnie prawicową i populistyczną. Ugrupowanie to, kierowane przez Santiago Abascala, może liczyć na rekordowe w dotychczasowych badaniach 50-55 miejsc w Kongresie; aktualnie ma ich 24.
Na podst. „Nasz Dziennik”, RP, PAP