Grecki prezydent Prokopis Pawlopulos 3 października podczas uroczystości upamiętniających ofiary nazistowskich zbrodni oświadczył, że roszczenia rządu w Atenach co do wojennych reparacji są nadal uzasadnione. Kilka tygodni wcześniej premier Aleksis Cipras powiedział, że domaganie się wypłaty tych odszkodowań to w istocie „historyczny obowiązek”.
Według gazety, grecki parlament ma zatwierdzić w głosowaniu raport, zgodnie z którym Grecji należy się od RFN łącznie 279,8 mld euro, w tym 269,5 mld euro z tytułu odszkodowań oraz z tytułu zwrotu kredytu, jakiego okupowana Grecja została zmuszona udzielić niemieckiemu okupantowi i którego wartość w 2014 roku została oszacowana na 10,3 mld euro.
Raport w tej sprawie powstał już w sierpniu 2016 roku, ale nie był wyciągany na światło dzienne, dopóki Grecja korzystała ze środków udostępnionych jej w ramach pomocowych kredytów przez inne kraje Unii Europejskiej, w tym Niemcy. Odkąd jednak pod koniec sierpnia kraj z powodzeniem zakończył trzeci, ostatni program pomocowy, nastawienie władz w Atenach „uległo zmianie” i „Cipras zezwolił na głosowanie parlamentu” w sprawie tego dokumentu – pisze gazeta.
Po głosowaniu ma się rozpocząć drugi etap – „Grecy chcą przedstawiać swoje argumenty na całym świecie: w Niemczech, w Parlamencie Europejskim, przed Radą Europejską i w ONZ”. W fazie trzeciej „Grecy zamierzają wreszcie przedstawić swoje żądania wobec Niemiec – przypuszczalnie w formie ustnej wypowiedzi”.
Rząd niemiecki podkreślał już wcześniej, że wszelkie ewentualne roszczenia Grecji w sprawie odszkodowań za II wojnę światową uważa za nieuprawnione. Tymczasem w opinii niektórych greckich ekspertów prawnych właśnie ta odmowa może umożliwić Grecji wytoczenie RFN procesu przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości w Hadze.
na podst. PAP