Oddano również hołd tym, którzy stworzyli trwały fundament, na którym była budowana działalność powstającej organizacji: „Uchylmy więc dziś czoła przed tymi tysiącami chłopów i robotników, którzy przez dziesięciolecia przekazywali swym dzieciom hart ducha i samozaparcie, którzy nie porzucili ziemi ojczystej dla lżejszego chleba. Składamy hołd rzeszom nauczycieli, kierowników i uczestników artystycznych zespołów amatorskich, i tysiącom innych znanych i nieznanych, którzy nie pozwolili zaniknąć na tej ziemi polskim tradycjom i naszej mowie ojczystej”.
W wystąpieniach delegatów i gości znalazły się sprawy, poglądy i rozważania na różne tematy. Oczywiście, poruszono temat szkolnictwa, bo tak samo jak dziś, tak i przed laty, doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że istnienie oświaty w języku ojczystym jest gwarantem zachowania naszej świadomości narodowej. Na ten temat głos zabierał Wacław Baranowski (ówczesny dyrektor Wileńskiej Szkoły Średniej nr 5) oraz Jarosław Narkiewicz (wówczas nauczyciel szkoły podstawowej w Szklarach w rejonie trockim). Właśnie on, w imieniu członków ośmiu kół rejonu trockiego, postulował otwieranie polskich przedszkoli, kształcenie kadry dla nich w języku polskim, stworzenie możliwości studiowania na wyższych uczelniach w języku ojczystym i rozstrzygnięcie problemu retransmisji Telewizji Polskiej.
Henryk Mażul (ówczesny dzienniukarz „Czerwonego Sztandaru” i prezes koła literackiego przy dzienniku) poetycko opowiedział o losach twórczych idei tych, którzy na Wileńszczyźnie brali się za pióro, tworzyli poezję. Postulolwał utworzenie wydawnictwa literackiego i pisma społeczno-kulturalnego.
O planach powołania Związku Naukowców Polaków na Litwie i popieraniu każdego talentu, utworzeniu specjalnej komisji rekrutacyjnej, która miałaby decydować o tym, ile osób ma możliwość podjęcia studiów (cel – podniesienie poziomu wykształcenia rodaków, poprzez ułatwienie dostania się na studia na Litwie) mówił dr nauk fizyczno-matematycznych, ówczesny przedstawiciel koła SSKPL przy Akademii Nauk Litewskiej SRR Romuald Brazis.
O spełnieniu wymogów pełnej rehabilitacji Polaków na Syberii, w Kazachstanie i na innych obszarach ZSRR, mówił kandydat nauk filozoficznych, deputowany ludowy ZSRR z ramienia Litewskiej SRR, Jan Ciechanowicz. Zaś ówczesny kandydat do tejże rady , Anicet Brodawski (dyrektor Wileńskiego Sowchozu-Technikum) opowiadał o zmianach w gospodarce i wprowadzeniu torującego sobie drogę tzw. rozrachunku gospodarczego.
O sytuacji Polaków w rejonie święciańskim opowiedziała uczestnikom Zjazdu Walentyna Subocz – przewodnicząca Podbrodzkiej Rady Apilinkowej, sekretarz Zarządu Rejonowego Oddziału SSKPL. Przekazana przez nią informacja o stanie oświaty w języku polskim w rejonie, pozwala zrozumieć, co doprowadziło do tego, że dziś mamy w rejonie święciańskim tylko jedną placówkę oświatową z polskim językiem nauczania: „W ciągu kilku lat zamknięte zostały u nas szkoły ośmioletnie z polskim językiem nauczania: swirkiajska, balulska, karkożyska, zlikwidowano polskie klasy w Szwencziońskiej Szkole Średniej nr 1, jedyną Prienajską Szkołę Początkową przekształcono w rosyjską” Walentyna Subocz nawoływała z trybuny Zjazdu do stawiania wymagań wobec władz republiki co do kształcenia kadry pedagogicznej dla polskich szkół i zadbania o prestiż tych placówek poprzez poprawę bazy materialnej, jakości podręczników.
W imieniu 4,5- tysięcznego Oddziału SSKPL rejonu wileńskiego głos zabierał jego wiceprezes Gabriel Jan Mincewicz (ówczesny nauczyciel Niemenczyńskiej Szkoły Średniej). Poruszył on problem kadry w każdej dziedzinie życia społeczno-gospodarczego podwileńskiej wsi: „Jedną z przyczyn jej zacofania jest to, że przez całe dziesięciolecia mieszka tu ludność mówiąca po polsku, a kierownicze stanowiska obsadzane są przez osoby nie tylko nie znające języka miejscowych mieszkańców, lecz najczęściej nawet dojeżdżające do pracy ze stolicy – to znaczy oderwane od miejscowych realiów. Młodzież wiejską powinny na naukę skierowywać komitety wykonawcze rad terenowych z zobowiązaniem po zdobyciu specjalności do ich powrotu do rodzinnych stron. Cóż mówić o niedoborze własnych polskich kadr w sferze medycyny, kultury, oświaty, skoro nawet w kościołach Wileńszczyzny dziś trudno o słowo ojczyste. To też jest swego rodzaju problem kadry. Polacy do dziś dnia czekają na otwarcie dla nich katedry wileńskiej”. (Czekają na to do dziś).
O dążeniu do utworzenia studium teatralnego przy Wileńskim Konserwatorium i odzyskaniu dla polskiej społeczności Teatru na Pohulance oraz polskich zespołach artystycznych mówiła Lilia Kiejzik – kierownik artystyczny teatru działające w tym okresie przy Klubie Medyków (Dziś Teatr na Pohulance chociaż zmienił nazwę z „rosyjskiego” na „Stary” nadal jedynie „gości” polskie teatry).
Temat ochrony polskich miejsc pamięci historycznej na Litwie poruszył Henryk Sosnowski (pracownik obsługi lotniska wileńskiego, zaangażowany społecznik). Wyraził on zaniepokojenie stanem ochrony zabytków i wezwał rodaków, by dbali zarówno o istniejące pamiątki, jak też ubiegali się u władz miejscowych o upamiętnienie zasłużonych dla naszego miasta Polaków, umieszczanie tablic pamiątkowych ku ich czci. Nawoływał też wszystkich w każdą sobotę do przybycia na cmentarze wileńskie i podwileńskie w celu ich porządkowania.
O historii Armii Krajowej, która pozostawała nie tylko „białą plamą”, ale tez była ciągle atakowana i oskarżana o „okupację”, w swym wystąpieniu mówił Jarosław Wołkonowski. Zaproponował on, by z okazji 45. rocznicy wyzwolenia Wilna, do którego AK czynnie się przyczyniła, prasa, przede wszystkim „Czerwony Sztandar”, wzięła na warsztat ten temat. M. in. zapowiedział też, że faktycznie pierwszy pomnik upamiętniający poległych w walkach o Wilno żołnierzy AK ma stanąć we wsi Krawczuny, gdzie stoczyli oni krwawą bitwę z Niemcami. (We wrześniu 1989 roku pomnik w Krawczunach został odsłonięty przy udziale tysięcznej rzeszy rodaków).
Problem pisowni nazw miejscowości, miast, rejonów typu „wilniuski”, „trakajski” poruszył na Zjeździe ówczesny redaktor polskiej audycji „Panorama Tygodnia” w litewskiej telewizji Romuald Mieczkowski.
O tym mówiono na zjeździe i chociaż niektóre postulaty wydają się dziś dziwne, bo całkiem zmieniły się realia, to postrzeganie problemów, zaangażowanie w poszukiwanie ich rozwiązania zasługują na uwagę i przypomnienie.
Zjazd był też trybuną dla gości z Polski, którzy jako przedstawiciele Polski (wówczas PRL), po raz pierwszy w powojennej historii deklarowali bezpośrednie wsparcie dla Polaków zamieszkałych za wschodnią granicą. Zabrzmiały m. in. takie słowa w wystąpieniu sekretarza generalnego Towarzystwa „Polonia” Józefa Klasy: „ (…) Mało Wam dotychczas pomagaliśmy. Rzadko upominaliśmy się o Wasze losy, interesy, kulturę. To też nasza wina. Choć nie tylko. (…) Dziś chcemy udzielić Wam wszelkiej możliwej pomocy. Nie z łaski, ale z poczucia obowiązku patriotycznego. Proponujemy oferty na rok przyszły – kolonie dla dzieci, kursy szkolenia nauczycieli, stypendia dla młodzieży”. Mówiono też o poszukiwaniu możliwości otwarcia polskiego konsulatu w Wilnie. To był prawdziwy przełom.
Trybuna Zjazdu posłużyła też Polakom z innych republik ZSRR, m. in. z Łotwy i Białorusi. Ita Kozakiewicz – ówczesna prezes Stowarzyszenia Społeczno-Oświatowego Polaków na Łotwie mówiła zarówno o chlubnej przeszłości Polaków na Łotwie do okresu II wojny światowej, jak i o tym, że po 50 latach zaczynają od zera, tworząc polskie szkółki niedzielne oraz polskie klasy w szkołach łotewskich i rosyjskich. O sytuacji 300 tysięcy Polaków na Białorusi, którzy też swoje odrodzenie musieli zaczynać od zera, mówił prezes Polskiego Stowarzyszenia Kulturalno-Oświatowego im. A. Mickiewicza Tadeusz Gawin. Spośród obecnych na Zjeździe przedstawicieli Polaków z Łotwy, Estonii, Białorusi, Ukrainy, Kazachstanu, Leningradu i Litwy utworzono grupę, która miała przygotować zjazd Polaków ZSRR… Jednak burzliwy bieg wydarzeń, jakie nastąpiły do końca 1989 roku i w kolejnych latach zdezaktualizowały plany konsolidacji Polaków, już w byłym Związku Sowieckim.
Dyskusje, wymiana poglądów odbywały się nie tylko z trybuny i na sali obrad, ale też burzliwe rodaków rozmowy trwały w kuluarach. Aktywność i chęć działania były ogromne i to znalazło ujście w kolejnych latach pracy Związku.
Na Zjeździe Założycielskim wybrano Zarząd Główny, w jego składzie znalazło się 65 osób – Związek Polaków na Litwie rozpoczął swoją działalność.
(Dokończenie.)
Janina Lisiewicz
Część I znajdziecie TUTAJ
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.