W jednym z haseł, nawołującym do walki w powstaniu, były słowa: „Idź walczyć za swoje ludzkie i narodowe prawo”. Ta wyidealizowana wolność, która wspólnie miała być wywalczona, kosztowała bardzo drogo: emigracja, zsyłki, kaźnie, groby rozsiane po całym kraju, konfiskata majątków, pacyfikacja wsi – taka była cena dążenia do wolności. Wielka. Zbyt wielka? Takie pytania w naszej Ojczyźnie jeszcze zadawano nie raz, również w kolejnym – XX wieku, m. in. w odniesieniu do Powstania Warszawskiego. Trudno je pogodzić z honorem narodu, który o wolną ojczyznę okresowo stawał do walki, a nie frymarczył ją. Gdyby nasze zachowanie jako narodu na przestrzeni wieków podlegało chłodnym kalkulacjom, chyba nie mielibyśmy tak tragicznych epizodów w naszej historii, ale też nie mielibyśmy heroicznych, które dają poczucie dumy narodowej.
Tło powstania
Powstanie Styczniowe w odróżnieniu od Kościuszkowskiego z roku 1794, czy też Powstania Listopadowego z lat 1830-1831 było poprzedzone stosunkowo długim okresem przygotowawczym. Ponadto jego wybuchowi sprzyjała zarówno sytuacja miedzynarodowa jak i nastroje społeczne panujące w zaborze rosdyjskim.
Rosja, po przegranej wojnie krymskiej, nie utraciła wprawdzie całej swojej potęgi, ale jej prestiżowi został zadany poważny cios. Na konferencji pokojowej w Paryżu wobec zwycięzców - Anglii, Francji i Turcji - musiała okazać pokorę. Niestety, na tym forum nie została poruszona sprawa tzw. polska, chociaż polscy ochotnicy walczyli również po stronie Turcji. (Jak widzimy, w naszej historii mieliśmy podobna „powtórkę” po prawie półtorej wieku). Jednak carat miał już świadomość konieczności pewnych ustępstw.Mówiono o tym, że car rozumie konieczność prawa Polaków do swobodnego rozwoju, zachowania religii i kultury narodowej. Temu właśnie miała sprzyjać zapowiadana oddzielna administracja, na której czele miał stanąć członek carskiej rodziny.
Po śmierci Mikołaja I i namiestnika Królestwa Iwana Paszkiewicza (odeszli rok po roku: w 1855 ni 1856) Polacy skorzy byli uwierzyć w zmiany, tym bardziej, że w Rosji traciły wpływy siły konserwatywne, a wzmacniali się umiarkowani liberałowie. Chcieli oni reform w administracji, wojskowości, sądownictwie. Rozumieli też, że dojrzewa konieczność rozwiązania kwestii chłopskiej – zniesienie pańszczyzny.
W tej sytuacji, kiedy car Rosji Aleksander II w maju 1856 r. miał przybyć do Warszawy, wiązano z tą wizytą wielkie nadzieje. Niestety, rozwiał on większość z nich wypowiadając sławetne zdanie: „Żadnych marzeń, panowie”. Oznaczało to, że nie godzi się na rozbudowę szkolnictwa polskiego, wprowadzenie ograniczonej reprezentacji społecznej, która miałaby wpływ na władze. Taki obrót sprawy zrodził przekonanie, iż prawa i wolność można sobie jednak jedynie wywalczyć.
Podatnym gruntem dla takich nastrojów była młodzież wychowywana w domach w patriotycznych nastrojach. W przeważającej większości była to młodzież ziemiańska i inteligencka, w czyich domach kultywowano ducha poprzednich powstań. Obok nich byli też młodzi ludzie ze środowisk rzemieślniczo-robotniczych, którzy również nasiąkali tymi ideami. W tej sytuacji najbardziej bierni byli chłopi. Czym więc można było przekonać do sprawy wolnościowej chłopa? Z pewnością uwłaszczeniem. Właśnie stosunek do zniesienia pańszczyzny był swoistym barometrem Powstania Styczniowego. Duże znaczenie w dyskusjach nad tzw. kwestią chłopską miało powstanie w roku 1858 Towarzystwa Rolniczego na czele z Andrzejem Zamoyskim, które skupiało 4 tys. osób. Jego członkowie – ziemiaństwo - rozumieli, że nadchodzi czas reformy agrarnej. Należało zdobyć się na uwłaszczenie, czy też tzw. uczynszowienie chłopów.
W wyniku nasilania się ruchów wyzwoleńczych i chłopskich zaborcy szli na pewne ustępstwa. Za czasów namiestnika Michała Gorczakowa w Królestwie władze carskie wyraziły zgodę na częściową amnestię więźniów politycznych. Do kraju wróciła część zesłańców. Złagodzono cenzurę, została otwarta wyższa uczelnia w Warszawie – Akademia Medyczno-Chirurgiczna.
Próby budowania jedności
Wielki wpływ na nastroje w kraju miała tzw. Wielka Emigracja: romantyczna literatura i publicystyka polityczna. Mickiewicz, Słowacki, Norwid burzyli umysły. Były też żywe idee Powstania Kościuszkowskiego, wojen napoleońskich, Powstania Listopadowego. Konieczność przeprowadzenia reform liberalnych dyskutowana była np. w kole inteligencji warszawskiej pod przewodnictwem Edwarda Jurgensa. Kierowano się tu ideami pracy organicznej – upowszechnianiem oświaty i pozyskaniem dla sprawy narodowej chłopstwa. Wśród młodzieży powstawały też grupy bardziej radykalne. Na uniwersytetach Kijowa, Moskwy, Petersburga rodziły się organizacje typu Związku Trojnickiego, których członkowie szli do ludu. Ponadto nawiązali oni kontakt z Kołem Oficerskim w Petersburgu, utworzonym przez słuchacza Akademii Sztabu Generalnego Zygmunta Sierakowskiego. Jego członkami byli m. in. Jarosław Dąbrowski i Zygmunt Padlewski (przyszli bohaterzy powstania). Związek zyskał silne poparcie wśród młodzieży. Zakładano jego koła wśród studentów, rzemieślników, uczniów i szykowano ich do walki zbrojnej, przeprowadzania manifestacji publicznych. Pierwsza z nich odbyła się podczas pogrzebu żony powstańca-weterana, generała Sowińskiedgo. Następna – podczas zjazdu monarchów-zaborców.
W rocznicę wybuchu Powstania Listopadowego tłumy śpiewały pieśni patriotyczne i hymn „Jeszcze Polska nie zginęła”. Zjawiały się ulotki i tajne pisma. Ruch nieposłuszeństwa obejmował też prowincję. Nawoływano do nieuczestniczenia w zabawach organizowanych przez władze, agitowano do wywieszania szyldów w języku polskim.
Ważnym wydarzeniem, mogącym zadecydować o postawie chłopów w przyszłym powstaniu, był zjazd Towarzystwa Rolniczego, który się odbył 2 lutego 1861 roku. Młodzi radykałowie w tym dniu zorganizowali manifestację, by nakłonić ziemian do postępowych reform już teraz, by tej inicjatywy nie przejęły władze carskie, co ostatecznie mogło odepchnąć chłopów od sprawy narodowej. Towarzystwo Rolnicze przyjęło jednak tylko połowiczną decyzję dającą możność uwłaszczenia za wykupem. Więc młodzież nadal manifestowała. W tej sytuacji władze carskie użyły żandarmów i wojska, które użyły broni wobec manifestantów. Zostało zabitych pięć osób.
Ta przelana krew była pierwsza zapowiedzią zbliżającego się powstania. W czasie pogrzebu ofiar odbyła się potężna manifestacja. Utworzona Delegacja Miejska i Towarzystwo Rolnicze skierowały żądania do władz o zmianę sytuacji w kraju Władze carskie próbowały poczynić pewne ustępstwa m. in. w postaci powołania Komisji Wyznań i Oświecenia Publicznego. Ale po pewnym czasie zostały one rozwiązane wraz z Towarzystwem Rolniczym i Radą Miejską, a w Królestwie zwięklszono kontyngent wojskowy. Pretekstem do tego był narastający opór chłopów oraz konflikty między wsią i dworem. Społeczeństwo na takie kroki odpowiedziało kolejnymi potężnymi manifestacjami, które odbywały się w dniach 7 i 8 kwietnia 1861 roku. Podczas drugiego dnia doszło do masakry ludności na Placu Zamkowym w Warszawie, gdzie zginęło ponad 100 osób. Wśród ofiar były kobiety, które klęczały na placu śpiewając pieśni patriotyczne.
Po tych wydarzeniach rozpoczął się terror. Ludzie na znak protestu i żałoby po ofiarach chodzili ubrani na czarno, a w kościołach śpiewali pieśni patriotyczne.
W okresie przedpowstaniowym w Królestwie i WKL oraz za granicą powstawały dwa nurty: „biały” i „czerwony”. Ten bierny protest był taktyką „białych”. „Czerwoni” opowiadali się za bardziej radykalnymi krokami i oskarżali oponentów o to, że ci nie potrafili wykorzystać sprzyjającej sytuacji, jaka zaistniała na wiosnę 1861 roku, by przeciągnąć na swoją stronę chłopów.
Właśnie 3 marca 1861 roku został wydany „ukaz” uwłaszczeniowy dla Cesarstwa Rosyjskiego. Na jego podstawie zaistniała sytuacja, na skutek której reforma uwalniała chłopów z poddaństwa, ale pozostawiała większość zobowiązań na okres dwóch lat. Ten porządek oraz wysokie odszkodowanie, zabieranie znacznej części ziemi chłopskiej, zrodziło bunty w Cesarstwie, a następnie na Ukrainie, Białorusi, Litwie i w okolicach Białegostoku oraz zasiało ferment wśród chłopów z Królestwa, co do których przyjęta reforma miała być stosowana w późniejszym terminie.
W chłopskim buncie wzięło udział 160 tysięcy chłopów pańszczyźnianych. Była to duża siła, której jednak nikt nie potrafił skierować na tory walki narodowej. Chłopi byli ciemni i pasywni, dbali tylko o własny interes. Władze carskie w tej sytuacji zdecydowały się na ogłoszenie decyzji i możliwości wykupienia się z pańszczyzny. I właśnie ten krok pozwolił zażegnać poważne zamieszki. Patrioci próbowali nadal docierać do chłopów wyruszając w teren i przeprowadzając akcje propagandowe. Ponadto jednoczono dla idei narodowej mieszkańców miast i miasteczek, obchodzono patriotyczne rocznice, m.in. daty podpisania Unii Lubelskiej i Horodeckiej – podkreślając jedność ziem polskich.
Poszukiwanie sojuszników i form sprzeciwu. Aktywność Litwy
Szykując się do walki z zaborcą Polacy liczyli na poparcie państw europejskich - niedawnych wrogów Rosji. W ówczesnej Europie zachodziły znaczące procesy. Francja dawała przytułek polskim ośrodkom emigracyjnym, ale nic ponadto. Na kontynencie powstało – w wyniku porażki Austrii w konflikcie z Francją – nowe zjednoczone państwo włoskie, a Mołdawia i Wołoszczyzna utworzyły Rumunię. Dawało to nadzieje Polakom, że nic nie ma stałego i proces formowania się Europy trwa.
W Polsce często spozierano z nadzieją na Anglię, która będąc liberalno-konserwatywną krytykowała reakcyjne i autorytarne reżimy, udzielała schronienia uchodźcom politycznym, nie była jednak skłonna do zaangażowania wojskowego na kontynencie. I chociaż cieszyła się z kłopotów Rosji z krnąbrną Polską, to jednak nie podjęła wysiłków, by Polskę wesprzeć bardziej radykalnie. To szczególnie odczuli Polacy już po wybuchu powstania w latach 1863-64.
Polskie siły patriotyczne z obozu „czerwonych” zawiodła też nadzieja na poparcie ze strony rewolucyjnych sił w samej Rosji. Na ziemiach zaburzańskich na wydarzenia w Warszawie również reagowano z opóźnieniem. Stopniowo jednak i tu zaczęły powstawać tajne kółka, kierujące manifestacjami i grupami szykującymi się do powstania.
Warto odnotować akcje polskich studentów z Moskwy i Petersburga, uczestniczących w tajnych organizacjach antycarskich. Na wiosnę 1861 roku studencka organizacja, tzw. Ogół – działająca w Moskwie – podjęła decyzję, by rozjechać się do domów w celu wzięcia udziału w demonstracjach. Podobnie uczynili aktywni działacze polscy na paryskich uczelniach. Z ich inicjatywy 20 maja 1861 roku w Katedrze Wileńskiej po raz pierwszy zabrzmiała pieśń „Boże, cos Polskę”. Po wyjściu z Katedry manifestantów aresztowano i zesłano w głąb Rosji.
Nie bacząc na tak groźne skutki – represje i areszty – nadal śpiewano pieśni patriotyczne w kościołach Kowna, Grodna, Mińska i innych miast. Władze bacznie obserwowały te akty nieposłuszeństwa. W raportach pisano, że „zakazane pieśni śpiewają ziemianie, studenci, uczniowie, lokaje i, niestety, urzędnicy, a ton nadają ubrane na czarno damy.”
O tym, jak szeroki był to ruch, świadczyć może fakt, że na wiosnę 1861 roku na Kijowszczyźnie, Wołyniu i Podolu policja odnotowała 260 nabożeństw, podczas których śpiewano patriotyczne pieśni. Nacisk na księży, by zabraniali tych śpiewów, nie odnosił najczęściej skutków.
Inną formą sprzeciwu i demonstrowania patriotycznej postawy było zamawianie przez przedstawicieli poszczególnych grup ludności Mszy św. W ten sposób starano się utrzymać wśród ludności patriotyczne uniesienie. Na zaproszeniach m. in. pisano: „Weterani b. Wojska Polskiego zapraszają Kolegów i Braci Rodaków wraz z młodszem pokoleniem na Nabożeństwo za Wolność, Całość i Niepodległość Ojczyzny (…) w kościele oo. Bernardynów. Albo: „Zgromadzenie majstrów szewskich (!) Warszawy zaprasza Braci Rodaków na Nabożeństwo za pomyślność Ojczyzny do kościoła Dominikanów”.
W 292. rocznicę podpisania Unii Lubelskiej wszędzie demonstrowano historyczną jedność Polski i Litwy. 12 sierpnia datę tę uczciła Warszawa: „Ulice zaroiły się od kolorowych strojów, damy spacerowały z kwiatami we włosach, sklepy były zamknięte mimo nakazów policji”.
O pochodach i nabożeństwach donoszono z Ostrołęki, Radzynia, Płocka, Lublina…
Efektownie wypadło zaimprowizowane święto narodowe na Litwie. W Kownie urządzono dwie procesje: „polską” i „litewską”, które spotkały się na moście pontonowym przerzuconym przez Niemen. Natomiast w Wilnie, na Belmoncie, odbyła się zabawa ludowa. Śpiewano przy tej okazji patriotyczne pieśni. A już 18 sierpnia doszło w Wilnie do starć z policją.
Cdn.
Nasza Gazeta Nr 02 (1477)