Nieuchronnie, gdy pojawiają się te pytania, pojawiają się też i puste krzesła. Puste krzesła, na których siedzieli ludzie, których już nie ma z nami. Ludzie, którzy nas opuścili lub odeszli na zawsze. Wspomnienia chwil, które teraz wydają się jeszcze szczęśliwsze i bardziej pełne. Bardziej niż te, które jeszcze przed nami i te, których obecnie doświadczamy.
Ci, którzy są daleko, ludzie, których życie podążyło inną ścieżką. Ludzie, którzy zdecydowali się rozstać z nami, którzy są teraz pełni wrogości lub ci, których zabrała śmierć. Puste krzesła, które chociaż nie są fizycznie wypełnione przez nikogo, towarzyszą nam w tych świątecznych dniach, aby zsyłać na nas cierpienie w chwili obecnej. To naprawdę boli.
Ale w tych pustych krzesłach jest miejsce na przytulenie. Przestrzeń do przytulania, zaakceptowania i nazwania z pełną ufnością. Ponieważ nie możemy zapomnieć, że choć możemy płakać nad pustymi krzesłami, to jednak te, które są pełne zasługują na nasz uśmiech. Boże Narodzenie jest pełne sprzeczności. Magia tworzona poprzez dzielenie się momentami i jednoczenie się ściera się z bólem spowodowanym brakiem nieobecnych. Jest w sprzeczności z tęsknotą, którą czujemy dla ludzi, którzy zmarli lub uczuciem niechęci do krzesła, które pozostaje puste. Lub pustką, którą sprowokowały kłótnie w ciągu roku, tak samo jak te, które przeminęły.
Nie możemy ignorować pustych krzeseł, ale także nie możemy ignorować tych, które są zajęte, pełne obecności i miłości.
„Rota”