Organizatorzy zapowiadają, że nie jest to ostatni protest w tej sprawie.
„Nie jest to ostatni protest, chyba że już dzisiaj prezydent zacznie działać i już nie będzie podstaw, by protestować. Jeśli zaś polityka segregacji i dyskryminacji dzieci będzie kontynuowana, do kolejnych akcji prostestacyjnych z pewnością dojdzie, bo ktoś musi stanąć w obronie dzieci” – mówi organizator mityngu Vitalija Jankauskaitė-Milčiuvienė.
Przed tygodniem matki, w tzw. proteście bosych stóp, protestowały przeciwko wprowadzeniu tzw. paszportu możliwości dla dzieci od 12. roku życia, następnie spotkały się z doradcą prezydenta, ale teraz już czekają na konkretne działania.
50-letni przedsiębiorca Aidas, który dołączył do protestujących rodzicielek, powiedział, że przybył na mityng, bo nie godzi się na takie traktowanie ludzi: „Świat zalewa fala faszyzmu, ludzie są zamykani w cyfrowym obozie koncentracyjnym. Nie zgadzam się z takim traktowaniem. Czy ktoś chce przebywać w obozie koncentracyjnym, słuchać nakazów, co zjeść, czego nie wolno jeść, co można robić, a czego nie? Myślę, że każdy chce powrotu do życia sprzed pandemii”.
Do protestujących rodziców dołączyła również sędziwa seniorka, która oświadczyła, że już niczego nie spodziewa się od władz, więc po prostu przyszła wesprzeć mamy.
Wtórowała jej inna pani w średnim wieku: „Nasz rząd sobie zatknął uszy banknotami euro i zupełnie ich nie obchodzimy. Gdyby chciał zobaczyć te bose matki, w jakikolwiek sposób by zareagował”.