Przedstawiciel znanego w naszej krainie rodu Gorskich poprosił mnie, w owym czasie ucznia szkoły średniej w Wędziagole, w miejscu pochówku jego krewnych wykonać niektóre prace remontowe i zapytał, jakiego wynagrodzenia bym chciał za pracę. Pamiętam jak odpowiedziałem, że wynagrodzenia mi nie trzeba i poprosiłem Stanisława Bohdana Gorskiego, by zaprosił mnie do Warszawy. Bardzo chciałem zobaczyć Polskę, o której opowiadał mi ojciec. Mój nowy znajomy, po powrocie do Polski, wkrótce przysłał zaproszenie na dwutygodniowy pobyt w Warszawie. W zaproszeniu wskazał, że zatroszczy się o wyżywienie i mieszkanie dla mnie na czas pobytu.
Bardzo się ucieszyłem po otrzymaniu zaproszenia i z wielkim zapałem wciągnąłem się w proces porządkowania dokumentów. Okazało się, że jest on wielce złożony. Bym mógł pojechać do Warszawy, najbliżsi ludzie z mojej rodziny i krewni musieli przedstawić do oddziału milicji, który załatwiał wizy na zagraniczne podróże, charakterystyki ze swoich miejsc pracy. To się przeciągnęło. Później oni byli zaproszeni na rozmowę. W końcu też ja musiałem przedstawić do oddziału milicji charakterystykę ze szkoły. Charakterystyki mi nie napisano, ponieważ byłem, zdaniem kierownictwa szkoły, problematycznym młodzieńcem, w ciągu wielu lat obserwowanym i będącym na ewidencji w milicji. Kiedy pojechałem do oddziału milicji w Kownie, zostałem wyłajany przez podpułkownika – kierownika tego oddziału. Tak się skończyło moje marzenie odwiedzenia Warszawy. Po powrocie z Kowna długo z mamą płakaliśmy... Ja płakałem z powodu zawodu, że nie spełniło się moje marzenie, mama zaś żałowała mnie i oboje tęskniliśmy za niedawno zmarłym wspaniałym człowiekiem – moim ojcem.
Później dowiedziałem się, że w tamtych czasach wyjazd do ludzi, którym po zesłaniu na Syberię nie było miejsca na Litwie i którzy repatriowali się do Polski, praktycznie był niemożliwy, nawet po otrzymaniu od nich zaproszenia. „Podpadało” wiele rzeczy – przeszłość krewnych, brak przynależności do organizacji komsomolskiej, zainteresowanie historią kraju.
Patrząc na pożółkłe od upływu czasu zaproszenia, wspominając przeszłość, w czasie której była ograniczana wolność jednostki, pomyślałem: „Dobrze jest, że współczesne pokolenie nie rozumie takich zakazów”.
Ryszard Jankowski,
prezes Wędziagolskiego Oddziału ZPL
Nasza Gazeta nr 3 (1429)