Od najdawniejszych czasów Wędziagoła słynęła z kościelnego polskiego chóru. Wierni z ponad 50 wsi i zaścianków parafii w niedziele i święta tłumnie zbierali się w kościele św. Trójcy. Kościelni organiści mieli za obowiązek nie tylko grać w czasie liturgii Mszy św., lecz też nauczyć, przygotować śpiewaków do kościelnego chóru. W tamtych czasach chętnych do śpiewania w kościelnym chórze nie brakowało. Śpiewali w nim nie tylko entuzjaści z miasteczka, ale też dołączali ci, co mieli dobre głosy z dalszych wsi i zaścianków.
Ludzie tu wówczas rozmawiali po polsku, większa ich część nawet nie znała litewskiego, dlatego chór był polski. Liczba chórzystów, kiedy wszyscy się zbierali, liczyła 30 osób.
W trzecim dziesięcioleciu XX wieku rozpoczęło się narodowe odrodzenie i radykalna lituanizacja okolic Wędziagoły dotknęlą również polskiego chóru w Wędziagole. Zabroniono im śpiewać na publicznych imprezach w miasteczku, podczas świąt poza murami kościoła. Niektórzy chórzyści, którzy nie przestrzegali zakazów, byli karani poprzez zamykanie ich w areszcie i karami pieniężnymi. Przybysze – przedstawiciele organizacji szaulisów i narodowców próbowali namówić chórzystów, by opuścili polski chór i utworzyli nowy – litewski. Jednak chórzyści nie poddali się żadnym namowom i zostali wierni tradycjom, wierze i mowie.
W czwartym dziesięcioleciu XX wieku, kiedy przyszli Niemcy, po ugruntowaniu ich władzy, gospodarstwa kilku chórzystów i tych, co ich wspierali, zostały przejęte przez niemieckich kolonistów. Stosunki stały się napięte, dlatego dla wiernych Polaków, dla kościoła i chórzystów ten okres okupacji niemieckiej był pełen różnych wyzwań. Ale polski chór się nie wystraszył, nie rozpadł się i nadal śpiewał w kościele św. Trójcy.
Największe wyzwania nastały po przyjściu sowietów. Około 1947 roku nastały wywózki na Sybir, nacjonalizacja, zakładanie kołchozów. To mocno wstrząsnęło społecznością miasteczka, wiernymi, kościołem, chórzystami. Posypały się skargi i prowokacje. Polacy chórzyści nie przestraszyli się i nadal kontynuowali modły, tradycje śpiewacze, pokazując przykład i potwierdzając prawdę o tym, że „jeśli Bóg jest z nami, to kto przeciwko nam?”.
Cała ta długa historia – różnorodne wyzwania i trudności – polskich śpiewaków w Wędziagole nie załamały, nie zniszczyły, na odwrót, ich zahartowały. To piękny przykład i przypomnienie dla przyszłych pokoleń, że w imię Boga, Honoru, Ojczyzny zawsze trzeba walczyć i cierpieć.
Dlatego i tego dnia – 10 października, w niedzielę Matki Bożej Różańcowej – wędziagolscy Polacy chórzyści jak zawsze pieśnią, która stała się tu hymnem, „Matko, nie opuszczaj nas” proszą i mają nadzieję na pomoc Matki Bożej i opiekę, wstawiennictwo w toku codziennych prac i nowych wyzwań współczesnego okresu.
Ryszard Jankowski
Na podst. vandziogala.eu