Pikietę i wiec przy samorządzie m. Wilna zorganizowali 19 czerwca doprowadzeni do rozpaczy i granic cierpliwości mieszkańcy byłej wsi Nowosiołki, a obecnie stołecznej dzielnicy Bołtupie. 90 pretendentów walczy o swą ziemię od ponad 25 lat, ale z przynależnych 60 ha zwrócono im dotychczas zaledwie 16 ha. Ale i z tych okruchów nie mogą w pełni korzystać, ponieważ ziemia ta leży w tzw. zielonej strefie. Nie można na niej nic budować ani nią swobodnie dysponować. Doprowadzeni do ostateczności przedstawiciele rodzin Popławskich, Uziałów, Wisznisów, Kiziniewiczów, Siwickich i innych pikietowali i wiecowali na placu Europy przeciwko mozolnemu oraz niesprawiedliwemu zwrotowi ziemi w Wilnie.
Jak opowiadała Lucija Ostapenko, jedna z pretendentek i inicjatorek protestów, prawowitą własność w dzielnicy Bołtupie administracja stołecznego samorządu nie chce zwrócić właścicielom, a zamierza przekazać wspólnocie lokalnej rzekomo na potrzeby rekreacyjne.
– Najgorsze jest to, że nikt nam niczego nie proponuje w zamian. Bezpardonowo nacjonalizują naszą własność jak niegdyś sowieci, chociaż przedtem obiecano, że ziemia będzie nam zwrócona – z goryczą i wymówką w głosie mówiła Ostapenko. Matka trzech synów żaliła się, że dla mieszkańców byłej sznurowej wsi Nowosiołki, połkniętej wraz z ziemią przez żarłoczne „wielkie Wilno”, zwrócono zaledwie czwartą część należnej własności. – Większa część zwróconych obszarów należy do terytorium parków albo terenów rekreacyjnych. Płacimy podatki za ziemię, ale nic nie możemy na niej robić – skarżyła się rozmówczyni.
Maria Popławska mówiła, że jej dziadek miał 10 ha ziemi, w tej liczbie 3 ha pięknego lasu.
– Obecnie proponują nam 2800 euro za hektar ziemi w stolicy, ale jest to prawdziwa grabież w biały dzień – rozpaczała rozżalona kobieta. Pikietujący przekonywali, że na dziejącą się krzywdę powinni zwrócić nie tylko rodzimi politycy, ale też w Polsce. – Nasz nowy prezydent z pierwszą wizytą uda się do Polski. Głosowaliśmy na niego. Niech w Warszawie zasygnalizują mu, że w Wilnie ludziom dzieje się krzywda – mówiła jedna z uczestniczek pikiety.
Pikietujący zwrócili uwagę na bolesny fakt, że wielu z ubiegających się o zwrot ziemi już odeszło do Domu Pana, tak i nie doczekawszy się sprawiedliwości. Poinformowali również o krzyczącej niesprawiedliwości, gdy z jednej strony ulicy Naujakiemio władze wydały zezwolenie na budowę 12 domów, a drugą stronę, gdzie są parcele z ich ziemią, ogłoszono zieloną strefą.
Do pikietujących wyszło trzech radnych Rady m. Wilna z ramienia AWPL-ZChR: Edyta Szyszko, Renata Cytacka i starosta frakcji Zbigniew Maciejewski. Wyrazili oni solidarność z pikietującymi i zapewnili, że nadal będą czynić wszystko, by sprawiedliwości stało się zadość. Przyznali jednocześnie, że sprawa zwrotu ziemi w stolicy napotyka na wiele trudności i dotychczas pretendentom zwrócono jej zaledwie 49 procent.
Renata Cytacka stwierdziła, że nawet urzędnicy z Narodowej Służby Ziemi przyznali, że najwięcej naruszeń w zakresie zwrotu ziemi odnotowano w powiecie wileńskim.
– Przyczyną takiego stanu rzeczy jest brak dobrej woli zarówno ze strony urzędników, jak i polityków. Dzięki zabiegom radnych z frakcji AWPL-ZChR udało się sformować 900 działek, ale trzeba sformować ok. 4 tys. – mówiła Cytacka, która z tym drażliwym problemem jest dobrze obeznana. Według niej, ziemia w Wilnie jest wykorzystywana nieracjonalnie, bo np. filia Litewskiego Centrum Nauk Agrarnych i Lasu w Wace Trockiej (Lietuvos Agrarinių ir Miško Mokslų Centras) dysponuje aż 300 ha ziemi, co jest jawną przesadą.
– To jest wstyd i hańba dla państwa, członka Unii Europejskiej, gdzie własność prywatna jest szanowana i broniona przez urzędy państwowe, a u nas bezprawie panoszy się na całego i nie wiadomo, gdzie szukać obrony i do kogo się zwracać – jeden przez drugiego mówili protestujący. Swój żal i gniew wyrazili w słowach petycji, którą skierowali do Sejmu RL, rządu oraz mera Wilna. Czy ich wołanie zostanie usłyszane? Czas pokaże. Na razie mieszkańcy stołecznej dzielnicy zamierzają twardziej upomnieć się o swe prawa i organizować protesty aż do skutku.
Kolejny wiec odbędzie się 26 czerwca, w środę, o godz. 12.00.
Zygmunt Żdanowicz
Komentarze
Gudele są położone w pięknej okolicy, lasy, pagórki, jeziora. Litewska komunistyczna nomenklatura postanowiła na początku lat 90. na ziemiach należących do Polaków wybudować swoje osiedla. Miało powstać 200 will dla urzędników, wyższych oficerów wojska i policji, prokuratorów. Zaprotestowali przeciwko temu przedstawiciele miejscowego samorządu i mieszkający tu Polacy. 27 kwietnia 1993 r. policja i wojsko chciały złamać opór protestujących. Wojsko urządziło w tym dniu tam manewry ze strzelaniną na szczęście w powietrze. Dzięki odważnej i zjednoczonej pozycji miejscowych Polaków niedoszli osadnicy wycofali się ze swoich zamiarów.
W punkcie 15 traktatu, zapisano, że obie strony powstrzymają się od działań administracyjnych zmierzają do zmian narodowościowych na terenach zwartych skupisk mniejszości. Władze litewskie nie dotrzymała tego traktatu.
- to z wywiadu z Waldemarem Tomaszewskim. Jak widać AWPL od lat głośno domaga się sprawiedliwości i zadośćuczynienia
Według danych litewskiej Narodowej Służby Rolnej (NSR), która zajmuje się zwrotem majątków, do stycznia tego roku o zwrot 39,98 tys. hektarów ziemi ubiegało się 51,8 tys. osób. Do tej pory, od roku 1990, w całej Litwie ziemię zwrócono 87,04 proc. osób, które wystąpiły z takimi wnioskami. W obecnej chwili na zwrot własności czeka jeszcze około 7 tys. osób, które żądają ogółem 3,74 tys. hektarów ziemi. Prawie 4 tys. z nich to Polacy.
Najgorzej sytuacja ze zwracaniem własności wygląda w Wilnie i na Wileńszczyźnie. Stolica Litwy jest obecnie miastem, gdzie znacjonalizowane przez Sowietów mienie zwrócono jedynie niecałym 54 proc. osób, które się o to ubiegały. Ostateczną decyzję w sprawie zwrotu ziemi podejmuje Narodowa Służba Rolna, ale przydzielaniem oraz planowaniem działek zajmuje się lokalny samorząd. Władze samorządowe Wilna usprawiedliwiają się mówiąc, że zwrot ziemi jest procesem niezwykle czasochłonnym, a przygotowanie planu zwrotu tylko jednej działki może zająć nawet kilka lat.
Read more: http://www.pch24.pl/rzad-litwy-zapowiada-zakonczenie-procesu-zwrotu-majatkow-polakom--u-nas-nawet-nie-zaczeli,50415,i.html#ixzz5rsVh5jLS
Jak powiedział kiedyś w wywiadzie Tomaszewski:
"Dotychczas tylko połowa Polaków w Wilnie odzyskała ziemię. Dodatkowo Ustawa „o przenoszeniu ziemi” przyczyniła się do dużych nieprawidłowości na Wileńszczyźnie. Polacy bardzo często nie otrzymywali ziemi w swoich miejscowościach. Ziemię kiedyś należącą do Polaków otrzymywali przybysze. Niektórzy otrzymali więcej niż mieli. To wszystko osłabiło stan polskiego posiadania i prowadziło do zmian narodowościowych w dużych skupiskach Polaków."
Czekamy. Czekamy.
Jedyną partią, która walczy w tej sprawie jest AWPL-ZCHR.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.