Dzisiaj zatrudniająca 90 pracowników spółka pracuje jednocześnie w dwóch halach produkcyjnych – w podwileńskim Ludwinowie i w Zawiszańcach, w rejonie solecznickim.
– Nasze pierwsze kroki w branży meblarskiej razem z Erykiem Janem Wołosewiczem stawialiśmy, sprowadzając z Polski gotowe miękkie meble, tak popularne przed laty „dwójki”, „trójki” i „jedynki”. Popyt na nie był tak duży, że nie nadążaliśmy z ich dostarczaniem dla klientów. Wtedy moja mama zaproponowała, abyśmy sami zaczęli produkować meble. Wkrótce pojawiła się potrzeba umeblowania mojej kuchni. Zobaczyłem, że w tym zakresie też jest sporo do zrobienia… Eryk pozostał przy meblach miękkich, ja zająłem się kuchniami. Przez 15 lat pracujemy wspólnie, jak bracia, na równych prawach, dzieląc nasze dole i niedole na połowę – wspomina Józef Wiszniewski, prezes ZSA „Rejben”.
To właśnie mama, Wanda Wiszniewska, zawodowiec w branży meblowej (studia oraz wieloletnia praca w wileńskim kombinacie meblowym jako mistrz i technolog), mająca doskonałe wyczucie i wrodzony talent do biznesu, pomogła synowi wybrać ten właściwy kurs w niełatwym świecie litewskiej przedsiębiorczości, dopingowała do ciągłego rozwoju i nadal – choć woli pozostać w cieniu – wspiera go jak tylko potrafi.
Przygoda z szafami
– Kiedy zakładaliśmy spółkę, na rynku meblarskim coraz to popularniejsze stawały się rozmaite profile do systemów drzwi przesuwanych. Nie chcieliśmy pozostać na uboczu, więc powoli zaczęliśmy zgłębiać tajemnice ich produkcji. Rozpoczynaliśmy od profili stalowych, ponieważ aluminiowe były bardzo drogim materiałem. Ale poradziliśmy sobie z tym problemem, zaczęliśmy kupować potrzebne do produkcji aluminiowe profile w Polsce. Szczególnie się nam spodobała oferta warszawskiej spółki „Astin”, której przedstawicielami na Litwie byliśmy przez dłuższy czas. Dzisiaj zamawiamy takie same profile bezpośrednio ze Słowacji. Jesteśmy zadowoleni z ich ceny i dobrej jakości – opowiada Józef Wiszniewski, biznesmen, absolwent Wileńskiej Szkoły im. Szymona Konarskiego.
Przygoda z szafami – zwłaszcza ciekawie zaaranżowanymi przesuwanymi drzwiami – ze szkła, lustra, wikliny, kolorowej lub drewnianej płyty, z nadrukiem etc. – nadal trwa. Ileż pomysłów na ich wykonanie można zobaczyć, przechadzając się po rozległych pomieszczeniach spółki „Rejben” w Ludwinowie!
Nie dla „Kowalskiego”
O ile na początku działalności spółka swą uwagę koncentrowała na indywidualnym kliencie, o tyle obecnie aż 90 proc. produkcji „Rejben” sprzedaje rozmaitej wielkości firmom, zajmującym się meblarskim biznesem. Gwoli ciekawostki, jedną z takich firm jest znana na Litwie Vokė III.
– Spółki składają u nas zamówienia, a my wykonujemy ich zlecenia: wypiłowujemy płytę, laminujemy, lakierujemy, słowem, zabezpieczamy w gotowe materiały, z którego zmontują meble dla indywidualnego nabywcy. Jesteśmy nastawieni na hurt. Wolimy zarobić mniej, ale bardziej stabilnie – wyjaśnia przedsiębiorca. – Dla przysłowiowego Kowalskiego nie sprzedajemy. Nasi klienci – partnerzy handlowi – oczekują od nas szybkiego i jakościowego wykonania zamówienia, aby móc dalej skutecznie pracować. Właśnie dlatego wygodniej jest nam przygotować materiał na 10 kuchni dla firmy meblowej, niż zrobić 1-2 kuchnie „Kowalskiemu”. Praca z indywidualnym klientem, to proces długi i pracochłonny – uzasadnia Wiszniewski. Jednak nie oznacza to wcale, że poszczególni klienci są przez „Rejben” zaniedbywani.
W ofercie spółki szeroki wachlarz wyrobów, w tym mebli niestandardowych, poczynając od kanap i foteli, szaf i garderób, kuchni, sypialni i mebli biurowych po wyposażenie restauracji, kawiarni i klubów. Jest niewielu producentów na Litwie, którzy produkują wszystkie możliwe rodzaje mebli, jak robią to meblarze „Rejben”.
Ludwinowo-Zawiszańce -Sztokholm
„Rejben” jest przedsiębiorstwem dobrze zarządzanym i zorganizowanym. Wszystkie poszczególne działy produkcyjne mają wyznaczonych pracowników, odpowiadających za wykonanie zamówień. Spółka ma linię klasy ekonomicznej, która pozwala klientowi nieco zaoszczędzić kosztem tańszych materiałów i wyroby klasy Premium. Zarówno jedne jak i drugie muszą być jednak nienagannej jakości. Dział jakości dba o to, by nawet najdrobniejsze uchybienia w jakości nie zepsuły dobrego imienia cieszącej się powszechnym uznaniem klientów marki „Rejben”.
Zakład w Ludwinowie produkuje meble i półfabrykaty przeznaczone na rynek litewski. W nowoczesnej hali produkcyjnej w Zawiszańcach realizowane są natomiast największe zamówienia wysyłane na eksport, głównie do Norwegii, Szwecji, na Łotwę.
Tymczasem, jeżeli chodzi o import płyty, to największymi dostawcami tego podstawowego do produkcji mebli materiału są: Polska, Austria i Niemcy.
W meblarstwie, podobnie jak w branży odzieżowej, również panuje moda. Według naszego rozmówcy, w ostatnich latach zdecydowany ton mody na meble dyktują Skandynawowie. Minimalizm na dobre podbija również serca klientów na Litwie. Dzisiaj najpopularniejszym kolorem jest biel, rzadziej szarość; drewniane fronty – to coraz rzadziej spotykany rarytas. A złoto i bogate elementy dekorowania mebli w ogóle odchodzą do lamusa, choć i nadal cieszą się one pewnym wzięciem u klientów na Łotwie.
Sprostać wymogom XXI wieku
Gospodarz spółki „Rejben” jest dumny i zadowolony z najnowszej maszyny – drukarki, zdolnej do wykonania dowolnego nadruku na drewnie, szkle, płycie MDF, a nawet na kamieniu. Maszyna jest w stanie zrobić nadruk pożądanej wielkości i konfiguracji na drzwiach, witrynach, fasadach mebli i innych akcesoriach wykorzystywanych w urządzaniu wnętrz. Wszystkie nowości wdrażane do produkcji mebli są wyzwaniem współczesnego rynku. Chociaż, jak zaznacza Józef Wiszniewski, nowatorskie technologie na Litwę trafiają z co najmniej rocznym-dwuletnim opóźnieniem. Klient wymaga jednak coraz to ciekawszych rozwiązań i szanujący się producent powinien tym wymaganiom sprostać.
Zapoznawaniu się z nowościami branżowymi służy również udział przedstawicieli spółki w dorocznych targach. Każdego roku „Rejben” jest obecna na targach meblowych i budowlanych w Wilnie, pracownicy spółki jeżdżą też po całym świecie, aby być w toku wszystkich nowości w dziedzinie produkcji mebli.
Ważna jest stabilność
Józef Wiszniewski nie ukrywa, że dzisiaj jednym z największych wyzwań dla pracodawcy jest znalezienie uczciwych i wykwalifikowanych pracowników.
– Na Litwie zaistniał niezwykły paradoks: jest 300 tys. bezrobotnych, a zaangażować do pracy nie ma kogo... Niedawno sprowadziłem do pracy w zakładzie dwóch Białorusinów, czynimy starania żeby i trzecią osobę z Białorusi sprowadzić. Pracuje u nas również Afgańczyk Farid Ahmad Sharif. Nie rozumiem, czego nie wystarcza niektórym ludziom, aby normalnie żyć i pracować na miejscu? W tym roku już trzech naszych pracowników wyjechało do Anglii i Irlandii… – rozważa pan Józef.
Jednak, jak podkreśla Wanda Wiszniewska, pracownicy w firmie „Rejben” często się nie zmieniają. Takim przykładem może być Regina Jarmołowicz, która pracuje tu od pierwszych dni założenia spółki. Z biegiem lat dołączyli do niej również mąż Mieczysław i syn Wadim.
– Dojeżdżamy do pracy z Rukojń. Szyję pokrowce, obicia na meble miękkie. Lubię tę pracę. Tutaj, na przykład, nie zdarza się, żeby czekać na wypłatę – mówi pani Regina, która podobnie jak większość pracowników ceni sobie stabilność, jaką zapewnia praca w spółce „Rejben”.
Jerzy Matarewicz już 13 lat pracuje w spółce Józefa Wiszniewskiego. W Zawiszańcach, gdzie, jak z dumą zaznacza, produkuje się meble „na Europę”, na monotonię narzekać nie może.
Valdas Sabaliauskas w „Rejben” pracuje już czwarty rok. Dotychczas przez 20 lat był zawodowym wojskowym.
– Jestem odpowiedzialny tutaj za wszystko, co się tłucze: szkło, lustra… Muszę doglądać robotników, kontaktować się z klientami, pilnować, aby zamówienia były wykonane jakościowo i na czas. Naszym obowiązkiem jest zapewnienie obsługi klienta na wysokim poziomie i nie ważne czy zamówił lustereczko za 2 euro, czy szafę, której wartość wynosi 5-6 tys. euro – ze znawstwem podkreśla Sabaliauskas z żartem dodając, że po całym dniu pracy jego ulubionym meblem jest jednak… wygodny i miękki fotel.
Nie spocząć na laurach
Spółkę „Rejben” można w pewnym sensie nazwać rodzinną.
Sebastian, najstarszy z trojga dzieci Józefa i Ireny Wiszniewskich, obecnie student III roku programowania na Uniwersytecie Technicznym im. Giedymina w Wilnie, cieszy się, że jego wiedza już dzisiaj jest i na pewno w przyszłości będzie bardzo przydatna w przedsiębiorstwie.
W wolnym od nauki czasie Sebastian pomaga w obsłudze komputerów zamontowanych w hali produkcyjnej w Zawiszańcach.
Podsumowując minione lata Józef Wiszniewski powiedział, że jest zadowolony z dotychczasowych osiągnięć. Jednak nie ośmiela się prognozować, jaka będzie przyszłość firmy. Jedno jest pewne, „Rejben” ma potencjał rozwoju i jeżeli nie zmaleje zapotrzebowanie na meble, spółka nie spocznie na laurach i będzie inwestowała w dalszy rozwój. Bo, jak krótko skonkludował, gdy jest popyt i zainteresowanie produktem, to są i plany.
Irena Mikulewicz
"Tygodnik Wileńszczyzny"