„Chrzest jest jak urodziny, bo sprawia, że odradzamy się do życia chrześcijańskiego. Dlatego zachęcam was, abyście nauczyli wasze dzieci daty chrztu jako nowych urodzin: aby co roku pamiętały i dziękowały Bogu za tę łaskę stania się chrześcijanami. I to jest zadanie, które radzę wam wykonać – mówił Ojciec Święty. - Te dzieci, które teraz przynosicie zaczynają jakąś drogę, ale to od rodziców i chrzestnych zależy, czy dalej pomożecie im na tej drodze. Niech od dziecka uczą się modlitwy, bo modlitwa będzie tym, co da im siłę przez całe życie: w dobrych chwilach, by dziękować Bogu, a w złych, by znaleźć w Nim siłę. Zawierzajcie dzieci Matce Bożej. Jest takie powiedzenie: Pan jest zawsze blisko nas, ale Matka Boża jest matką, a matka zawsze jest bliżej niż ojciec. Mamy są właśnie takie i jest to wspaniałe.“
Zwracając się do rodziców Franciszek zauważył, że ich dzieci są nieprzyzwyczajone do wizyty w Kaplicy Sykstyńskiej i panującego w niej ciepła. „Koncert się jeszcze nie zaczął, ale zaraz zaczną jedno po drugim. Nie bójcie się, pozwólcie im płakać” – mówił Papież. Zachęcał też mamy, by bez skrępowania karmiły płaczące pociechy. Na zakończenie stwierdził, że jego rola skończyła się na udzieleniu chrztu maluchom, a na rodzicach i chrzestnych spoczywa zadanie towarzyszeniem im przez całe życie i uczenie ich bycia chrześcijanami.
"Radio Watykańskie"