Udając się do świętego miasta, Jezus pragnie zatrzymać się w miejscowości zamieszkałej przez Samarytan. Ci jednak odrzucają Go, ponieważ Jerozolima jest dla nich miastem nieprzyjaciół. Gdy Jakub i Jan chcą, by z powodu grzechu niegościnności zostali ukarani „ogniem z nieba”, Jezus stanowczo ich upomina. My także, czyniąc dobro, a napotykając zamknięte drzwi, możemy dać się opanować uczuciu gniewu.
Często nasz zapał dobra to pycha
„Pojawia się wtedy gniew: próbujemy nawet wciągnąć w to samego Boga, grożąc karami z nieba. Tymczasem Jezus podąża inną drogą, która nie jest bynajmniej oznaką gniewu, surowości, lecz spokoju, cierpliwości, wytrwałości, nie osłabiając naszego zaangażowania w czynienie dobra. Ten sposób bycia nie oznacza słabości, lecz wielką siłę wewnętrzną. Łatwo dać się owładnąć gniewowi w obliczu przeciwności. Trudno natomiast opanować samego siebie, tak jak uczynił to Jezus, który udał się «do innego miasteczka». Kiedy napotykamy zamknięcie musimy podjąć działania na rzecz dobra w innym miejscu, niczego nie wypominając. Jezus pomaga nam być ludźmi pogodnymi, zadowolonymi z dokonanego dobra i nie szukającymi ludzkiej aprobaty. Musimy czynić dobro dla służby, nie dla poklasku. Wydaje nam się, że nasz zapał w czynieniu dobra wynika z poczucia sprawiedliwości w słusznej sprawie, ale w rzeczywistości najczęściej jest to nic innego jak pycha połączona ze słabością, drażliwością i niecierpliwością. Prośmy więc Jezusa o siłę, abyśmy byli tacy jak On. Abyśmy nie byli mściwi i nietolerancyjnymi, kiedy pojawiają się trudności, gdy poświęcamy się dla dobra, a inni tego nie rozumieją, dyskwalifikują nas. Nie. Zachowajmy ciszę i idźmy naprzód.“
na podst. "Radio Watykańskie"