W Godzinie Czytań zamieszczony został fragment starożytnej homilii na Wielką Sobotę. Możemy w niej przeczytać:
Co się stało? Wielka cisza spowiła ziemię; wielka na niej cisza i pustka. Cisza wielka, bo Król zasnął. Ziemia się przelękła i zamilkła, bo Bóg zasnął w ludzkim ciele, a wzbudził tych, którzy spali od wieków. […] Chrystus rzekł Adamowi: „Oto Ja, twój Bóg, który dla ciebie stałem się twoim synem. Oto teraz mówię tobie i wszystkim, którzy będą twoimi synami, i moją władzą rozkazuję wszystkim, którzy są w okowach: Wyjdźcie! A tym, którzy są w ciemnościach, powiadam: Niech zajaśnieje wam światło!”.
Jest to więc bardzo twórcza cisza, która wcale nie oznacza stanu zawieszenia dzieła odkupienia aż do zmartwychwstania. Śmierć rozpatrywana jest jako czasowe zaśnięcie, zakończone powstaniem do nowego życia. I nie dotyczy to tylko samego Jezusa – Jego zmartwychwstanie będzie pociągnięciem za sobą wszystkich umarłych, na czele z pierwszym człowiekiem, Adamem. Jest to więc cisza pełna nadziei, w której szczególną przewodniczką jest Maryja – Ta, która wytrwała pod krzyżem i z całą pewnością nie utraciła ufności do Boga.
Z drugiej jednak strony czas zadumy jest w pewien sposób „zakłócony” obrzędem poświęcenia pokarmów na stół wielkanocny. Gdy wchodzimy do naszych świątyń, z pewnością udajemy się choćby na krótką adorację Grobu Jezusa, a zaraz po tym koncentrujemy się przy kolorowych koszyczkach, pełnych smakołyków, które przynosimy do pobłogosławienia. Są to smakołyki jeszcze nie na dzisiaj, dopiero na stole wielkanocnym będą mogły zostać spożyte. To też jest wymowny symbol. Jesteśmy i w żałobie, po stracie naszego Mistrza, ale i pełni wiary oczekujemy zaskakującego finału. Wszystko, co mamy w wielkanocnym koszyczku, symbolizuje nowe życie i odnosi się do misterium Zmartwychwstania.
Nie bez znaczenia tradycja zaleca nam w tym dniu post. On zawsze w Kościele był czasem oczekiwania i wewnętrznego przygotowywania się na najpiękniejszy czas. Święty Franciszek z Asyżu niemal przed każdą, ważną dla niego uroczystością pościł przez 40 dni – nie tylko przed Niedzielą Wielkanocną, ale również m.in. przed Narodzeniem Pańskim czy Świętem Archaniołów. Post dla niego był pogłębieniem wyjścia na pustynię. Pragnął w ten sposób naśladować Jezusa, który przed najważniejszymi wydarzeniami szukał ciszy i samotności. Nie bójmy się więc tego czasu uczcić jeszcze postem, może twórczym milczeniem, a z pewnością obecnością przed Jezusem Eucharystycznym. Niech to będzie nasze oczekiwanie na najważniejszą dla ucznia Chrystusa noc w ciągu roku liturgicznego.
o. Alojzy Garbarz OFM
„Nasz Dziennik”