Po obejrzeniu spektaklu o Drzewie Życia oraz wysłuchaniu świadectw młodych o wyzwaniach z jakimi mierzą się w swoim codziennym życiu papież zwrócił się do zebranych ze słowami zachęty, aby na wzór Maryi odpowiedzieć Bogu „tak”, „niech mi się stanie”. – Nie są to słowa – mówił Ojciec Święty – które mówią, „niech będzie, zobaczymy co się stanie”, ale odpowiedź, która wyraża chęć służenia, zaangażowania się i podjęcia ryzyka, bez względu na wątpliwości i trudności.
Jako przykład takiej odpowiedzi Franciszek podał postawę Eriki i Rogelia, małżeństwa, które podzieliło się trudnościami w zaakceptowaniu narodzin córki, która miała przyjść na świat chora. Mimo wszystko, dziecko przyszło na świat i zostało obdarzone miłością.
„Powiedzenie Panu „tak” to odwaga, by przyjąć życie takie, jakim jest, wraz z całą jego kruchością i małością. Dlaczego Jezus obejmuje wszystkich z ich słabościami” – pytał Ojciec Święty i dał taką odpowiedź.
„Ponieważ tylko to, co się miłuje, może być zbawione. Tylko to, co bierze się w ramiona, może zostać przekształcone – mówił papież. – Miłość Pana jest większa niż wszystkie nasze sprzeczności, kruchości i małości, ale właśnie poprzez nasze sprzeczności, kruchości i małostkowości chce On napisać tę historię miłości”.
Ojciec Święty wskazał, że łatwo jest krytykować ludzi młodych, jeśli pozbawiamy ich korzeni, szansy na wykształcenie, pracę oraz budowanie wspólnoty i rodziny. Bez tego nie można marzyć o przyszłości i zadać sobie pytań, dla kogo żyję, dla kogo warto poświęcić życie?
„Pamiętam, że kiedy pewnego razu, gdy rozmawiałem z kilkoma osobami młodymi, ktoś mnie zapytał: „Ojcze, dlaczego dzisiaj wielu młodych nie pyta, czy Bóg istnieje lub trudno im jest w Niego uwierzyć i unikają zaangażowania w życie?”. Odpowiedziałem: „A wy, co o tym myślicie?”. Wśród odpowiedzi, które pojawiły się w rozmowie, pamiętam o jednej, która poruszyła moje serce. „Po prostu wielu z nich czuje, iż stopniowo przestali istnieć dla innych, często czują się niewidzialni” – powiedział Ojciec Święty. – Jest to kultura odrzucenia i braku zainteresowania. Nie mówię, że wszyscy, ale wielu czuje, że nie mają dużo lub nic do zaoferowania, ponieważ nie mają rzeczywistych przestrzeni, z których wychodząc można by się poczuć wezwanymi. Jak mają pomyśleć, że Bóg istnieje, jeśli od dawna sami przestali istnieć dla swoich braci?”.
Jako przykład postawy dawania młodym korzeni i patrzenia na rzeczywistość oczami Boga papież przywołał postać św. Jana Bosko. Przyjął on życie takim jakim jest i zapewnił młodym wspólnotę, pracę i edukację – korzenie, których mogą się trzymać, aby mogli dojść do nieba.
Kończąc swoje przemówienie papież Franciszek podkreślił, że bycie „influencerem” osobą wpływową XXI w. w rozumieniu Kościoła, to bycie stróżem wspólnoty, wszystkiego co pozwala nam przynależeć jedni do drugich, to powiedzenie „tak” miłosnej historii Boga.
Na podst. vaticannews.va