Modlitwa w moim życiu nie jest obowiązkiem, który wypełniam. Modlitwa to potrzeba, taka jak oddychanie i jedzenie. Bez modlitwy umieramy duchowo. Jest ona też wyrazem naszej miłości do Boga. Wyrazem naszej religijności. Lecz nasza religijność pragnie wyrazić się jeszcze w inny sposób. Przez nasze codzienne czyny, gesty i słowa oraz to wszystko, co wykonujemy dla naszych bliźnich. To ciąg dalszy naszej modlitwy i to wyraża całą naszą religijność (Jk 1,17-18.21b-22.27)
Nie to, co na zewnątrz, ale to, co wewnątrz, może być najgorsze. Rękę można zabrudzić długopisem, który przecieka, jagodami, które się zbiera, włoskim orzechem, który się otwiera – ale to można zmyć wodą i mydłem. Jest jednak zło, które lęgnie się w nas, rodzi się z wolnej woli, kiedy ktoś nie wybiera Boga. Z tego potem powstaje cały szereg świństw – od złych myśli do głupoty, jak powiedział Jezus.
Uczą nas spowiadać się z grzechów zaniedbania, a rzadko spowiadamy się z grzechów popełnianych myślą. Uderzyć kogoś – to jedna chwila, ale źle o kimś myśleć można godzinami. Merton mówił, że myśli, które nas zatruwają, idą w świat, i mogą nawet wywołać wojnę, bo zarażają powietrze od wewnątrz.
Praca nad sobą, życiem duchowym, polega na tym, żeby opanować wyobraźnię – „domową wariatkę”, jak ktoś powiedział. O czym myślę? Czy nie mam myśli zazdrosnych, złośliwych, niechętnych komuś? Jak ważna jest higiena życia wewnętrznego.
Ks. Jan Twardowski