Nieubłagani niewierzący i groźni grzesznicy w najtrudniejszych chwilach swojego życia, w cierpieniu, osamotnieniu, klęsce życiowej, przy konaniu, czują się zupełnie bezradni, nieszczęśliwi, opuszczeni, bezsensowni.
Jak często grzesznik, urągający Bogu, podający Mu ocet, klęka na oba kolana przed królem swojego sumienia i tę tajemnicę na zawsze zabiera ze sobą do grobu.
Każdy żal za grzechy, powrót syna marnotrawnego, każde wołanie łotra: „Panie, pomnij na mnie w swoim królestwie”, jest cichym świętem Chrystusa Króla.
Dlaczego Kościół posoborowy przesunął święto Chrystusa Króla z ostatniej, właściwie przygodnej, niedzieli października na niedzielę zamykającą rok liturgiczny?
Kościół posoborowy unika triumfalizmu. Nie chce triumfalnej niedzieli Pana Jezusa. Chce Go raczej ukazać jako dyskretnego, wciąż ukrytego Króla, najpotężniej działającego poprzez liturgię całego roku, poprzez wszystkie niedziele, wszystkie dni, wszystkie Msze Święte, odmieniające nasze życie.
Ks. Jan Twardowski