Ubiegający się o reelekcję prezydent Komorowski w sobotę odwiedza "bronkobusem" województwo lubuskie i wielkopolskie. W Siedlcu spotkał się w gminnym ośrodku kultury z rolnikami i mieszkańcami.
Prezydent powiedział, że powołał w kancelarii zespół, który w następnej kadencji będzie zajmował się głównie monitorowaniem, ale i promowaniem rozwiązań, które powinny wszystkich przygotować do maksymalnego wykorzystania środków unijnych. Mówił również o dalszych zmianach na wsi, które mają wyrównywać poziom życia.
"Od tego, jak wykorzystamy środki finansowe z UE, także w obszarze rolnictwa, będzie zależało to, czy w przyszłości będziemy sobie lepiej radzić w świecie skazanym na konkurencję; także rolnictwa wewnątrz UE" – stwierdził.
"Wieś Polska w ciągu ostatnich 10 lat, czyli lat członkostwa w UE, zyskała ogromny zastrzyk dodatkowych pieniędzy unijnych, to chyba skala 200 mld zł. Są to gigantyczne środki widoczne wszędzie i tu w Siedlcu" - mówił.
Komorowski mówił też, że nie ma dzisiaj tematu wchodzenia do strefy euro, ale jest "problem uczestnictwa w pogłębionym procesie integracji europejskiej i naszego lepszego członkostwa w UE; o tym warto dyskutować".
"Nie warto straszyć Polaków strefą euro. Szczególnie wtedy, kiedy robią to ludzie, którzy sami grube pieniądze, grubą pensję europejską w euro biorą, a innych straszą perspektywą, że być może też mieliby pensje w euro w przyszłości. To głupie straszenie, nieodpowiedzialne, szkodliwe z punktu widzenia interesu państwa polskiego" - powiedział Komorowski.
Jego zdaniem w czasie kampanii wyborczej toczy się "kompletnie bezsensowna akcja walki z wiatrakami związana z rzekomymi planami szybkiego wejścia do strefy euro". "Takich planów nie ma i być nie może. Jesteśmy dopiero na etapie uzyskiwania realnej zdolności o dyskutowaniu na ten temat. Najpierw trzeba spełnić tzw. kryteria z Maastricht i zmienić Konstytucję, żeby w ogóle na ten temat dyskutować" - dodał.
"Bronkobus" z prezydentem na pokładzie odwiedzi jeszcze w sobotę rynek w Zbąszyniu i Wolsztynie. Komorowski ma się w tych miastach spotkać z mieszkańcami. PAP