Cmentarz Obrońców Lwowa, popularnie nazywany cmentarzem Orląt, którego początki sięgają 20-lecia międzywojennego, jest jedną z najbardziej znanych lwowskich nekropolii, obok cmentarza Janowskiego i Cmentarza Łyczakowskiego. Spoczywają tam obrońcy Lwowa – głównie dzieci i młodzież, którzy 1 listopada 1918 r. podjęli bój przeciwko ukraińskim wojskom, które chciały przejąć miasto.
Hołd należny Orlętom
Prace związane z restauracją zrównanej (decyzją władz sowieckich) nekropolii, gdzie czołgami rozrywano Panteon Chwały, niszczono nagrobki i gdzie w końcu urządzono wysypisko śmieci, ruszyły dopiero w latach 90. ubiegłego wieku. Zainicjowali to pracownicy firmy Energopol, którzy czas wolny poświęcali na rzecz renowacji tego szczególnego dla nas, Polaków, miejsca. Otwarcie cmentarza, tylko w części odrestaurowanego, odbyło się w 2005 r. z udziałem prezydentów Polski i Ukrainy. Żeby ten panteon narodowy odzyskał swoje prawdziwe oblicze przynajmniej na tyle, na ile to możliwe, bo w miejscu, gdzie dawniej stały nagrobki, dziś biegnie obwodnica, zasadne jest umieszczenie na istniejących krzyżach poległych napisów „Obrońca Lwowa". Konieczny jest także powrót kamiennych lwów z herbowymi tablicami: jedna z herbem Polski, a druga z herbem Lwowa i napisami „Zawsze wierny" i „Tobie, Polsko". Zostały one usunięte przez sowieckie władze i porzucone znajdują się w krzakach na rogatkach Lwowa.
O uratowanie cmentarza Orląt – jednego z najcenniejszych miejsc polskiej pamięci - i przywrócenie mu właściwej symboliki zabiegają lekarze ze 105. Kresowego Szpitala Wojskowego w Żarach oraz przedstawiciele Kresowego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego im. Orląt Lwowskich w Żarach. W tym celu wystosowali apel do najwyższych organów w Polsce o umieszczenie na grobach napisów „Obrońca Lwowa", a przed bramą wspomnianych kamiennych lwów, na co dotychczas zgody nie wyraża strona ukraińska.
Jak powiedział jeden z inicjatorów akcji dr n. med. Zbigniew Kopociński ze 105. Kresowego Szpitala Wojskowego w Żarach, inicjatywa spotyka się z dużym odzewem ze strony mieszkańców Żar i ziemi lubuskiej. – Tylko w samym szpitalu, gdzie w gabinetach lekarskich wyłożone zostały listy, podpisało się już sporo ponad 1500 osób. Wcale to nie dziwi, bo wielu z nas to Kresowiacy lub wywodzący się z rodzin kresowych, dla których Lwów i Kresy dawnej Rzeczypospolitej są wciąż ważne i stanowią niemalże świętość. Wielu pozostawiło tam swoich najbliższych, którzy zginęli za wolność naszej Ojczyzny, oni pamiętają, jak cmentarz ten był dewastowany. Są i tacy, którzy biorą od nas listy i sami zbierają podpisy czasem nawet w tak odległych miejscach jak Zielona Góra czy Krosno – tłumaczy dr Kopociński.
Pamięć i troska
W akcję zbierania podpisów pod tak ważną inicjatywą, która ma także aspekt edukacyjny, włączyły się m.in. władze miasta i powiatu żarskiego oraz żołnierze 11. Dywizji Kawalerii Pancernej. Na tym inicjatorzy przedsięwzięcia jednak nie poprzestają i chcą z inicjatywą wyjść poza ziemię lubuską.
– Dzięki ośrodkom telewizji regionalnych chcemy rozpropagować akcję szczególnie w takich województwach jak: dolnośląskie, opolskie czy podkarpackie, gdzie mieszka dużo ludzi wywodzących się z Kresów Wschodnich. Zwracamy się także z prośbą o wsparcie do mieszkańców centralnej Polski, którzy niekoniecznie pochodzą z Kresów, ale utożsamiają się z historią i tradycją Kresów – relacjonuje dr Kopociński.
W jego ocenie, apel do polskich władz nie jest skierowany przeciwko komukolwiek, ale ma zwrócić uwagę na nasze słuszne racje.
– Polska angażuje się w sprawy Ukrainy, co powinno znaleźć odzwierciedlenie w przychylnym potraktowaniu także tych, tak ważnych dla nas, kwestii. Liczymy, że po naszym apelu taka oficjalna prośba zostanie skierowana przez polskie władze do władz Ukrainy i uzyska akceptację – uważa dr Zbigniew Kopociński.
Mariusz Kamieniecki
"Nasz Dziennik"