Panie Doktorze wygląda na to, że starania o powrót kamiennych lwów na Cmentarz Obrońców Lwowa okazały się skuteczne, można powiedzieć wreszcie, bo od ponownego otwarcia Cmentarza Orląt Lwowskich minęło 10 lat...
– Powrót lwów na Cmentarz Obrońców Lwowa odbieramy jako pierwszy sukces akcji pn. „Oddajcie Orlętom lwy" zainicjowanej przez Kresowe Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze im. Orląt Lwowskich w Żarach. Nie mniej jednak lwy są tylko symbolem szerszej akcji domagamy się bowiem całkowitej, zgodnie z prawdą historyczną i aktualnymi możliwościami restauracji tego cmentarza.
Czy i ewentualnie jaki wpływ na decyzję o powrocie lwów mogła mieć zakończona niedawno wizyta prezydenta Dudy w Kijowie?
– Powrót lwów odbieramy w kontekście dwóch wizyt prezydentów Polski najpierw Bronisława Komorowskiego, a teraz Andrzeja Dudy. W kwietniu tego roku podczas wizyty prezydenta Komorowskiego w Kijowie, kilka godzin po tym, jak gościł w Werchownej Radzie, ukraińscy deputowani uchwalili ustawę o uznaniu prawnego statusu uczestników walk o niepodległość Ukrainy w XX wieku, de facto ustawy gloryfikującej zbrodniarzy OUN-UPA. Tym samym ukraiński parlament skompromitował urząd prezydenta RP i upokorzył cały nasz Naród. Mało tego, zarówno to skandaliczne wydarzenie, jak też podpisanie przez prezydenta Poroszenkę ustawy o statusie UPA jako formacji kombatanckiej nie spotkały się z żadną reakcją ze strony polskich władz. Natomiast od prezydenta Andrzeja Dudy oczekujemy stanowczej polityki i przywrócenia powagi naszemu państwu, także jeśli chodzi o relacje polsko-ukraińskie. Wprawdzie nie znamy szczegółów rozmów prezydentów Dudy i Poroszenki w Kijowie, to fakt, że w tym czasie lwy wracają na Cmentarz Obrońców Lwowa można i chyba należy oceniać w właśnie w kontekście tej wizyty. Postrzegamy to także jako w końcu pozytywną reakcję ze strony ukraińskiej. I choć nie popadamy w euforię, to doceniamy ten gest.
Środowiska kresowe w Żarach od lat apelowały o powrót lwów. Jakie działania zostały podjęte?
– Cmentarz Obrońców Lwowa nazywany też Cmentarzem Orląt obok Cmentarza Janowskiego i Cmentarza Łyczakowskiego należy do najbardziej znanych polskich nekropolii we Lwowie. Spoczywają tam obrońcy Lwowa – młodzież, a nawet 10 i 12-letnie dzieci, które 1 listopada 1918 r. podjęły walkę przeciw ukraińskim wojskom. Niestety sowieckie władze doprowadziły do zniszczenia nekropolii, gdzie utworzono wysypisko śmieci. W latach 90. pracownicy firmy Energopol społecznie odbudowali część nekropolii i odkryli na nowo nagrobki przysypane zwałami ziemi i śmieci. W 2005 r. część odrestaurowanego cmentarza została otwarta. Wciąż jednak daleko jeszcze do tego, aby lwowski Pomnik Chwały – Panteon Narodowy odzyskał dawny blask. Wobec bezczynności kolejnych polskich rządów Kresowe Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze im. Orląt Lwowskich w Żarach oraz lekarze ze 105. Kresowego Szpitala Wojskowego w Żarach wspierani przez lokalne władze i społeczeństwo wspólnie rozpoczęliśmy starania z jednej strony o powrót kamiennych lwów na Pomnik Chwały wraz z herbowymi tablicami, a z drugiej strony o restaurację Cmentarza Obrońców Lwowa. Akcja „Oddajcie Orlętom lwy" nasiliła się w grudniu 2014 r., kiedy zaczęliśmy zbierać podpisy.
Z jakim odzewem społecznym spotkała się ta inicjatywa?
– Akcja zbierania podpisów była skierowana głównie do mieszkańców Ziemi Lubuskiej, ale nie ukrywam, że mieliśmy też wsparcie ze strony innych ośrodków kresowych w całej Polsce. Również pacjenci z różnych stron kraju, którzy leczyli się w naszym szpitalu, składali swoje podpisy. Całe wsie po tym, jak informacje o akcji z ambony ogłaszali księża proboszczowie, składały swoje podpisy, udzielając nam poparcia. Trzeba zauważyć, że była to cenna inicjatywa, także edukacyjna, bo dzięki tej akcji dzieci i młodzież miały okazję zapoznać się bliżej z historią Cmentarza Obrońców Lwowa i zobaczyć, jak ważne jest to miejsce dla naszej tożsamości narodowej. Zebraliśmy już ponad 20 tysięcy podpisów, które mają stanowić pewnego rodzaju nacisk na najwyższe organy władzy w Polsce, aby te zwróciły się z interwencją do władz Ukrainy i Miasta Lwowa o przeprowadzenie koniecznej restauracji nekropolii. Listy wysłaliśmy do ówczesnego prezydenta Bronisława Komorowskiego, premier Ewy Kopacz oraz do marszałków Sejmu i Senatu RP, a także do przewodniczących wszystkich klubów parlamentarnych.
Kto z polityków odpowiedział na apel środowisk kresowych?
– Niestety odzew był bardzo mizerny. Szczerze mówiąc, paradoksalnie zrozumienie i wsparcie dla naszej akcji łącznie z pismem wyraził tylko Leszek Miller. Ze strony premier Kopacz nie otrzymaliśmy żadnego wsparcia, a z Kancelarii Prezydenta Komorowskiego nadeszło lakoniczne pismo informujące o przekazaniu naszego apelu do Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. O ile poprzednie polskie władze – jak widać – nie zainteresowały się tym ważnym problemem, o tyle godnie zachowali się Polacy. Nie trzeba było nikomu tłumaczyć, czym dla naszej tożsamości narodowej jest przywrócenie nekropolii właściwego blasku. Podpisy są zbierane cały czas, ale tak naprawdę nie o ilość tu chodzi, bo jak pokazują rządy poprzedniej ekipy nawet kilka milionów podpisów Polaków można zlekceważyć i wyrzucić do kosza. Natomiast chcemy poprzez tą inicjatywę edukować społeczeństwo, mówić, że jest taki cmentarz, że jest on mocno zaniedbany i trzeba to zmienić. Nawet w dniu, w którym na stronie MEN pojawiła się informacja o zwróconych lwach, w szpitalu w Żarach zebrałem kilkanaście podpisów poparcia. Jedna z pacjentek, kiedy jeszcze nie znaliśmy decyzji ukraińskich władz, pytała z niedowierzaniem, czy oddadzą nam lwy, kiedy stawiają coraz więcej pomników zbrodniarzom z UPA? Odpowiedź moja brzmiała: oddadzą nie oddadzą, ale naszym obowiązkiem jest domagać się zwrotu tych symboli polskości, nie możemy bowiem tolerować lekceważenia Polski i Polaków przez ukraińskie władze.
Skoro lwy powróciły już na cmentarz, to pozostaje jeszcze kwestia tablic herbowych, o których Pan wcześniej wspomniał, że zostały zniszczone...
– Kiedy w latach 70. władze sowieckie usuwały lwy, które zostały porzucone w krzakach na rogatkach Lwowa, skuto z nich tarcze herbowe. Teraz tarcze te powinny powrócić na swoje miejsce. Na jednej tarczy powinien się znaleźć herb Polski i napis „Tobie Polsko" zaś na drugiej herb Lwowa i napis „Zawsze wierny". Trudno powiedzieć, jak to będzie wyglądało, ale prace restauracyjne przy rzeźbach lwów będą finansowane przez stronę polską. Skoro pokrywamy koszty, to nie wyobrażam sobie sytuacji, że polskie Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego będzie płacić za jakąś fałszywą renowację. Ma się stać zadość prawdzie historycznej.
Ale to nie koniec, bo środowiska kresowe zabiegają także o dokończenie renowacji całej nekropolii ...?
– To prawda, mianowicie domagamy się, aby na każdy nagrobek każdego polskiego bohatera narodowego powrócił napis „Obrońca Lwowa", które także zostały usunięte przez władze ZSRS. Ci żołnierze walczyli w obronie Lwowa, choć nacjonaliści ukraińscy nazywają ich okupantami. Dla takiego podejścia wyrażamy stanowczy protest. Ci nasi żołnierze oddali swoje życie w ofierze na ołtarzu ojczyzny, w obronie polskiego Lwowa. Napis „Obrońca Lwowa" był pierwotnie na ich grobach i powinien tam wrócić. Nie wyobrażam sobie odstąpienia od tego postulatu. Kolejna sprawa dotyczy odbudowy Pomnika Chwały. Fragment łuku tryumfalnego, który widzimy obecnie, jest tylko jednym z elementów całego Pomnika Chwały. Uważamy, że powinien on zostać odbudowany przy zaangażowaniu polskich władz. Nie sądzę, aby był z tym problem, ale jeśli nawet, to wystarczy tylko skierować apel do kresowiaków i fundusze na taki szczytny cel bez wątpienia się znajdą. Zresztą z gotowością do sfinansowania tego przedsięwzięcia zwykle ze strony kresowiaków spotkaliśmy się wielokrotnie, kiedy wraz z bratem dr. Krzysztofem Kopocińskim zbieraliśmy podpisy w ramach akcji „Oddajcie Orlętom lwy". To zdumiewające, że ludzie starsi, często mniej zasobni, schorowani, których nie stać nawet na wykupienie leków, chcą ofiarować swój wdowi grosz, aby odnowić nekropolię. Tylko pełna restauracja Cmentarza Obrońców Lwowa przywróci temu miejscu właściwe oblicze. Nawiasem mówiąc, do informacji, która pojawiła się na stronach MEN o powrocie lwów, wkradł się błąd. Używa się określenia Cmentarz Orląt Lwowskich we Lwowie, zapominając, że właściwą nazwą dla tego miejsca jest Cmentarz Obrońców Lwowa, zwany popularnie Cmentarzem Orląt Lwowskich. Uważam, że polskie MEN w tego typu informacjach nie może posługiwać się nazwą popularnie używaną, ale nazwą właściwą – Cmentarz Obrońców Lwowa.
Może należałoby się zwrócić do wicepremiera Glińskiego z jednej strony przypominając o tych trzech celach, które Pan wspomniał, a także o używanie przez oficjalne polskie władze właściwego nazewnictwa tej nekropolii?
– Zastanawialiśmy się, czy po wyborach nie skierować ponownie pism, o których wcześniej wspomniałem, także do obecnych władz. Jednak ze względu na okres przejściowy związany z przejmowaniem władzy i zapoznawaniem się ze spadkiem po poprzednikach (w końcu nowy parlament czy rząd dopiero niedawno się ukonstytuował) doszliśmy do wniosku, że nie od razu ponowimy nasz apel. Mówiąc wprost, obawialiśmy się, że nasza korespondencja może trafić do tych samych urzędników, którzy wcześniej „utopili" sprawę. Uwaga pana redaktora jest jak najbardziej na miejscu i skorzystamy z niej, wysyłając pisma dotyczące całkowitej renowacji Cmentarza Obrońców Lwowa do min. Glińskiego oczywiście z podkreśleniem właściwej nazwy tej nekropolii.
Czy Pana zdaniem, powrót lwów to incydent, czy może pierwszy krok w kierunku unormowania – w oparciu o prawdę historyczną – relacji polsko-ukraińskich, o co w Kijowie apelował prezydent Duda, tyle że po drugiej stronie pozostało to bez odpowiedzi?
– Oczywiście należy mieć nadzieję, że będzie to pierwszy krok do normalizacji wzajemnych relacji, natomiast nasze dotychczasowe doświadczenia ze stroną ukraińską są bardzo złe. Trudno zatem o powiew optymizmu, szczególnie w kontekście odradzającego się nacjonalizmu ukraińskiego i wspomnianej już wcześniej gloryfikacji zbrodniarzy Stepana Bandery, Romana Szuchewycza czy innych i w ogóle w kontekście rażącego podejścia przez Ukraińców i władze tego państwa do zbrodni ludobójstwa dokonanego na ludności polskiej. Jak grzyby po deszczu rosną pomniki, tablice czy upamiętnienia poświęcone ukraińskim zbrodniarzom. Nie jesteśmy w stanie przeprowadzić ekshumacji naszych rodaków pomordowanych na Kresach, bo napotyka to na mur oporu. Owszem znamy inicjatywę – niemal samodzielną dr. Leona Popka, który zdołał przeprowadzić ekshumacje w swojej rodzinnej miejscowości na Wołyniu, ale nie zmienia to faktu, że tysiące naszych zamordowanych rodaków wciąż leży w nieodkrytych dołach czy jamach bez znaku krzyża czy w ogóle bez znaku grobu. I fakt ten jakoś nie trafia do sumień Ukraińców. To prawda, że nie wszyscy Ukraińcy mają takie podejście i są wśród nich przyzwoici ludzie, ale nie zmienia to faktu, że obecne władze stawiają na cokołach pomników zbrodniarzy wojennych. W tej sytuacji trudno znaleźć płaszczyznę dialogu. Z naszego punktu widzenia taką możliwość stwarzają „Sprawiedliwi Ukraińcy" – czyli tacy, którzy narażając się na represje, pomagali Polakom umknąć przed zbrodniczym ramieniem OUN-UPA. W Żarach uhonorowaliśmy takich Ukraińców – bohaterów. Niestety władze ukraińskie uważają takich ludzi za zdrajców, a banderowców i morderców naszych krewnych gloryfikują. Biorąc to wszystko pod uwagę jestem raczej pesymistycznie nastawiony w kwestii poprawy stosunków polsko-ukraińskich, aczkolwiek nadzieja umiera ostatnia. Czas pokaże, jak to się to rozwinie.
To, o czym Pan mówi, to wszystko prawda, z którą trudno polemizować, nie mniej jednak faktem jest również zaangażowanie Polski w sprawy Ukrainy. Czy wobec tego nie powinniśmy w bardziej zdecydowany sposób artykułować także nasze żądania?
– W stosunkach międzynarodowych zawsze musi być symetria. Nie można zaakceptować, że Ukraińcy stawiają na pomniki zbrodniarzy, którzy mordowali Polaków a z naszej strony nie ma reakcji. Nie możemy być tylko skarbonką, z której wysypywane są pieniądze, bo Ukraina jest w potrzebie, a po drugiej stronie nie ma wobec naszych słusznych żądań już nie tyle zwykłej wrażliwości, ale brakuje elementarnych zasad przyzwoitości. Ukraina jest bodajże jedynym krajem w Europie, gdzie zbrodniarze wojenni są eksponowani i wynoszeni na cokoły pomników. W tej sytuacji nie wiem, jak Ukraina wyobraża sobie zrealizowanie swoich marzeń o przyjęciu do struktur Unii Europejskich. Myślę, że należałoby wywierać większy nacisk także na przedstawicieli naszych władz, aby podobnie jak reagują na „polskie obozy koncentracyjne", dokładnie tak samo reagowali, kiedy w ich obecności gloryfikuje się Stepana Banderę czy Romana Szuchewycza. W ogóle niedopuszczalny jest udział jakiegokolwiek polskiego polityka w wydarzeniach, gdzie pojawiają się symbole OUN-UPA.
Trudno się dziwić politykom, skoro prezydent RP Bronisław Komorowski na koniec swego urzędowania honoruje Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski Piotra Tymę, przewodniczącego Związku Ukraińców w Polsce, znanego z publicznie wyrażanych poglądów, które zaprzeczają zbrodni ludobójstwa polskiej ludności na Wołyniu. W sierpniu środowiska kresowe zwróciły się do prezydenta Andrzeja Dudy z wnioskiem o rozważenie odebrania odznaczenia Tymie. Czy jest jakiś postęp w tej sprawie?
– Minęło już ponad trzy miesiące, ale nie otrzymaliśmy – jak dotąd – żadnej odpowiedzi. Poczekamy do końca roku i jeśli wciąż nie będzie reakcji, to ponowimy naszą prośbę o ustosunkowanie się do tej kwestii. Kłamca wołyński nie może być odznaczany przez polskie władze. Nie ukrywam, że ciężko będzie odebrać to odznaczenie natomiast naszym celem jest nagłośnienie tej sprawy, żeby nigdy więcej żaden polski polityk, żeby żadnemu przedstawicielowi władzy w Rzeczypospolitej nie przyszło do głowy honorować wysokim odznaczeniem ludzi, którzy zakłamują polską historię. Takie działanie to nic innego jak deprecjonowanie zarówno urzędu, który nadaje odznaczenie jak i samego odznaczenia.
Dziękuję za rozmowę.
Mariusz Kamieniecki
"Nasz Dziennik"
Komentarze
Marszałek w takich sytuacjach zwykł był mawiać /cytuję z pamięci/: "wam panowie, kury szczać prowadzać a nie politykę robić". Serdeczności!
Genialną myśl Marszałka będziemy realizować bez względu na skowyty "prawdziwych patriotów" po obu stronach granicy.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.