Prezydent Bronisław Komorowski: Przez wiele, wiele lat omijałem Auschwitz z daleka. Należę do pokolenia, które w domu rodzinnym i w szkole przeżywało ten obóz i zbrodnię jako coś bardzo bliskiego - przez lektury, przez wspomnienia, przez tysiąc różnych skojarzeń. Pamiętam album. Często go oglądałem jako dziecko - raz po raz, jak to dzieci potrafią oglądać książki, które je fascynują. Do dziś wryło mi się w pamięć nie to, co potem już jako dorosły człowiek zobaczyłem w muzeum obozowym, ale to, co zobaczyłem wtedy: zbliżenia przerażającej rzeczywistości obozu, okropne zbrodnie, które się tam działy.
Dziś dostrzegam w Auschwitz nie tylko śmierć, ale także świadectwo tego, do czego zdolna jest natura ludzka. Trzeba ją rozważać, szukając w niej przyczyn samej zbrodni - dlaczego człowiek człowiekowi zgotował taki los.
Kto właściwie wyzwolił Auschwitz? Czy zrobili to Rosjanie, czy też - jak powiedział ostatnio minister Schetyna, wzbudzając w Rosji falę protestów - Ukraińcy?
Niewątpliwie działalność obozu zakończyła armia radziecka - z całym swoim zróżnicowaniem narodowościowym. Jej żołnierze byli wcielani do wojska w bardzo różnych częściach Związku Radzieckiego. Wyzwolenie Auschwitz było częścią wielkiej operacji I Frontu Ukraińskiego pod dowództwem marszałka Koniewa. Armia Czerwona walczyła w Małopolsce i na Śląsku. Nie jest naszą rolą zastanawiać się, jaka nacja ma w tym większe zasługi. Naszą rolą jest wspominać z wdzięcznością wszystkich, a więc także Rosjan i Ukraińców, którzy zakończyli okupację niemiecką z całą jej okropnością.
Czy należało zaprosić prezydenta Władimira Putina na uroczystości?
Międzynarodowa Rada Oświęcimska została obdarzona przez państwo daleko idącymi uprawnieniami. Przez to państwo polskie wycofało się z wyłączności zarządzania sprawami obozu i muzeum. Trzeba być konsekwentnym i Radzie zaufać. Rada podjęła decyzję, że nikogo się nie zaprasza, lecz jedynie zawiadamia, i ta zasada powinna dotyczyć wszystkich bez wyjątku. Uważam zresztą, że się sprawdziła. Na uroczystości przyjadą dwie pary królewskie, czterech następców tronu, 12 prezydentów, sześciu premierów, reprezentowane będą Unia Europejska, Rada Europy, UNESCO. Wszyscy oni skorzystali z takiej formuły powiadomienia. Każdy oceniał, jak należy na to zareagować.
Jednak premier Kopacz podczas wizyty w Kijowie osobiście zaprosiła prezydenta Ukrainy Petra Poroszenkę.
Raczej wyraziła przekonanie, że prezydent Ukrainy przyjedzie na uroczystości. To nie było żadne formalne zaproszenie. Strona rosyjska też przyjęła do wiadomości, że bez zaproszenia ze strony RP można być reprezentowanym na odpowiednim poziomie. Wysłała szefa administracji kremlowskiej pana Iwanowa, reprezentującego bardzo wysoki szczebel rosyjskich władz. Uważam, że sprawa jest w ten sposób zamknięta. Wszelkie próby nadmiernego upolityczniania tych uroczystości wydają mi się nie na miejscu.
Fragment rozmowy z Prezydentem RP Bronisławem Komorowskim ukazał się w "Gazecie Wyborczej" 24 stycznia 2015 roku. Cały wywiad zostanie opublikowany w poniedziałek, 26 stycznia.
na podst. www.prezydent.pl