W debacie wzięli udział: ubiegający się o reelekcję Andrzej Duda (z poparciem PiS), Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL), Małgorzata Kidawa-Błońska (Koalicja Obywatelska), Robert Biedroń (Lewica), Szymon Hołownia (kandydat niezależny), Krzysztof Bosak (Konfederacja), Stanisław Żółtek (Kongres Nowej Prawicy), Marek Jakubiak (Federacja dla Rzeczypospolitej), Mirosław Piotrowski (Ruch Prawdziwa Europa) oraz Paweł Tanajno (bezpartyjny).
W związku z pandemią koronawirusa przed debatą zastosowano specjalne środki bezpieczeństwa. Wszystkim wchodzącym do siedziby TVP – także kandydatom – została zmierzona temperatura.
Przed budynkiem zebrali się zwolennicy niektórych kandydatów. Wyborcy prezydenta Andrzeja Dudy z biało-czerwonymi flagami i transparentami skandowali „Andrzej Duda”, gdy ten wchodził do siedziby TVP. Transparenty przynieśli też zwolennicy Szymona Hołowni i Małgorzaty Kidawy-Błońskiej.
Prowadzący debatę zadał uczestnikom po pięć pytań dotyczących polityki zagranicznej, bezpieczeństwa, polityki społecznej, gospodarki i ustroju państwa. Każdy z kandydatów miał minutę na udzielenie odpowiedzi.
Prezydent Andrzej Duda zwracał uwagę w swoich wypowiedziach, że sukces gospodarczy ostatnich lat zawdzięczamy dobrej współpracy między rządem, prezydentem i większością parlamentarną. Dziś, jak mówił, chodzi o to, żeby uratować polską przedsiębiorczość i by zrobić wszystko, co możliwe, by w efekcie kryzysu zniknęło jak najmniej miejsc pracy.
Marek Jakubiak ocenił, że „państwo polskie zachowuje się wobec przedsiębiorców trochę śpiąco”. Stanisław Żółtek stwierdził natomiast, że gospodarka polska „padłaby” niezależnie od koronawirusa. Robert Biedroń przekonywał, że PiS pozostawiło wiele osób bez pomocy, dwa miliony Polaków jest bez pracy, a wiele osób zostało „wypchniętych” na samozatrudnienie i dziś nie wiedzą, czy otrzymają swoje pieniądze.
Małgorzata Kidawa-Błońska oceniła, że w czasie koniunktury rząd nie przygotował się na sytuację kryzysową. Dziś, dodała kandydatka KO, bez silnej pomocy państwa dla przedsiębiorców wpadniemy w jeszcze większy kryzys.
– Niestety te tak zwane tarcze tej pomocy nie dały. Ludzie potrzebują zwolnienia z ZUS, potrzebują szybkich kredytów, które pozwolą im zachować ciągłość, pieniądze obrotowe, potrzebne są ulgi w czynszach, potrzebne jest przede wszystkim zaufanie – mówiła.
– Jak zostanę prezydentem Polski, obniżę podatki – zapowiedział Mirosław Piotrowski. – Deklaruję, że nie podpiszę żadnej ustawy podwyższającej podatki – dodał.
Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział, że ma już gotowe projekty ustaw, dotyczące gospodarki, m.in. o emeryturach bez podatków, dobrowolnym ZUS i funduszu płynności. Zapowiedział, że będzie aktywnym prezydentem, a nie takim jak Andrzej Duda, który, jak mówił lider PSL, od czerwca ubiegłego roku nie złożył żadnego projektu ustawy w Sejmie.
Paweł Tanajno powiedział, że jako jeden z przedsiębiorców oskarża Mateusza Morawieckiego i Andrzeja Dudę o „zagładę polskiej gospodarki”. Stąd jednym z rozwiązań jest postawienie ich przed Trybunałem Stanu, a drugim „zautomatyzowanie przelewów pomocowych”.
Szymon Hołownia zaznaczył, że „ludzie nie nakarmią się opowieściami o kolejnych dziurawych tarczach antykryzysowych”. Zapowiedział, że jako prezydent w ciągu pierwszego miesiąca urzędowania przedstawi pięć projektów ustaw antykryzysowych – dotyczących podniesienia zasiłku dla bezrobotnych do 2080 zł, wsparcia finansowego samorządów, zwolnienia z danin publicznych na pół roku, prostych kredytów obrotowych dla firm, „przejęcia przez państwo pensji pracowników”.
Krzysztof Bosak przekonywał, że nie jest prawdą, że w ostatnich latach gospodarka rozwijała się szczególnie szybko. Wytykał Andrzejowi Dudzie złamane obietnice wyborcze – brak wprowadzenia kwoty wolnej od podatku i brak pomocy dla frankowiczów. Kandydat Konfederacji ocenił też, że „tarcza antykryzysowa okazała się betonowym kołem ratunkowym dla przedsiębiorców”.
Na podst. www.tvp.info
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.