Decyzję o powtórzeniu wyborów sędziowie podjęli na podstawie odtajnionych w czwartek przez rumuńskie władze dokumentów, które wskazują na to, że wybory prezydenckie w Rumunii stały się celem „agresywnego rosyjskiego ataku hybrydowego”. Ponoć Moskwa pomogła kandydatowi radykalnej prawicy Calinowi Georgescu wpłynąć na opinię publiczną na platformach takich jak TikTok i Telegram.
W pierwszej turze wyborów prezydenckich, niespodziewanie najwięcej głosów – 22,94 proc. – zdobył skrajnie prawicowy, prokremlowski kandydat Calin Georgescu. Obiecał on, że w przypadku swojego zwycięstwa wstrzyma udzielanie pomocy Ukrainie.
Podczas drugiej tury wyborów, która miała się odbyć w najbliższą niedzielę, Georgescu miał się zmierzyć z Eleną Lasconi, liderką Związku Ocalenia Rumunii, która w pierwszej turze wyborów uzyskała 19,18 proc. głosów.
Sondaże przedwyborcze wskazywały, że Georgescu zbierze jednocyfrowy procent głosów. W sondażach faworytem wyborów był premier Marcelas Ciolacu.
Na podst. ELTA