„To w ogóle nikogo nie obchodziło” – komentował niegdyś rzeźbiarz reakcję mediów na konferencję prasową w Tel Awiwie, którą zwołał, by zaprezentować światu swoje prace, przedstawiające sceny z niemieckiej „fabryki śmierci” w Treblince. Takie były początki. Od tej pory te niesamowite dzieła sztuki i pamięci były już obiektem wzruszeń i refleksji tysięcy widzów.
Na pomysł sprowadzenia rzeźb Samuela Willenberga do Polski wpadła Blanka Kamińska-Pienkos z Sekcji Informacji i Kontaktów Międzynarodowych Instytutu Pamięci Narodowej. Szefostwo szybko zaakceptowało tę inicjatywę. To rzeczywiście godne uczczenie ofiar Holokaustu w 75. rocznicę oswobodzenia więźniów Auschwitz.
Rzeźby będą eksponowane w Centrum Edukacyjnym IPN „Przystanek Historia” przy Marszałkowskiej 21/25.
– Chcemy wypełnić testament Samuela Willenberga – oświadczył prezes IPN dr Jarosław Szarek podczas otwierania kufrów z rzeźbami. W Treblince przyszły rzeźbiarz spotkał swojego nauczyciela historii ze szkoły w Częstochowie: „Willenberg, ty musisz żyć, ty musisz stąd uciec! (…) Ty musisz stąd uciec, aby opowiedzieć światu, coś tutaj widział i co jeszcze zobaczysz. To będzie twoje zadanie” – przytacza słowa profesora Meringa książka byłego więźnia „Bunt w Treblince”. I tak się stało.
Samuel Willenberg zmarł w 2016 jako ostatni świadek niemieckiej zbrodni w Treblince. Misję kontynuuje jego żona – Krystyna. Pod jej opieką znajdują się rzeźby. Czekają na wybudowanie muzeum w miejscu „fabryki śmierci”, by tam unieśmiertelnić pamięć o pomordowanych.
Prezes IPN otworzył publicznie i przedstawił cztery spośród 15 rzeźb: tę przedstawiającą bunt w Treblince, ojca rozsznurowującego but swemu synkowi, muzykantów oraz najbardziej wzruszającą rzeźbę – Rut Dorfman z ogoloną do połowy głową. Każda z nich ma swoją tragiczną historię. Autor, będąc więźniem, był zmuszany do obcinania włosów kobietom idącym na śmierć. Niemcy wykorzystywali ludzkie włosy do sienników na okrętach podwodnych, bo nie wchłaniały wilgoci. Ta dziewiętnastoletnia dziewczyna, zaraz po maturze, siedząc na krześle „fryzjerskim”, zdradziła Samuelowi swoją tożsamość. Wiedziała, co ją czeka. Zapytała tylko, czy to długo potrwa…
Dr Jarosław Szarek przypomniał, że małżeństwo Willenbergów otworzyło nowy rozdział w izraelskim nauczaniu o Holokauście. Przyjeżdżając do Polski z izraelską młodzieżą, nie uciekali od kontaktu z Polakami. Zawsze mówili o dobru, jakiego doświadczyli od swoich rodaków, choć nie ukrywali także haniebnych zachowań niektórych żyjących wtedy po „aryjskiej” stronie. Prezes IPN podkreślił, że państwo Willenbergowie są ludźmi pojednania.
Rzeźby pozostaną pod opieką Instytutu Pamięci Narodowej przez rok. Od 29 stycznia 2020 będzie można je obejrzeć w Centrum Edukacyjnym „Przystanek Historia” przy ul. Marszałkowskiej 21/25 w Warszawie, a następnie odwiedzą jeszcze Białystok, Częstochowę, Gdańsk, Kielce, Kraków, Lublin i Szczecin.
Na podst. IPN