We wtorek okazało się, że szacowany przez GUS wzrost PKB w I kwartale wzrósł, w porównaniu z pierwszym kwartałem poprzedniego roku, o 4 proc. i był wyższy od szacunków rządu i konsensusów ekonomistów.
Złotówka w ciągu całego tygodnia, przy pewnych wahaniach dziennych, generalnie się umacniała, a inflacja podana w poniedziałek przez NBP za kwiecień po wyłączeniu cen żywności i energii wynosiła 0,9 proc. (przy wskaźniku inflacji CPI podanej przez GUS w wysokości 2,0 proc.). Dodatkowo okazało się, że zagraniczne inwestycje w Polsce miały w ubiegłym roku wartość 10 mld dolarów.
Jedyne niekorzystne w ostatnich dniach dane pojawiły się w piątek i dotyczyły miesięcznych wskaźników produkcji przemysłowej, która w kwietniu spadła o 0,6 proc. rok do roku, a w porównaniu z poprzednim miesiącem spadła o 13,3 proc.
Większość wskaźników była jednak komentowana przez ekspertów jako świadcząca o wyjątkowo pozytywnej koniunkturze dla polskiej gospodarki.
Jeśli nic się nie wydarzy w świecie, czeka nas dobry rok dla polskiej gospodarki - mówił PAP główny analityk firmy Xelion Piotr Kuczyński. Jak mówił, wyższy od przewidywanego wzrost PKB w I kwartale wynika ze zwiększenia absorbcji środków unijnych.
Z kolei prezes Instytutu Prognoz i Analiz Gospodarczych (IPAG) Bohdan Wyżnikiewicz ocenił, że na dobre dane wpłynął zwłaszcza popyt krajowy i był to m.in. efekt programu 500 plus.
Sam wicepremier Morawiecki komentował, że wzrost PKB to rezultat dużego optymizmu Polaków, poprawy dynamiki inwestycyjnej i działań rządu, które wzmacniają m.in. atrakcyjność inwestycyjną i innowacje.
W piątek zastępca Morawieckiego w resorcie rozwoju Jerzy Kwieciński powiedział, że tempo wzrostu PKB odnotowane w pierwszym kwartale tego roku może zostać utrzymane w drugim kwartale. Mówił też o coraz większym optymizmie w gospodarce, szczególnie zwracając uwagę na odbicie w branży budowlano-montażowej.
Z podanych przez GUS danych wynikało bowiem, że deweloperzy uzyskali o blisko 50 proc. więcej pozwoleń na budowę w ciągu czterech miesięcy br. niż rok wcześniej. Eksperci rynku mieszkaniowego komentowali to jednoznacznie - że ożywienie na rynku mieszkaniowym trwa.
W czwartek GUS podał także, że przeciętne wynagrodzenie brutto w kwietniu wzrosło rok do roku o 4,1 proc., a zatrudnienie wzrosło o 4,6 proc. Elżbieta Mączyńska-Ziemacka z SGH komentowała, że "z jednej strony rosną koszty robocizny, a z drugiej może to sprzyjać intensyfikacji innowacji, nowych technologii". Bo, jak dodała, gdy jest tania praca, "przedsiębiorcy mają mniejszą motywację do wprowadzenia najnowocześniejszej technologii".
na podst. PAP