Mówiła o tym przy pomniku Armii Krajowej w Białymstoku, gdzie odbyły się obchody ustanowionego w 2015 r. przez Sejm Dnia Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej. Złożono kwiaty, zapalono znicze, otwarto plenerową wystawę o obławie.
12 lipca 1945 r. rozpoczęła się obława augustowska nazywana największą niewyjaśnioną zbrodnią popełnioną na Polakach po zakończeniu II wojny światowej. IPN, który prowadzi od lat śledztwo w tej sprawie, szuka grobów ofiar obławy.
– 12 lipca 1945 roku rozpoczęła się na naszych ziemiach największa wojskowa operacja sowiecka skierowana przeciwko polskiemu podziemiu niepodległościowemu. Ta operacja była skierowana przeciwko całej społeczności. Była wymierzona w ludzi, którzy już od pierwszej sowieckiej okupacji dawali świadectwo wierności Polsce i przeciwstawiali się porządkowi, którzy chcieli tu zaprowadzić Sowieci – mówiła dyrektor białostockiego IPN.
Podkreśliła, że przeciwko tym ludziom „użyto niewiarygodnych sił”. Z odkrytych w 2016 r. dokumentów o obławie znalezionych na stronach internetowych rosyjskich archiwów wynika, że w obławie użyto 40 tys. żołnierzy. – Cała armia, artyleria, czołgi – mówiła Bojaryn-Kazberuk. Przypomniała, że w efekcie tej operacji zginęło „co najmniej 600 osób”.
– Po raz pierwszy od 70 lat jesteśmy i tak blisko, i tak daleko – mówiła o próbie ustalenia miejsca grobów ofiar dyrektor IPN w Białymstoku. Zaznaczyła, że z najnowszych ustaleń wynika, że groby ofiar mogą być po obecnie białoruskiej stronie granicy w okolicach leśniczówki Giedź i wydaje się to miejsce „najbardziej prawdopodobne” z dotychczas branych pod uwagę, ale droga do wyjaśnienia jest daleka.
W czerwcu strona białoruska odmówiła pomocy prawnej w śledztwie w sprawie obławy. IPN chciałby przeprowadzić na Białorusi prace archeologiczne we wskazanym miejscu. Białorusini odmówili, powołując się na zapisy umowy pomiędzy Polską a Białorusią, gdzie jeden z artykułów stanowi o tym, że można odmówić pomocy prawnej, jeśli „jej udzielenie może zagrozić suwerenności lub bezpieczeństwu państwa albo pozostawałoby w sprzeczności z podstawowymi zasadami prawa wezwanej umawiającej się strony”. Także w 2014 r. Białoruś odmówiła pomocy prawnej.
– Dziś z tego miejsca apeluję, apeluję do władz białoruskich: pozwólcie nam wejść do tego miejsca, pozwólcie nam sprawdzić, czy tam są szczątki naszych bliskich. Ja proszę o humanitarny gest, bo to jest gest humanitarny. Pomóżcie nam – mówiła Bojaryn-Kazberuk.
IPN liczy na działania dyplomatyczne. Prowadzący śledztwo w sprawie obławy prokurator IPN Zbigniew Kulikowski powiedział dziennikarzom, że polskie MSZ „jest zainteresowane” sprawą obławy. – Czekam na pozytywny rezultat tych działań – dodał.
Poinformował, że trwa tłumaczenie sowieckich dokumentów o obławie znalezionych w internecie, które dają obraz zbrodni. Gdy to się zakończy, będą kierowane do Rosji kolejne wnioski o pomoc prawną. Te kierowane w poprzednich latach nie zostały pozytywnie rozpatrzone. Wniosek o pomoc prawną ma być też skierowany na Litwę. W 2014 r. wniosek trafił również do USA. IPN czeka na jego rozpatrzenie.
Barbara Bojaryn-Kazberuk mówiła przed pomnikiem, że obława augustowska była „największą łapanką, którą urządził nowy okupant chyba w całej historii XX wieku, jeśli chodzi o nasz kraj”, najprawdopodobniej z rozkazu samego Stalina.
Przypomniała, że znane są nazwiska sprawców, zasięg akcji (odbyła się też na części terenów Litwy i Białorusi). – Nie wiemy, czy to miejsce, które podejrzewamy, jest tym, którego szukamy – powiedziała. Zapewniła również, że IPN nie ustanie w swoich działaniach, by wyjaśnić tę zbrodnię. – Nie spoczniemy, aż ten grób będzie grobem rzeczywistym. Nie spoczniemy, aż szczątki naszych bliskich nie znajdą się w polskiej ziemi – dodała.
Przypomniała, że w obławie zostało zatrzymanych ponad 7 tys. osób. „W wyniku tej akcji rękami funkcjonariuszy SMIERSZ zostało zamordowanych co najmniej sześćset osób” – powiedziała. Wyjaśniła, że mówimy o „co najmniej” sześciuset ofiarach, bo znamy tyle nazwisk, ale wiadomo, że obława augustowska „mogła nieść za sobą znacznie więcej ofiar”, dlatego IPN zależy na ustaleniu „każdego imienia i każdego nazwiska” osób zamordowanych. Przypomniała, że od rodzin ofiar zbierane są próbki DNA, które w przyszłości mogą pomóc w ustaleniu tożsamości ofiar, jeśli uda się odnaleźć groby. Zaznaczyła również, że to właśnie rodziny pomordowanych przez 70 lat pamiętają i czynią nieustanne starania, by wyjaśnić tę zbrodnię, upominają się o bliskich.
Wojewoda podlaski Bohdan Paszkowski przypomniał, że w lipcu 2014 r. Sejm przyjął uchwałę upamiętniającą ofiary obławy augustowskiej. Wskazał, że zamordowani w obławie to osoby, które „działały na rzecz przywrócenia niepodległego państwa polskiego, były zaangażowane w struktury konspiracyjne”, a celem obławy było ich zlikwidowanie.
– Znamy przykłady bardzo tragiczne, że z jednego domu zatrzymywano, uprowadzano rodziców, dzieci – mówił Paszkowski o rodzinie ks. Józefa Wysockiego zaangażowanego w wyjaśnianie obławy. Podkreślał również rolę rodzin, które przez lata upominały się o swoich bliskich. Wojewoda przypomniał też, że w sejmowej uchwale jest mowa o tym, że obława „powinna być elementem polskiej świadomości narodowej”. Wyraził również nadzieję, że obecna „bolesna rana”, którą jest brak wiedzy o grobach, zostanie „przy przełamaniu bierności naszych wschodnich sąsiadów” wyjaśniona przez polskie państwo, a ofiary będą miały „godny pochówek”.
We wtorek w Augustowie, w tamtejszej bazylice mniejszej odsłonięto tablicę upamiętniającą ofiary obławy. „Ziemio! Nie kryj naszej krwi. Iżby nasz krzyk nie ustawał… W hołdzie ofiarom Obławy Augustowskiej z lipca 1945 r., żołnierzom Armii Krajowej i mieszkańcom Ziemi Augustowskiej, Sejneńskiej, Sokólskiej, Suwalskiej oraz zza »Linii Curzona«, zamordowanym z rozkazu Stalina przez NKWD, SMIERSZ, UB, MO, w liczbie około dwóch tysięcy, którzy do końca byli wierni Bogu i Ojczyźnie. Rodziny ofiar i mieszkańcy z terenu Obławy” – taki napis umieszczono na tablicy.
Na podst. RS, PAP, naszdziennik.pl