Chodzi o sprawę zabezpieczenia wizyty polskiej delegacji w Katyniu i lotu do Smoleńska w kwietniu 2010 roku.
Na początku procesu generała Pawła Bielawnego ustalono, że wystarczy odczytanie zeznań funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu, które złożyli podczas śledztwa. Sąd pod przewodnictwem sędziego Pawła Dobosza w ubiegłym roku uznał, że jednak przesłucha na rozprawie BOR-owców. Przedstawiciele środowisk smoleńskich oceniają, że to dobre rozwiązanie, ponieważ zeznania w prokuraturze były składane w okresie urzędowania starego kierownictwa z gen. Marianem Janickim na czele.
Zdaniem rodzin smoleńskich, funkcjonariusze BOR wydawali się mieć znacznie więcej do powiedzenia w rozmowach kuluarowych niż przed prokuratorem. Teraz, po zmianach politycznych i personalnych, jest szansa, że nie będą czuli się skrępowani i znacznie więcej zeznają przed sądem. Podczas śledztwa byli przesłuchiwani nie tylko szeregowi funkcjonariusze, ale całe ówczesne kierownictwo Biura.
Zenon Baranowski