Dzisiaj na porannym posiedzeniu Sejmu podczas tzw. „Godziny dla rządu” poseł Rita Tamašunienė skierowała do ministra spraw zagranicznych Gabrieliusa Landsbergisa pytanie w sprawie reorganizacji polskich szkół w rejonie trockim.
„Jakie Pan podejmie działania w przypadku, kiedy na poziomie samorządu są naruszane zapisy międzynarodowych aktów prawnych, gdy o sprawiedliwość i Pana ingerencję zabiegają dwie polskie szkoły w rejonie trockim i cała społeczność polska? – pytała posłanka. – Obecnie mamy do czynienia z cynizmem, demonstrowanym przez główne instytucje państwowe i samorządowe, gdy przymyka się oczy na potrzeby społeczności i na reorganizację polskich szkół, które odpowiadają ogólnym kryteriom”.
Tamašunienė przywołała zapisy Konwencji ramowej o ochronie mniejszości narodowych, głoszące, że na terytorium zamieszkałym tradycyjnie przez osoby należące do mniejszości narodowych nie tylko powinno być zagwarantowane im prawo do nauki w języku ojczystym, ale też stosowanie najbardziej korzystnych dla mniejszości aktów prawnych, przy czym nabyte prawa nie mogą ulec ograniczeniu.
„Polityka ochrony praw mniejszości jest polityką państwową, nie ogranicza się do poziomu samorządu czy starostwa. Powinien Pan reagować na polską społeczność, dążenie i prawo społeczności szkolnej do nauki w swojej szkole. Mieszkańcy kierują do Pana pytanie, jak Pan zamierza ich bronić, gdyż nawet krajowa uchwała rządowa przewiduje wyjątki dla szkół mniejszości narodowych” – zaznaczyła poseł.
Tak postawione pytanie wywołało ogólne zdenerwowanie w obozie rządzącej koalicji. Szef litewskiej dyplomacji próbował się tłumaczyć, że kwestia reorganizacji polskich szkół leży w gestii samorządu, że nie powinna być wynoszona na forum rządowe, a już w żadnym wypadku na międzynarodowe, szczególnie w obecnej „sytuacji geopolitycznej”.
Minister Landsbergis w dalszej części swojej wypowiedzi zaprzeczył sam sobie, gdy przyznał, że w przypadku, jeżeli nie udaje się rozwiązać kwestii na poziomie samorządowym, powinno się szukać rozwiązania w rządzie lub na drodze sądowej, mimo to próbował zarzucić polskiej społeczności upolitycznianie problemu.
Na pytanie próbowała też reagować minister oświaty, nauki i sportu Jurgita Šiugždinienė. Ale z jej ust, tak samo jak z ust ministra Landsbergisa, nie padła żadna konkretna odpowiedź, tylko po raz kolejny zapewnienie, że resort dba o dobro uczniów niezależnie od ich narodowości, a nie o interesy społeczności, zaś obecny rząd ma na celu poprawę jakości nauczania.
„Paradoks polega na tym, że rząd „dba” o dobro każdego ucznia i nie zważa na dobro społeczności, jakby uczniowie szkoły funkcjonowali w oderwaniu od swego środowiska, w którym wzrastają i mityczną już „jakość nauczania”, podczas gdy uczniowie, nauczyciele i rodzice są zadowoleni zarówno z jakości, jak i warunków nauczania – zaznacza Rita Tamašunienė. – Po raz kolejny zwracamy uwagę na uchwałę rządu, który sam przewidział wyjątki dla szkół mniejszości narodowych i po raz kolejny podkreślamy, że te szkoły nawet według ogólnych kryteriów nie wymagają reorganizacji, ale nasze argumenty ciągle trafiają w próżnię”.
Komentarze
No właśnie! Co za cynizm i hipokryzja Landsbergisa!!! A kto w obecnej sytuacji geopolitycznej dokonuje zamachu na placówki mniejszości narodowych, zamiast demonstrować jedność i solidarność z RP?!
„Jakie Pan podejmie działania w przypadku, kiedy na poziomie samorządu są naruszane zapisy międzynarodowych aktów prawnych, gdy o sprawiedliwość i Pana ingerencję zabiegają dwie polskie szkoły w rejonie trockim i cała społeczność polska? – pytała posłanka. "
Chcą nas Polaków podzielić, aby w przyszłości nie było tego typu pytań!
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.