W tym tygodniu opublikowano wyniki sondażu mieszkańców, którzy byli pytani o to, jacy ministrowie w rządzie konserwatystki Ingridy Šimonytė pracują najgorzej.
Oto piątka ministrów ocenianych przez obywateli najgorzej:
1. minister ochrony zdrowia Arūnas Dulkys (35 proc. nieprzychylnych głosów)
2. minister gospodarki i innowacji Aušrinė Armonaitė (liberałka) (29 proc.)
3. szefowa MSW Agnė Bilotaitė (konserwatystka) (24 proc.)
4. minister spraw zagranicznych Gabrielius Landsbergis (konserwatysta) (19 proc.)
5. minister sprawiedliwości Ewelina Dobrowolska (liberałka) (10 proc.).
3 proc. mieszkańców oceniło, że w rządzie konserwatystki Ingridy Šimonytė źle pracują wszyscy.
Badanie opinii publicznej „Baltijos tyrimai” przeprowadziły na zlecenie agencji informacyjnej „ELTA” w dniach 17 września-3 października.
Komentarze
wydaje się, że brak kompetencji bywa zaraźliwy, a także zbliża takich samych nieudacznych i nieskutecznych...
Takie zamykanie oczywiście w dużej mierze miałoby dotyczyć placówek nauczających po polsku. W małych miejscowościach szkoły są często jedynymi przyczółkami, gdzie jeszcze można zachować i rozwijać polską tradycję i język.
To co wyznaje Dobrowolska to paranoja, niedorzeczność, całkowicie antypolski punkt widzenia. W takim tonie to wypowiadają się litewscy skrajni polakożercy, sajudziści od Landsbergisa. Odkąd ministra Dobrowolska jest w rządzie z Landsbergisem, zdaje się krakać jak on.
Brutalnie atakowano szczególnie AWPL, czyniąc fałszywe zarzuty ministrowi, pewien dziś medialny błazen - były przewodniczący Sejmasu - publicznie w ogólnokrajowych mediach wzywał strzelać do Polaków, inny błazen - konserwatysta z przekonania - przeprowadził szeroką anty kampanię przeciw polskiej partii - było to w oczywisty sposób naruszeniem przepisów wyborczych. Wreszcie podczas samego głosowania udowodniono fałszerstwa na niekorzyść polskiej listy - i rzecz jasna nic z tym nie zrobiono, główna komisja wyborcza "nie dopatrzyła się rażących uchybień"...
Jednak te wszystkie skandaliczne czyny miały wpływ, że AWPL zabrakło ułamka procent do uzyskania progu - a wtedy sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej. Nie tyle chodzi o to, że AWPL miałaby kilka mandatów więcej, ale - większość sejmasowa pozostałaby przy poprzedniej koalicji z udziałem Chłopów i AWPL oraz rządem Skvernelisa.
Wtedy by nie było tej beznadziejnie nieudolnej dzisiejszej koalicji przy władzy, a sajudziści i liberaści dalej by grzali ławy opozycji.
Czyli wybory 2020 roku na Litwie można uważać za sfałszowane, ale kto by się na świecie zajmował na poważnie peryferyjną malutką Lietuvą, gdy w tym czasie fałszowano duże wybory prezydenckie w światowym mocarstwie czyli w USA, powołując na urząd miłego ale jednak marionetkowego staruszka?
Po prostu Dobrowolska wjechała do sejmu głosami lewaków narodowości litewskiej, szczególnie wyznawców LGTB czyli tych wszystkich mniejszości ale seksualnych, nie zaś narodowych.
Gospodarka leży, a o innowacjach trudno w ogóle mówić.
Szefowa MSW kompromitował się wielokroć w sprawie napływu nielegalnych imigrantów, jak wtedy gdy chorobliwie upierała się tworzyć duży ośrodek w centrum małego miasteczka Dzieiwniszki, zamieszkałego głównie przez Polaków.
Landsbergis kontynuuje drogę swego dziadka, czyli jednym z jego koników jest antypolskość, czemu nie jest w stanie ukryć.
Zaś Dobrowolska to już w ogóle katastrofa, żadnych kwalifikacji do sprawowania urzędu, za to jeśli już się angażuje to w sprawy środowisk gejowskich.
Reszta ministrów nie lepsza. Taki rząd nadaje się tylko do natychmiastowej dymisji, dopóki całkiem nie zrujnuje kraju.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.