Tym razem pełen niechęci, a nawet nienawiści atak na AWPL-ZChR i jej lidera, a tym samym na popierającą ją gremialnie polską społeczność na Wileńszczyźnie, zapowiedział oficjalnie w mediach Andrius Tapinas. To ultraliberalny dziennikarz mówiący w sprawach polskich językiem landsbergisowskich konserwatystów. Jak sam ujawnił w mediach, zamierza on w sposób zorganizowany zniechęcać do głosowania na polską partię po to, aby nie znalazła się ona w Sejmie. Jak pokazał przeprowadzony ostatnio przez niego wywiad, używa do tego celu ludzi, których wypowiedzi bazują na pomówieniach i oszczerstwach, w myśl niechlubnej zasady: cel uświęca środki.
Kampania Tapinasa przeciw AWPL-ZChR wpisuje się w antypolskie działania konserwatystów z poprzednich lat, których najbardziej rażącym przykładem było bezskuteczne wezwanie Vytautasa Landsbergisa z 2007 roku do masowego meldowania się Litwinów na Wileńszczyźnie i „historycznego zwycięstwa nad Polakami”, które zakończyło się jego totalną kompromitacją. Dlatego teraz Tapinas zmienił taktykę twierdząc, że rzekomo jego akcja nie jest przeciw Polakom, a przeciwko AWPL-ZChR. To przykład klasycznej manipulacji, która ma zmylić mieszkańców Wileńszczyzny. Fakty mówią jednak same za siebie, obecny atak to dalszy ciąg realizacji antypolskiego scenariusza ladnsbergistów, tyle że w nowym obliczu, przy użyciu świeżej twarzy. Natomiast cel i metody działania są te same, negatywne, czyli walka nie o coś tylko z kimś, w obu przypadkach niestety z Polakami.
W ocenie politologów, działania Tapinasa stanowią małe zagrożenie dla AWPL-ZChR, są natomiast skandaliczne i niedopuszczalne w demokratycznym państwie prawa, ponieważ noszą znamiona prześladowań i dyskryminacji na tle narodowościowym, gdyż są bezpośrednim atakiem o podtekście antypolskim.
Komentarze
Wygląda na to, że Balcewicz - w latach 80.-tych będący etatowym KGB-istą w Wilnie (co wielu Wilnian wciąż doskonale pamięta, choć sam Balcewicz wstydliwie przemilcza) - realizuje plan podkopywania pozycji AWPL, przyłączając się do drużyny polonofobów od konserwatystów.
Co jednak szczególnie odrażające, Balcewicz uporczywie broni chamskiego i absolutnie skandalicznego występku niejakiego Tapinasa, który łamiąc wszelkie możliwe zasady (prawne, kodeksu wyborczego, etyki dziennikarskiej...) brutalnie zaatakował i kłamliwie oskarżył działaczy polskiej partii - dopuszczając się ewidentnej wrogości i podżegania do nienawiści na tle narodowościowym!
A tymczasem Balcewicz staje w obronie tej mowy nienawiści litewskiego nacjonalisty, wymierzonej w Polaków!
To absolutny skandal!!!
Balcewicz jest sygnatariuszem, ale wciąż dużo więcej w nim z komunistycznej KGB-istowskiej przeszłości.
Co znamienne, swoje szokujące artykuły Balcewicz zamieszcza w mediach zw. należących do innego sygnatariusza Czesława Okińczyca - który też jest powiązany z dawnym sowieckim systemem, a jego nazwisko figuruje na tak zwanej liście Tomkusa, czyli wśród utajnionych współpracowników sowieckiej bezpieki.
Tak oto dwie postaci z ciemną przeszłością (zarówno Balcewicz jak Okińczyc w swoich biografiach wstydliwie pomijają czas sprzed odzyskania niepodległości... tak jakby wtedy nie żyli i nie prowadzili żadnej działalności!) uderzają w polską partię i działaczy, patriotów i chrześcijan, krzewicieli i obrońców polskości na Litwie.
Znamienne to czasy, gdy dawni KGB-iści na siłę sami siebie próbują czynić "autorytetami" i usiłują pouczać innych jak należy żyć.
Konserwatyści jesteście żenujący - a każdy kto stoi przy nich pośrednio chroni pomagierów Moskwy.
"Sytuacja w zakresie przestrzegania praw człowieka, zwalczania dyskryminacji rasowej i na tle etnicznym na Litwie zaczęła się pogarszać w 2004 roku po wejściu Litwy do Unii Europejskiej — potem było już tylko gorzej — wynika z raportu przygotowanego przez Litewski Instytut Monitorowania Praw Człowieka.
W ocenie Instytutu, sytuacja w zakresie przestrzegania praw człowieka na Litwie systematycznie zaczęła pogarszać się od wejścia kraju do Unii Europejskiej w roku 2004. Zaznacza się też, że w okresie sprawozdawczym Instytut Monitorowania Praw Człowieka odnotował szereg drastycznych przypadków łamania praw człowieka. W ocenie ekspertów Instytutu, Litwę wyróżnia niski poziom świadomości praw człowieka zarówno w instytucjach rządowych, jak też w sądach, mediach oraz w opinii publicznej. W raporcie odnotowuje się też, że Litwa wciąż nie ma rozwiniętego mechanizmu instytucjonalnego i prawnego w zakresie ochrony praw człowieka.
Eksperci Instytutu krytycznie też oceniają fakt, że od 2005 roku Litwa nie zdołała uchwalić nowej Ustawy o mniejszościach narodowych, stara zaś ustawa wygasła z początkiem 2010 roku. Negatywnie też ocenia się likwidację przed dwoma laty Departamentu ds. Mniejszości Narodowych, którego większość kompetencji przejęło Ministerstwo Kultury. Eksperci wątpią w logikę tych zmian, bo jak mówi się w raporcie, resort kultury ma ograniczone kompetencje w zakresie realizacji polityki socjalnej czy chociażby integracji mniejszości na rynku pracy.
W raporcie mówi się też, że większość decyzji dotyczących mniejszości narodowych władze kraju podejmują „ad hoc”, bez poprzednich konsultacji ze stroną zainteresowaną. Co więcej, decyzje te nie są argumentowane jakąś analizą lub badaniem dotyczących konkretnego zagadnienia. Zresztą, jak zaznacza się w sprawozdaniu, na Litwie od kilku już lat nie przeprowadzono żadnych większych badań dotyczących problematyki mniejszości narodowych.
Raport Instytutu pełen jest konkretnych faktów łamania praw człowieka, dyskryminacji rasowej i narodowościowej, podżegania do waśni narodowościowych, nieudolnego sądownictwa w zakresie obrony praw człowieka, jak też przyzwolenia instytucji publicznych i mediów dla wszelkich form dyskryminacyjnych."
Litwa ratyfikowała Międzynarodową Konwencję w zakresie likwidacji wszelkich form dyskryminacji rasowej w 1998 roku. Tego też roku, w grudniu, Konwencja weszła w życie, z wyjątkiem 14 artykułu, którego Litwa nie ratyfikowała. W wyniku tego, kraj nasz nie uznaje kompetencji Komitetu ONZ ds. Eliminacji Dyskryminacji Rasowej do przyjmowania i rozpatrywania indywidualnych lub grupowych petycji dotyczących przypadków łamania praw człowieka określonych w Konwencji.
To jest dopiero hipokryzja. W takim razie cała Europa powinna zamrozić stosunki z Litwinami z uwagi na przekręty i korupcję, której dopuścili się wnioskodawcy.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.