Dyrektor renomowanej polskiej szkoły w Wilnie podkreślił, że lepsi abiturienci wyjeżdżają do Polski lub jeszcze dalej na Zachód, co uzasadniają lakonicznym, aczkolwiek smutnym stwierdzeniem „czujemy się tutaj niepotrzebni".
„W okresie radzieckim zostaliśmy przyzwyczajeni do przystosowywania się i wyżywania. Czy po 25 latach niepodległości chcemy takiego samego losu dla obywateli?" – retorycznie pytał A. Błaszkiewicz.
Wicemarszałek litewskiego parlamentu J. Narkiewicz podkreślił, że ujednolicenie egzaminu było decyzją stricte polityczną, a ugruntowaną przez ówczesnego ministra oświaty i nauki Gintarasa Steponavičiusa. Wicemarszałek Sejmu Litwy z ramienia AWPL zaznaczył, że tę decyzję podjęto mimo wielokrotnych protestów i wbrew woli 60 000 mieszkańców, którzy złożyli swoje podpisy pod apelem przeciwko nowelizacji ustawy o oświacie.
„Ta konferencja została zorganizowana po to, by zainteresowane strony mogły usłyszeć problemy wynikłe z ujednolicenia egzaminu i wspólnie zastanowić się, co dalej" – powiedział J. Narkiewicz.
Dyskusję moderowała radna m. Wilna, była wiceminister oświaty i nauki Edyta Tamošiūnaitė.
„Mocny dom – to dom stojący na mocnym fundamencie. Litewscy politycy budowę domu zaczęli od dachu. Zamiast domu zbudowaliśmy chatkę na kurzych nóżkach, bez okien i drzwi. W taki oto sposób zostało przeprowadzone ujednolicenie egzaminów z języka litewskiego – mimo protestów przedstawicieli mniejszości narodowych" – powiedział prezes Stowarzyszenia Polskich Nauczycieli na Litwie „Macierz Szkolna", poseł na Sejm Józef Kwiatkowski.
„Politycy arbitralną decyzją zmusili dzieci do nadrobienia w ciągu dwóch lat 800 godzin różnic w nauczaniu języka. W ciągu dwóch lat nawet najbardziej zdolni uczniowie nie poradzili sobie z nadrobieniem różnic" – podkreślił poseł i przytoczył wyniki egzaminów maturalnych z języka litewskiego, które w szkołach mniejszości narodowych pogorszyły się od chwili ujednolicenia egzaminu, tj. 2011 roku.
„Brakuje badań naukowych na omawiany dzisiaj temat, jednak jedno jest pewne: dziecko powinno kształcić się w takim języku, z jakiego środowiska językowego pochodzi. Dziecko, które przychodzi do szkoły, w której nauczanie odbywa się w języku innym niż ojczysty, ma kłopoty natury psychologicznej, trudno przebiega jego adaptacja w środowisku szkolnym, odmienny jest klimat – to wszystko powoduje, że spowalnia się ogólny rozwój dziecka" – spostrzeżeniami dzielił się wieloletni prezes „Macierzy Szkolnej".
„W 2013 roku, w porównaniu z 2011, wyniki państwowego egzaminu z języka litewskiego w skali kraju były gorsze 1,94 razy gorsze (oceniano uczniów polskich szkół, którzy otrzymali 50-100 punktów) i 4,44 razy gorsze (90-100 punktów)" – liczby przytoczył poseł.
Interesujące są wyniki państwowego egzaminu z języka litewskiego i literatury w sąsiednich polskich i litewskich szkołach w rejonie solecznickim. Otóż w 2014 roku 36-85 punktów za ten egzamin uzyskało 29,31% maturzystów ze szkół litewskich i 40,38% ze szkół polskich. Tymczasem najwyższą ocenę 86-100 punktów w litewskich szkołach uzyskało 3,44 maturzystów, polskich – 1,92% abiturientów.
W rejonie wileńskim sytuacja wygląda jeszcze inaczej. W litewskich szkołach 36-85 punktów uzyskało 36,4% uczniów, w polskich – 29,7%. Co ciekawe, najwyższą ocenę, to jest 86-100 punktów nie uzyskał żaden uczeń: ani w szkole litewskiej, ani polskiej.
„Język litewski jest piękny, ale bardzo trudny. Egzamin z języka również Litwini zdają nie tak dobrze, jak byśmy tego sobie życzyli. Zastanówmy się, czy zachowaniem właściwym jest orientowanie się na egzaminy? W państwach z rozwiniętym systemem edukacji proces nauczania jest nastawiony na pozytywne wychowywanie osoby nastawionej na osiągnięcie sukcesu, osoby myślącej" – mówiła przewodnicząca sejmowego komitetu ds. oświaty, nauki i kultury Audronė Pitrėnienė. Oponowała jej nowo zaprzysiężona radna m. Wilna z ramienia AWPL, moderator dyskusji E. Tamošiūnaitė, która zaznaczyła, że orientowanie się na egzaminy jest nieuniknione, bowiem wynika to z całokształtu litewskiego systemu oświaty, ze świadomości, jak wiele zależy od wyników egzaminów, z dążenia dostania się na studia opłacane przez państwo.
E. Tamošiūnaitė podkreśliła, że często wymieniana 800-godzinna różnica w nauczaniu języka litewskiego w szkołach litewskich i nielitewskich oznacza aż 3,5 lat nauki.
Lituaniści pracujący w szkołach mniejszości narodowych podkreślili, że nowelizacja ustawy o oświacie spowodowała, że nauczyciele języka litewskiego zostali postawieni przed nie lada wyzwaniem.
„Powinniśmy dwukrotnie bardziej się starać, by nadrobić różnice. Nie zapominajmy, że niektóre dzieci ze środowisk nielitewskich mają styczność z językiem jedynie podczas lekcji języka litewskiego. Powinniśmy też zadać sobie pytanie, czy w ogóle jest możliwe, by nie-Litwin idealnie nauczył się języka litewskiego" – rozważała lituanistka z polskiego Gimnazjum im. K. Parczewskeigo w podwileńskim Niemenczynie Audronė Balčiūnaitė-Markova.
Lituanistka z Gimnazjum im. Anny Krepsztul w Butrymańcach Rasytė Matulevičienė ubolewała, że do ujednolicenia zupełnie się nie przygotowano: nie ma ani stosownych podręczników, ani pomocy dydaktycznych.
„Nauczyciel z tym wszystkim został sam. Sam próbuje poszukiwać dróg wyjścia z zaistniałej sytuacji. Zaczynamy eksperymentować z uczniami. Nie jesteśmy pewni, czy podążamy właściwą drogą, czy uda nam się" – mówiła. „Apelowaliśmy do Ministerstwa Oświaty i Nauki, wystosowywaliśmy pisma, wreszcie przedstawiciele resortu przyznali, że do ujednolicenia nie przygotowano się. Życie samo przedłoży dowód na to, że tylko nielicznym osobowościom uda się nadrobić różnice" – prognozuje nauczycielka i dodała: „Samo państwo zaprojektowało różnice w wynikach egzaminów".
„Nikt nie zaprzecza, że powinniśmy w stopniu bardzo dobrym opanować język litewski. Do polskich szkół przychodzimy, by zgłębiać wiedzę o języku ojczystym, kulturze, tradycjach, ale ciągłe zmiany uniemożliwiają nam to. Odnosimy wrażenie, że celem jest przygotowywanie lituanistów, ponieważ w polskich szkołach lekcji języka litewskiego mamy więcej niż języka polskiego, ojczystego" – mówiła maturzystka ze Szkoły Średniej im. Wł. Syrokomli w Wilnie.
Przybyły na część konferencji minister oświaty i nauki Dainius Pavalkis spróbował zbagatelizować problem, ponadto przybliżył niebezpieczną wizję powoływania szkół dwujęzycznych - kosztem języków mniejszości.
„Należy iść w kierunku tworzenia dwujęzycznych szkół: litewsko-polskich, litewsko-rosyjskich, zamiast polsko-rosyjskich. Nie widzę dużych problemów z powodu obciążenia uczniów ze szkół mniejszości narodowych: w litewskich szkołach jest tak samo. Młodzieży nic się nie stanie, jest żywotna. Nie ukrywam, że jest to presja na polską społeczność w dziedzinie oświaty, ale podkreślam: nic osobistego" – nieudolnie próbował żartować minister.
Ministrowi i uczestnikom konferencji została wręczona rezolucja, która zawiera apel i nawoływanie, by litewski parlament znowelizował zapisy ustawy o oświacie w części dotyczącej ujednolicenia egzaminu z języka litewskiego, by Ministerstwo Oświaty i Nauki skorygowało programy nauczania języka litewskiego w oparciu o wyniki egzaminu maturalnego, opracowało i wydało nowe podręczniki i pomoce dydaktyczne do nauki języka litewskiego, zwiększyło finansowanie szkół mniejszości narodowych, zadbało o podnoszenie kwalifikacji lituanistów.
Poniżej zamieszczamy tekst rezolucji (w j. litewskim).
Poseł, konserwatysta Valentinas Stundys, przeciwnik ulg przy ocenie egzaminu maturalnego z języka litewskiego w szkołach mniejszości narodowych próbował przekonywać, że nikt już nie kwestionuje samego faktu ujednolicenia egzaminu, a obecnym na sali polskim maturzystom życzył powodzenia i odwagi. „Moje dziecko również boi się egzaminu" - dodał. Te wyrazy otuchy wydają się być nieadekwatne wobec stresu i przeżyć, które politycy zafundowali polskim dzieciom poprzez narzucone z góry i pośpieszne ujednolicenie egzaminu.
http://l24.lt/pl/oswiata/item/66291-eksperymenty-na-polskich-uczniach-na-litwie-stale-odnawiane#sigProGalleria3f0ee99ba6
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.